Rozdział 11

1.2K 34 24
                                    

Rano obudziłam się na kanapie w PWG. Nie było dziś na całe szczęście lekcji. Dotarło do mnie, że w nocy przecież tu przyszłam. Podniosłam się i spojrzałam na zegar. Było bardzo wcześnie. 6²³, zauważyłam, że na fotelu siedzi Black. 

(J): Black? Co ty tu robisz? Z tego co wiem nie należysz do rannych ptaszków, a jeszcze nawet 7 nie ma. 

Jedynie wzruszył ramionami i zapytał: 

(S.B): A co ty tu robisz? Raczej nie przyszłaś, bo dopiero się obudziłaś. No chyba, że lunatykujesz. 

(J): Nie dałam rady w nocy spać, dlatego przyszłam tu. I tak jakoś wyszło, że zasnęłam. Spojrzałam w lustro, wyglądałam strasznie. Moje loki były poczochrane, miałam na sobie piżamę z godłem Gryffindoru.

(J): Jak ja wyglądam? Tragedia.. 

(S.B): Uroczo wyglądasz. 

Jego ton był pełen ironii i sarkazmu. Odpłaciłam mu się tym samym. 

(J): Dzięki. Jakiś ty kochany. 

Po tych słowach ruszyłam do łazienki, ale zatrzymał mnie Black. Pociągnął mnie za nadgarstek i położył się nade mną na kanapie. 

(J): Black, przestań. Wyglądam strasznie, muszę się ogarnąć. 

(S.B): Przynajmniej będziesz moja. Nie będą się za Tobą inni oglądać. 

(J): Zapamiętaj to sobie lepiej, Black, że nigdy nie będę Twoja. Ja jestem wolna. 

Wyrwałam się wtedy spod uścisku czarnowłosego i uśmiechnęłam się złośliwie do niego. Ruszyłam do łazienki. Umyłam włosy moim ulubionym szamponem o zapachu różanym. Wymyłam ciało i twarz, po czym się wysuszyłam. Na razie założyłam bluzę z herbem Gryffindoru i czarne dżinsy. 

***


Do balu zostało raptem pół godziny. A za 20 minut wszyscy uczniowie mieli być pod WS. Założyłam granatową sukienkę z wiązaniem z tyłu, czarne obcasy. Włosy pozostawiłam rozpuszczone. Makijaż zrobiłam w odcieniach bordo. Gdy skończyłam spsikałam się perfumami, a wtedy weszły dziewczyny. 

(L.E): Wooow. Wszyscy padną jak Cię zobaczą.

(J): Na to liczę. 

Uśmiechnęłam się arogancko do przyjaciółki, którą zaśmiała się krótko, a po chwili zapytała:

(L.E): Ly, pożyczysz mi jakąś swoją sukienkę? 

(J): Jasne. Już ja sama wykreuję Cię na bóstwo. Potter będzie musiał pilnować całą noc, żeby inny jemu nie świsnął Ciebie sprzed nosa, o co trudno z pewnością nie będzie znając moje możliwości. 

Dziewczyny się zaśmiały.

(C.W): Jaka skromna. 

(J): No a jak. 

Dziewczyny rozpoczęły przygotowania. Dla Lily pożyczyłam bordową sukienkę do kolan. Pożyczyłam obcasy w tym samym kolorze. Włosy mocniej pokręciłam i zrobiłam makijaż w złotych i czerwonych odcieniach. 

(J): Wyglądasz świetnie! 

(D.M): Racja. 

Dorcas miała na sobie czerwoną sukienkę, czarne obcasy i delikatny makijaż podkreślający jej urodę. Włosy wyprostowała i musiałam przyznać, że wyglądała świetnie. Casidy natomiast miała długą ciemnozieloną sukienkę, pudroworóżowe szpilki i makijaż podkreślający jej urodę. Włosy miała pofalowane. Ruszyłyśmy na dół do WS. Zostało 10 minut do rozpoczęcia. Wkrótce przybyli nasi partnerzy. Gdy dyrektor wygłosił mowę i pary zatańczyły podeszłam do mównicy. Rzuciłam zaklęcie wzmacniające na gardło i rzekłam: 

~Zagubiony psiak~ |Syriusz Black [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz