Nienawidziłem zimna. Zawsze kojarzyło mi się z nieszczęściem. Gdy idąc teraz ulicą nieprzyjemny wiatr kołysał moim płaszczem chciałem zapaść się pod ziemię. W tym roku wrzesień zapowiadał mroźne dni więc musiałem się przyzwyczaić. Jeszcze tylko dwa lata i sam zadecyduje o tym czy chcę wyjść i zmierzyć się z nieprzyjemnymi szpilkami lodu na skórze czy zechce zostać w ciepłym i cichym miejscu rozkoszując się gorącą kawą. Narazie jednak wzywały mnie obowiązki uczniowskie.
Spoglądałem na tak dobrze znane przeze mnie ulice. Pamiętałem każdy szczegół tego miejsca w którym spędziłem większość swojego normalnego życia, pamiętałem ze za rogiem zaraz minę kwiaciarnię w której nie raz śmiałem się z synem właściciela który chodził do mojej klasy, pamiętałem ze jak spojrzę w lewo zobaczę w oknie szczekającego psa... to był mój dom. Niestety ale zaczęło mi się to nudzić. Chciałem czegoś nowego w moim życiu, więcej akcji. Szkoła na pewno mi w tym nie pomagała.
Dotarłem na miejsce. Podchodząc do wielkiego gmachu szkoły zauważyłem stojącego przed nią blondyna. Nigdy nie widziałem go tutaj... Podszedłem do niego i stanąłem obok tez przyglądając się niezmiennemu od lat budynku liceum. Nieznajomy odwrócił się do mnie a nasze spojrzenia się spotkały. Jego włosy opadały mu na twarz w artystycznym nieładzie, zaś tęczówki chłopaka skrzyły się złoto brązową połacią. Odebrało mi płuca a serce przyspieszyło gwałtownie. Gdy tak patrzyłem w nie nie mogłem oderwać od nich wzroku. Były przepiękne. W końcu gdy mój oddech powrócił do normy a serce w klatce piersiowej przestało walić jak oszalałe odezwałem się do niego.
-Zdaje się że jesteś nowy? Nigdy nie widziałem cię tutaj-
Chłopak patrzył na mnie jeszcze przez chwile lekko podnosząc głowę do góry. Byłem od niego o pare centymetrów wyższy.
-Tak-
Odpowiedział krótko lecz to wystarczyło mi aby poznać jego głos. Nigdy nie słyszałem takiego, był wyjątkowy, trochę nawet podobny do mojego. Moje uszy pragnęły znowu go usłyszeć, był jak narkotyk. Blondyn odwrócił wzrok od mojej twarzy lecz ja dalej przypatrywałem się mu z zaciekawieniem. Chciałem go poznać.
-Kamil nawiasem mówiąc-
Podałem mu rękę.
-Krystian-
Oddał mój uścisk a w chwili gdy moje palce zetknęły się z jego poczułem przyjemny prąd który przebiegł po moim ciele. Puściłem go nagle zestresowany i ruszyłem z odgłosem mojego szybko bijącego serca w stronę budynku. Tuż przed wejściem zawahałem się jednak i odwróciłem ponowienie do chłopaka.
-Choć, oprowadzę cię-
Blondyn ruszył w moją stronę z lekkim uśmiechem na twarzy i razem przekroczyliśmy próg. Moje wszystkie zmartwienia zniknęły i już w tej chwili wiedziałem ze to będzie dobry rok.
***
Dźwięk otwieranej puszki opanował ciszę wypełniającą moje mieszkanie. Odczuwając już nie małe zmęczenie pociągnąłem dużego łyka energetyka który rozpłynął się wraz z tauryną i kofeiną po moim podniebieniu. Komputer przede mną nagrzewał się niebezpiecznie lecz nie zwracałem na to uwagi i dalej stukałem palcami po klawiaturze wiedząc że jeżeli tego nie zrobię już nigdy sobie nie wybaczę błędu który popełniłem. Musiałem szukać dalej.
Znajomi mówili że to na nic. Że moje starania są i zawsze będą bez rezultatów lecz ja nigdy się nie poddałem. Noc w noc od dwóch lat szukałem odpowiedzi na moje pytania. Szukałem sposobów na odkupienie grzechów, naprawienie błędów... szukałem sposobu znalezienie tego czego najbardziej pragnąłem. Bałem się że już nigdy go nie zobaczę. Z każda taką myślą w moim sercu gościło kolejne pęknięcie. Nadzieja wyślizgiwała się z moich palców i to była tylko kwestia czasu kiedy się poddam. Musiałem spróbować.
Jednak internet nie dał mi kolejny raz żadnej odpowiedzi. Nie wiem czy to ja nie umiałem szukać czy on po prostu zniknął. Sfrustrowany i pełen depresyjnego smutku w sercu zrzuciłem z biurka wszystkie papiery oraz zużyte puszki po energetykach. Upadłem na podłogę i schowałem twarz w dłoniach czując jak słone łzy spadał strumieniem z mojej twarzy. Byłem potworem. Nic nie wartym śmieciem który jedyne co potrafi robić to niszczyć ludziom życie. Straciłem wszystko, nie było już niczego na tym świecie dla mnie.
Byłem tak wielkim potworem.
Miałem w krwi co najmniej dwa promile alkoholu. Słowa same płynęły z moich ust mimo że wszystkie były jednym wielkim kłamstwem.
"Zamknij się! Nienawidzę cię!"
"Wolał bym dziwkę w łóżku niż ciebie w moim życiu śmieciu!"
"Nic do ciebie nie czułem!"
Odsunąłem od siebie moje koszmarne wspomnienia. Od tamtej pory nigdy nie wziąłem do ust alkoholu. Byłem potworem. Jak mogłem mu zrobić coś takiego? Co mną kierowało? Czy ja zasługuję w życiu na jakiekolwiek szczęście? Ja nie... ale on tak. Zasługiwał na to bardziej niż ktokolwiek na tym świecie.
Pozbierałem z podłogi porozrzucane rzeczy i usiadłem z powrotem do biurka. Musiałem spróbować.
Dla niego.
&~~~~~~~~~~~~~~~~~~&
739 słów
CZYTASZ
𝕀 𝕄𝕀𝕊𝕊 𝕐𝕆𝕌~~𝑵𝒆𝒙𝒆 𝒙 𝑬𝒘𝒓𝒐𝒏
Fanfiction"Ty szmato... Jak mogłeś!" moje oczy pokryte były w łzach. "Pierdol się, nigdy nic do ciebie nie czułem! Wolał bym dziwkę w łóżku niż ciebie w życiu śmieciu!" niebieskooki wykrzyczał mi to prosto w twarz po czym walną mnie ręką z liścia. Tą samą rę...