Rozdział 8

1K 33 23
                                    

Według wcześniejszego planu Lily rozmawiała z Severusem, a Potter właśnie zmierzał w ich kierunku. Obserwowałam rozwój akcji, kiedy usłyszałam:

(J.P): Lily, pamiętasz? Mieliśmy razem iść się uczyć do sprawdzianu z eliksirów. 

Gdy zobaczyłam minę Snape'a ledwo powstrzymywałam chichot. Gdy Potter z Evans się oddalili pobiegłam do PWG, gdzie mieliśmy się spotkać. Gdy weszłam oni już tam byli. 

(J): No nie spodziewałam się, że tak się postaracie. A w szczególności mówię o Tobie Evans. 

(J.P): A ja to co? 

Zrobił niby obrażoną minę, a ja odparłam:

(J): To, że ty się postarasz to wiedziałam. Doskonale wiem, że nienawidzisz go. 

(L.E): A.. Ogólnie to dzięki za to. 

(J): Nie ma za co. Uprzykrzanie życie wrogów moich i moich przyjaciół to dla mnie czysta przyjemność. Ale muszę przyznać, że to rzeczywiście wyszło genialnie.
Wtedy z Lily przybiłyśmy sobie piątkę roześmiane. Po jakimś czasie przyszły też Dorcas i Casidy. 

(D.M): A co wam tak wesoło? 

Opowiedziałyśmy, wtedy o tym, co się stało. Na początku, gdy powiedziałyśmy o tym, że Snape obrażał mnie i Lily zmartwiły się, a gdy powiedziałyśmy o naszej cudownej zemście śmiały się. 

(C.W): Ale teraz Lily będziesz normalnie rozmawiała z Jamesem, prawda?

(L.E): Jeśli nie będzie zachowywał się jak idiota, czyli jak zawsze to tak. 

Prychnęłam rozśmieszona na te słowa. Chwilę jeszcze pogadałyśmy z dziewczynami, a ja wyszłam na błonia. Siedziałam naprzeciw jeziora, kiedy ktoś usiadł obok mnie. Black. Uniosłam mimowolnie brew do góry. 

(S.B): Co tam? 

Z pozoru takie proste pytanie, ale nigdy bym się nie spodziewała usłyszeć go od osoby siedzącej obok. Spośród wszystkich tekstów, które mogłabym usłyszeć od Syriusza Black'a Co tam? nie znalazło by się nawet w pierwszym tysiącu. Po otrząśnięciu się, odpowiedziałam:

(J): Nic wartego uwagi. A u ciebie? 

(S.B): Tak myślisz? Wiem, co z Lily zrobiłyście Snape'owi. James mówił. 

Zaśmiałam się krótko i odparłam:

(J): Najlepsza rzecz, jaka mogła mi się dzisiaj przytrafić. 

(S.B): Dzisiaj się jeszcze nie skończyło, skarbie. 

(J): Nie mów do mnie skarbie. 

(S.B): Oczywiście, Słońce. 

I ten cholerny uśmieszek. Miałam ochotę mu przywalić. 

(J): Black!! 

(S.B): Znowu mówimy do siebie po nazwiskach? 

(J): My zawsze mówiliśmy do siebie po nazwiskach. 

Jakby się tak zastanowić to prawda. Nigdy nie powiedziałam jego imienia przez te 5 lat nauki.

(S.B): To ty zawsze mówiłaś do mnie. 

(J): A ty to nie? Może raz czy dwa w tym roku powiedziałeś moje imię. A zresztą nie mówiłam do Ciebie po imieniu, bo w sumie to nigdy nie byliśmy w dobrych relacjach. 

(S.B): W sumie to przez Ciebie. 

(J): Twierdzisz, że to moja wina, że zachowywałeś się jak idiota?

~Zagubiony psiak~ |Syriusz Black [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz