Rozdział 27 Bitwa pod Kostrzynem

1.5K 83 73
                                    

29 Marca

Był piekny marcowy poranek, słońce lekko wychylało się zza wzgórza oświetlając budzącą się powoli naturę. Jakby był to znak od jakiejś wyższej siły lub może samej przyrody, że właśnie powoli budzie się również Polska. Żołnierze Alberta znajdowali się okopani pod Kostrzynem gdyż to był najbardziej strategiczny punkt na zachodniej granicy. Zresztą Rosjanie zdawali sobie sprawę, że gdy uda im się rozbić siły sławnego już dowodzcy Alberta Niedziałkowskiego to nie dość, że podkopią morale Polaków to zniszczą ich główną siłę militarną. Wynik bitwy zależy również od ofensywy, gdyż ma ona za zadanie wyłączyć główne sterowanie robotów żołnierzy przez co po zniszczeniu ośrodków dowodzenia znajdujących się w szeregach wroga, roboty staną się bezbronne.

 Albert wyjechał przed szeregi swojego wojska niczym Chodkiewicz przed bitwą pod Kircholmem i przemówił do swoich ludzi:

-Drodzy żołnierze, chciałby wam podziękować za waszą dumną służbe ojczyźnie. Gdyby nie wy dzisiaj nie znaleźlibyśmy się w tym miejscu. Dzisiaj ważny dzień dla nas, dla wielu z nas może to być ostatnia bitwa, ostatnie godziny naszego życia. Niektórzy z was nigdy już nie zobaczą swoich rodzin- Albertowi spłynęła gorzka łza gdy pomyślał o swojej ukochanej Lence i Antosiu- Ale walczymy dziś dla nich, dla lepszego jutra. Przysięgam ja wam, że zwyciężymy pod tym Kostrzynem albo polegnę tu z wami. Za Polskę!

-Za Polskę!- wykrzyczeli żołnierze

Później został odśpiewany hymn Polski oraz ksiądz przeprowadził mszę w intencji Polski.

Na horyzoncie pojawiło się żelastwo, ciężko maszerujące w stronę Polskich żołnierzy okopanych za rzeką Odrą. W naszych żołnierzach było widać gniew, determinację, jakiś magiczny błysk w oku jakgdyby w pojedynkę mieliby się rzucić z szablą na wroga i poćwiartować każdego na najmniejsze kawałeczki w pojedynkę. Nasz dowódca oczywiście nie miał zamiaru przyglądać się bitwie z tyłu. Sam Generał Niedziałkowski zajeżdzał zza wzgórza na prawą flankę wroga wraz ze swoim oddziałem strzelców konnych. Pani Rotmistrz Amelie zajeżdżała lewą flankę na czele dumnego odziału Husarzy. 

Mechaniczna armia w marszu otworzyła ogień nasi natomiast długo nie czekali z odpowiedzią, nad głowami piechoty świsneły dziesiątki samolotów Polskiego lotnictwa pod komendą Kacpra Pietrzaka.

Lepiej wymienialiśmy się ogniem, strzelaliśmy celniej, wiele celniej. Maszyny upadały jedna za drugą. 

Jednak iskra w oku żołnierzy na chwilę zgasła gdy zobaczyli, że maszyny budują ze swoich wraków fortyfikacje oraz most na drugą stronę rzeki. Na szczęście iskra ta szybko wróciła nawet z podwojoną siłą. Albert czekał na informację o wyłączeniu ośrodka sterowania  w Rosji. Wtedy będzie mógł zadać ostateczny cios.

Tymczasem w Wołgogradzie

 Wołgograd zdobyty przez Polskie wojsko. Marszałek Aleksander Przybysławski stał dumnie nad głownym panelem sterowania mechaniczną armią. Rozstawił laptopa na stole i zaczał wideo konferencję.

-Gratuluję Marszałku przejęcie Wołgogradu- odezwał się głos z komputera

-A dziękuję Generale Duke.- odpowiedział Marszałek

-Czekaj tylko teraz na mój rozkaz z wyłaczeniem radzieckiej armii, niech podziurawią trochę Polskie oddziały. Przecież nie chcemy żeby ten słynny Wariat stawiał nam jakikolwiek opór- odezwał się Generał Duke.

-Się rozumie

-Także do usłyszenia Panie Marszałku

-Do usłyszenia.

Świat 2044Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz