Rozdział 15

844 27 15
                                    

Kwiecień zaczął się bardzo szybko i już niedługo SUM-y. Stałam się już oficjalnie dziewczyną Syriusza. Każdy był pewny, że rzuci mnie po 2 tygodniach, tymczasem jesteśmy razem już ponad miesiąc. Oczywiście wszystkie dziewczyny, a przynajmniej część z nich zazdroszczą mi i posyłają mi wściekłe spojrzenia na korytarzach, jakby to coś im dało. Za tydzień gramy w quidditcha z Krukonami. Jeśli wygramy to mamy finał za miesiąc ze Ślizgonami. Z Krukonami to będzie na luzie, bo drużyna Gryfonów ma najlepsze osiągnięcia ex quo ze Ślizgonami. Tyle, że uczniowie domu węża grają w meczach bardzo nieuczciwie, więc ich osiągnięcia spowodowane są bardziej ich przebiegłością i kłamstwami, a nie umiejętnościami. Teraz idę na trening. 

(J.P):  Emi, wszystko dobrze?

(J): Tak. Zamyśliłam się. 

(J.P): Zauważyłem.  A o czym myślałaś?

(J):  O naszym meczu.  Boję się, że nie wygramy ze Ślizgonami. Bo z Krukonami to na luzie, na pewno wygramy, ale dobrze wiesz, że Ślizgoni grają bardzo nieuczciwie, szczególnie z Gryfonami.  A zawieść drużyny i kapitana nie chcę, tym bardziej, że Lee chciał, żebym była kapitanem w następnym roku. 

(J.): Bo się nadajesz.  Umiesz dowodzić innymi, masz szacunek wszystkich i dobrze grasz.  Poza tym ty miałabyś zawieść? To, że Ślizgoni potrafią dobrze oszukiwać to już nieistotne. Wygramy, bo mamy dobrą szukającą. 

(J): Tyle, że od tej szukającej wszystko zależy- powiedziałam- jeśli nie złapię cholernego znicza przed szukającym Ślizgonów to nie daruję sobie.  Jeszcze za 2 miesiące SUM-Y i ich oblać też nie chcę. 
(J.P): A od kiedy TY się martwisz takimi rzeczami?
(J): Od kiedy zrozumiałam, że powinnam to robić. Ludzie się zmieniają, James i nic na to nie można poradzić. Nikt i nic samo z siebie stety lub niestety się nie zmienia.
                                   ***
Wkrótce zaczął się finał mistrzostw Quidditcha między Gryfonami a Ślizgonami. Już od kilkunastu minut szukałam znicza, kiedy czmychnął mi przed oczami. Zaczęłam lecieć jak szalona za złotą kulką, a w moje ślady poszedł też szukający Ślizgonów. Spojrzałam na kilka sekund w górę. Miałam rację- Ślizgoni będą grać bardzo nieczysto. Prowadziliśmy 90-80. Wkrótce dotykając znicza, poczułam jak spadam z dużej wysokości z miotły, a moje oczy się zamknęły. Obudziłam się w skrzydle szpitalnym. Przy moim łóżku siedzieli wszyscy moi przyjaciele, chłopak i brat.

(J): Co się stało? 

To były pierwsze wypowiedziane przeze mnie słowa, gdy się tu znalazłam. 

(R.L): Emi, obudziłaś się! 

(J): No kurwa co ty. Ja tylko gadam przez sen z otwartymi oczami. 

Mój brat zrobił się czerwony na twarzy, a wszyscy łącznie ze mną zaśmiali się. Mój sarkazm gasi od razu wszystkich. 

(L.E): A odpowiadając na twoje poprzednie pytanie to ktoś rzucił na Ciebie zaklęcie osłabiające. Podejrzewają Ślizgonów. 

(J): Że co?! Ile już tu leżę? 

(S.B): Prawie 2 dni. 

(J): Ale jak w ogóle do tego doszło? 

(J.P): Nie wiemy dokładnie, ale kiedy złapałaś znicza to 2 osoby rzuciły na Ciebie to zaklęcie. 

(J): Czekaj.. Złapałam znicza? To znaczy, że wygraliśmy! 

(J.P): W rzeczy samej. A tak się bałaś, że Ci się nie uda. 

(J): Ale miałam rację. Wiedziałam, że Ślizgoni będą grać nieczysto. 

(D.M): Dokładnie. Tym razem jednak przegięli, a podejrzewają Carrow'a. 

(J): Ich kapitana? 

~Zagubiony psiak~ |Syriusz Black [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz