Słońce rzucało w nas swoimi świetlistymi promykami a gorące powietrze otaczało nas przyjemnie. Letnia atmosfera wisiała w powietrzu a my rozkoszowaliśmy się nią tak długo jak się tylko dało. Cieszyłem się że miałem tak dużo wolnego czasu który mogłem przeznaczyć na spędzanie czasu z moim chłopakiem. A propos niego.
Usłyszałem jak stare skrzypiące drzwi z metalu otworzyły się za mną. Odwróciłem się i zobaczyłem że na dach wszedł Kamil trzymając w ręku dwa kubki. Podszedł do mnie z uśmiechem na twarzy i pocałował mnie przelotnie.
-Może mrożonej kawy?-
-Naprawdę zrobiłeś ją? Jezu dziękuję, wiesz jak bardzo ją uwielbiam!-
Szatyn zaśmiał się i podał mi napój. Szybko włożyłem brzeg kubka do ust a gdy poczułem jak na języku rozpłynął mi się cudowny smak cieczy mruknąłem z zadowolenia. Uwielbiałem ją, nie mogłem nic poradzić na to że była taka wyborna. Napiłem się jej jeszcze trochę a po chwili poczułem że nad wargą pojawiły mi się wąsy z piany. Kamil zachichotał i wytarł je kciukiem. Uśmiechnąłem się w podziękowaniu i przypomniałem dlaczego mieliśmy sie spotkać.
-Kamil... mam niespodziankę dla ciebie-
-Tak? A co to takiego? Zamieniam się w słuch...-
-Chciał byś. Jak skończymy pić zawiozę cię tam-
-Czyli randka...?-
-Nie do końca ale mam nadzieję że spodoba ci się tak samo-
-Jeżeli od ciebie to na pewno-
Oboje podnieśliśmy kąciki ust do góry i sączyliśmy jeszcze przez chwilę napoje. Kiedy skończyliśmy zeszliśmy na dół zahaczając przy okazji o mieszkanie z którego wziąłem spakowany wcześniej przeze mnie plecak. Zakluczyłem dom i ruszyliśmy do samochodu. Kiedy Kamil próbował zająć miejsce kierowcy uprzedziłem go i szybko usiadłem tam z chytrym uśmiechem.
-Ja prowadzę-
-Krystian... pamiętasz jak ostatnio się to skończyło?-
-Oj bez przesady, byłem wtedy lekko podpity. Obiecuję że spróbuję nas nie zabić. Ufasz mi?-
-Bezgranicznie-
-W takim razie siadaj i nie marudź-
Niebieskooki posłuchał się mnie kręcąc lekko głową z rozbawienia. Kiedy oboje siedzieliśmy już w pojeździe wyjechałem i ruszyłem przed siebie drogą. Widziałem jak chłopak patrzył z zaciekawieniem w szybę co chwila rzucając mi przelotnie zaciekawione spojrzenie. Jechaliśmy przez dobre dwadzieścia minut aż wreszcie wyjechaliśmy za granicę Warszawy. Kamil był coraz bardziej podniecony.
-Powiesz mi wreszcie gdzie jedziemy?-
-Nie-
-Nooooooo proooooszę. Umieram z ciekawości-
Zaśmiałem się i spojrzałem na błagającego chłopaka. Trudno było mu odmówić ale musiałem. Zbliżaliśmy się do celu.
-Zamknij oczy-
-Co?-
-Zamknij oczy i nie podglądaj-
-Czemu?-
-Bo inaczej nie będzie niespodzianki, no już. Zamykaj-
Widziałem że niechętnie wykonał prośbę. Wróciłem wzrokiem do drogi i widząc upragniony przeze mnie zjazd skręciłem. Wjechaliśmy na leśną drogę. Chwile pokręciłem się tam aż znalazłem ukryty przejazd pomiędzy drzewami. Pojechałem tam a naszym samochodem lekko potrząsnęło.
-Zmień bieg na jedynkę-
-Nawet jak nie widzisz przyczepiasz się do mojej jazdy? A co jeżeli już mam jedynkę?-
-Nie masz-
Spojrzałem i zauważyłem że rzeczywiście jechałem na trójce. Wymamrotałem coś pod nosem i zmieniłem bieg na co szatyn wybuchł niekontrolowanie śmiechem. Gdy to usłyszałem uśmiechnąłem się nie umiejąc tego nie zrobić. W końcu zobaczyłem że dojechaliśmy. Zaparkowałem i wysiadłem idąc otworzyć drzwi chłopakowi. Pomogłem mu wysiąść i ruszyłem do przodu trzymając go za rękę.
-Czy...-
-Jeszcze chwila-
Stanąłem w końcu w upragnionym przeze mnie miejscu.
-Teraz-
Kiedy Kamil otworzył oczy ujrzał średniej wielkości jezioro ze starym rozpadającym się domkiem obok. Szum wody i ćwierkanie ptaków idealnie zgrały się z cisza tkwiącą w tym przepięknym miejscu gęsto otoczonym drzewami. Widziałem jak szatyn patrzył z niedowierzaniem na to wszystko.
-Krystian... wow, nie wiem co powiedzieć-
-Z tego co wiem to miejsce jest ukryte i jeszcze nigdy nie widziałem tutaj nikogo poza dzikimi zwierzętami. Od dzisaj to nasze wspólne ukryte miejsce. Co tu na to?-
-Bosko-
Zaśmiałem się z jego komentarza i wyjąłem plecak, po czym ruszyłem w stronę małego podestu znajdującego się nad wodą. Zacząłem zdejmować bluzkę i spodnie. Kamil podszedł do mnie czerwony jak pomidor na twarzy.
-Co ty robisz...?-
-Jeżeli nie chcesz aby twoje ubrania były more radził bym ci też je zdjąć- po czym mówiąc to wskoczyłem do jeziora.
Woda nie była najcieplejsza ale przez gorąco bijące od nieba zmieniło się to w przyjemny chłodek. Wynurzyłem się i spojrzałem na stojącego już w samych bokserkach Kamila. Czy tylko mi się wydaje że wyglądał teraz strasznie gorąco?
Chwile potem usłyszałem jak wodo koło mnie rozprysnęła się i oblała moją twarz. Uśmiechnąłem się i od razu gdy brązowo włosy się wynurzył posłałem w jego stronę mocne chlapnięcie. tamten z udawanym oburzeniem oddał mi i rozpoczęła się wojna na wodę co chwila przerywana naszym śmiechem.
Było idealnie.
***
Przybrałem na twarz maskę szczęścia i ruszyłem w stronę recepcji z moją psycholożką u boku. Zmusiłem się do udawanego uśmiechu gdy tamta spojrzała na mnie chyba zadowolona z siebie, żal mi jej się zrobiło. Nie znała prawdy.
Kiedy dotarliśmy na miejsce kobieta poszła porozmawiać z obsługą a ja zostałem przyglądając się otoczeniu. W szpitalu odznaczała się na tle innych kolorów jaskrawa biel przyprawiająca o nie mały ból głowy. Spędzając ponad miesiąc w tym miejscu stwierdziłem że zdecydowanie nie będzie mi jej brakować. Na szczęście w moim mieszkaniu przeważały ciemne kolory.
Lekarka wróciła i podała mi z uśmiechem na twarzy ciemną torbę. Sprawdziłem jej zawartość odnajdując pare moich rzeczy takich jak klucze, portfel i inne bzdety.
-Dziękuję-
-Nie ma za co. Cieszę się że mogłam panu pomóc i mam nadzieję że nie będziemy musieli się już spotkać w tym miejscu. Proszę na siebie uważać i zapewniam pana że życie jest piękne.-
Tiaaa, jest przepiękne. Przynajmniej wypuścili mnie stąd. Wciąż miałem na twarzy nieszczery uśmiech przez który bolała mnie szczęka.
-Bardzo dziękuję za pomoc i odnalezienie się ponownie w normalnym życiu. Miłego dnia i do widzenia-
-Do widzenia Krystianie-
Kobieta odeszła a ja odetchnąłem z ulgą i wyrzuciłem fałszywe szczęście z twarzy. Powróciły stare smutki i żale otulając mnie jak dobrego przyjaciela a chmury nieszczęścia ponownie zakręciły się w moim umyśle. Twarz przybrała nieszczęśliwą aurę i już po chwili wyszedłem z budynku rozglądając się po wolności szukając jakiegoś monopolowego w pobliżu.
Ta terapia od początku była skazana na porażkę.
&~~~~~~~~~~~~~~~~~~&
Coś nie pykło tyle powiem 🙃
955 słów
CZYTASZ
𝕀 𝕄𝕀𝕊𝕊 𝕐𝕆𝕌~~𝑵𝒆𝒙𝒆 𝒙 𝑬𝒘𝒓𝒐𝒏
Fanfiction"Ty szmato... Jak mogłeś!" moje oczy pokryte były w łzach. "Pierdol się, nigdy nic do ciebie nie czułem! Wolał bym dziwkę w łóżku niż ciebie w życiu śmieciu!" niebieskooki wykrzyczał mi to prosto w twarz po czym walną mnie ręką z liścia. Tą samą rę...