Rozdział 18 Protektorat Czeski

1.3K 110 59
                                    

-Albert! Albert halo pobudka- usłyszałem damski, wołający mnie głos.

Otworzyłem oczy i zobaczyłem pielęgniarkę. Przynajmniej tak mogłem określić po stroju. Kobieta miała długie kasztanowe włosy i błękitne oczy. Wyglądała parę lat starsza ode mnie.

-No i wstał nasz nowy gość.

Spojrzałem na pielęgniarkę, właśnie podawała mi jakąś tabletkę mówiąc:

-To tylko przeciw bólowe, weź.

Połknąłem tabletkę i spytałem:

-Gdzie ja jestem?

-W szpitalu Protektoratu Czeskiego pod Brnem.

-Jak ja wrócę do Bydgoszczy?!

-Na razie masz tu siedzieć! Zobacz jak ty wyglądasz!

-Właśnie, skąd Pani umie mówić po polsku?

-Moja mama jest Polką, dużo w domu po polsku rozmawiałyśmy jak taty nie było, jak widać się przydało- zaśmiała się Kobieta.

-No może dzięki temu polskiego nie zapomnę- zaśmiałem się również.

-Dopilnuję tego osobiście- uśmiechnęła się do mnie.

-Jeżeli Pani tak mówi.

-Właśnie, gdzie moje maniery,Lenka jestem.

-Ładnie.

-I mówi mi po imieniu.

-Nie ma problemu Lenka.

-Albert ja muszę cię przeprosić bo jeszcze mam innych pacjentów, ale jeszcze do ciebie przyjdę, obiecuję.- powiedziała starsza koleżanka nadal się do mnie uśmiechając.

-To będę czekał- odpowiedziałem.

I zostałem sam. Jestem pod Brnem, to jest daleko od Bydgoszczy. Muszę wymyślić jak wrócić do kraju. Na razie nie mam siły nawet myśleć, wszystko mnie boli. I bardzo chcę mi się siku. Nie ma tu przycisku, żeby wezwać pielęgniarkę jak w Polsce. Świetnie...

Będę szukał na własną rękę. Udało mi się wstać z łóżka, na sobie miałem tylko majtki i szpitalną, długą koszulę. Do kuśtykałem do wyjścia z sali. Otworzyłem drzwi i wypadłem na korytarz. Zobaczyłem na końcu korytarza recepcję, przynajmniej wydawała mi się to recepcja. Powoli idąc przy ścianie doczłapałem się do celu. Oparłem się o ladę i spytałem Pani siedzącej za biurkiem:

-Gdzie znajdę toaletę?

-Chodba napravo a ty už uvidíš- odpowiedziała  Kobieta pokazując kierunek ręką.

-Dziękuję.

-Žádný problém.

Dobra, jednak z Czechami nie jest się trudno dogadać po swojemu.

Udało mi się trafić do toalety, załatwiłem swoje potrzeby. Następnie znowu podpierając się o ścianę, ruszyłem w stronę mojej sali. Z na przeciwka zobaczyłem Jozefa, od razu gdy mnie zobaczył powiedział:

-Ahoj Albert!

-Ahoj Jozef- odpowiedziałem.

-Musíme jít do rady.

  Podszedł do mnie i zaczął pomagać mi iść. Zaczęliśmy powoli iść w stronę tej rady, jednak po chwili nie wiadomo skąd, pojawiła się Lenka.

-Nikdenemusíte!- powiedziała Lenka rzucając groźne spojrzenie na Jozefa.

-Rada je- odpowiedział Jozef.

Świat 2044Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz