-Albert! Albert halo pobudka- usłyszałem damski, wołający mnie głos.
Otworzyłem oczy i zobaczyłem pielęgniarkę. Przynajmniej tak mogłem określić po stroju. Kobieta miała długie kasztanowe włosy i błękitne oczy. Wyglądała parę lat starsza ode mnie.
-No i wstał nasz nowy gość.
Spojrzałem na pielęgniarkę, właśnie podawała mi jakąś tabletkę mówiąc:
-To tylko przeciw bólowe, weź.
Połknąłem tabletkę i spytałem:
-Gdzie ja jestem?
-W szpitalu Protektoratu Czeskiego pod Brnem.
-Jak ja wrócę do Bydgoszczy?!
-Na razie masz tu siedzieć! Zobacz jak ty wyglądasz!
-Właśnie, skąd Pani umie mówić po polsku?
-Moja mama jest Polką, dużo w domu po polsku rozmawiałyśmy jak taty nie było, jak widać się przydało- zaśmiała się Kobieta.
-No może dzięki temu polskiego nie zapomnę- zaśmiałem się również.
-Dopilnuję tego osobiście- uśmiechnęła się do mnie.
-Jeżeli Pani tak mówi.
-Właśnie, gdzie moje maniery,Lenka jestem.
-Ładnie.
-I mówi mi po imieniu.
-Nie ma problemu Lenka.
-Albert ja muszę cię przeprosić bo jeszcze mam innych pacjentów, ale jeszcze do ciebie przyjdę, obiecuję.- powiedziała starsza koleżanka nadal się do mnie uśmiechając.
-To będę czekał- odpowiedziałem.
I zostałem sam. Jestem pod Brnem, to jest daleko od Bydgoszczy. Muszę wymyślić jak wrócić do kraju. Na razie nie mam siły nawet myśleć, wszystko mnie boli. I bardzo chcę mi się siku. Nie ma tu przycisku, żeby wezwać pielęgniarkę jak w Polsce. Świetnie...
Będę szukał na własną rękę. Udało mi się wstać z łóżka, na sobie miałem tylko majtki i szpitalną, długą koszulę. Do kuśtykałem do wyjścia z sali. Otworzyłem drzwi i wypadłem na korytarz. Zobaczyłem na końcu korytarza recepcję, przynajmniej wydawała mi się to recepcja. Powoli idąc przy ścianie doczłapałem się do celu. Oparłem się o ladę i spytałem Pani siedzącej za biurkiem:
-Gdzie znajdę toaletę?
-Chodba napravo a ty už uvidíš- odpowiedziała Kobieta pokazując kierunek ręką.
-Dziękuję.
-Žádný problém.
Dobra, jednak z Czechami nie jest się trudno dogadać po swojemu.
Udało mi się trafić do toalety, załatwiłem swoje potrzeby. Następnie znowu podpierając się o ścianę, ruszyłem w stronę mojej sali. Z na przeciwka zobaczyłem Jozefa, od razu gdy mnie zobaczył powiedział:
-Ahoj Albert!
-Ahoj Jozef- odpowiedziałem.
-Musíme jít do rady.
Podszedł do mnie i zaczął pomagać mi iść. Zaczęliśmy powoli iść w stronę tej rady, jednak po chwili nie wiadomo skąd, pojawiła się Lenka.
-Nikdenemusíte!- powiedziała Lenka rzucając groźne spojrzenie na Jozefa.
-Rada je- odpowiedział Jozef.
CZYTASZ
Świat 2044
Science FictionRok 2044, 3 wojna światowa, Losy całego świata widziane z oczu jednego młodzieńca z polskiej armii, oraz ponowna walka o niepodległość po prawie 100 latach wolności. (W trakcie poprawek)