Rozdział 24 Ktoś musi dawać przykład

1.4K 99 61
                                    

Wszyscy oficerowie zebrani na jednej sali, pan Staszek na scenie, przed mikrofonem właśnie ma zacząć pokazać nam projekt nowej broni, po wprowadzeniu w wyposażenie broni wykorzystującej energię magnetyczną jego projektu, wojsko Kujawsko-Pomorskie czeka na kolejne pomysły, sam siedzę w pierwszym rzędzie i też jestem ciekawy co nasz pas Staszek ma dla nas.

-Witajcie, sam przyznam projekt, który dziś przedstawię, jest trochę niekonwencjonalny i ryzykowny, dobra to może przejdę do rzeczy- inżynier pilotem włączył rzutnik, a za nim na ścianie pojawił się projekt pancerza- Wyposażenie, które wam pokazuje nie będzie wprowadzone dla każdego oddziały, moim planem było by stworzenie oddziału pierwszej linii, każdy żołnierz z tego iż oddziału, będzie wyposażony w taki właśnie pancerz, nie jest on bardzo ciężki, chociaż lekki wcale, jednak powinien spełnić swoja rolę, w razie czego przyjąć na siebie wiele kul. Oczywiście, nie pozwolę by żołnierz w nim poszedł bezbronny, w wyposażeniu będzie miał poręczny pistolet korzystający z energii magnetycznej z pojemnością dwudziestu pocisków, dodatkowo będzie posiadał miecz wykorzystujący... a zresztą i tak mnie nikt nie rozumie, po prostu przetniecie nim takiego robota jak masło. Moim planem było stworzenie plutonów o takim wyposażeniu idących podczas szturmu przed piechotą. Oczywiście nie każdy będzie na tyle odważny by wypróbować pancerz, tym bardziej, że to jeszcze prototyp- powiedział lekko zakłopotany konstruktor- Dlatego myślę, że plutony zapełnią ochotnicy, ktoś chętny?

Na sali zapadła cisza, sam nie jestem pewien co do tego pomysły, jednak jest ciekawy. Mijały sekundy, nikt się nie zgłosił, a na sali było słychać tylko szepty. Pan Staszek wyłączył rzutnik i zbierał się do zejścia z podestu.

-Ja pójdę w tym pancerzu- krzyknął ktoś z tłumu.

Obróciłem głowę, to był jeden z naszych młodszych żołnierzy, którego już kojarzycie. Tak macie racje, to był Norbert. Wszyscy jakby zamarli, a na twarzy staruszka pojawił się lekki uśmiech. Pomyślałem sobie, dobra chłopak tak sam nie będzie stał.

-Ja też się zgłaszam na ochotnika- powiedziałem patrząc na młodszego kolegę.

-Nie będę gorszy- rzucił wstając Michał

-A dziewczyny też mogą?- spytała jakaś dziewczyna

-Ależ oczywiście, mam nawet projekt damskiego pancerza- powiedział ucieszony pan Staszek.

Za Koleżanką stanęło jakieś piętnaście innych dziewczyn.

-No panowie, ochotnicy to mają być prawie same baby?- rzuciłem do reszty.

Od razu znaleźli się ochotnicy.

-To zapraszam ochotników na plac, trzeba was podzielić.

Po piętnastu minutach wszyscy ochotnicy byli na placu.

Stanąłem przed nimi.

-Gdyż jestem marszałkiem nie obrazicie się, że będę stał na czele oddziału, więc zacznijmy tak, żołnierze przede mną w szeregu zbiórka!

Wszyscy stali już w szeregu.

-Kolejno odlicz!

Równe sześćdziesiąt osób czyli dziesięć drużyn co daje tak trzy plutony.

-Dobra teraz tak podzielcie się na drużyny, każda drużyna ma liczyć sześć osób, gdy już się podzielicie, stańcie w takich zespołach za swoim drużynowym.

Wszyscy pięknie szybko się ustawili.

-Teraz tak, podzielę was na plutony, każdy pluton będzie składał się z trzech drużyn. Tak wiem mamy dziesięć drużyn więc jedna drużyna będzie czwartym plutonem.

Świat 2044Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz