Rozdział ???

802 41 16
                                    

Był chłodny Grudniowy wieczór. Księżyc świecił na niebie w całej swojej okazałości. Jednak ciężko było się go doszukać przez potężną śnieżycę. Przeszywający, zimy wiatr rzucał płatkami śniegu we wszystkie strony z wielkim impetem. One zaś tańczyły w powietrzu jak tylko on im zagrał. Ludzie oglądali to co dzieje się na dworzu z zza okna siedząc w swoich ciepłych domach w rodzinnym gronie. Tak jak powinno się spędzać wigilię. Jednak niestety nie każdy ma okazję tak ciepło ją spędzić. Przez różne sytuacje rodzinne czy po prostu brak bliskiej osoby.

W tym roku Lenka nie chciała jechać na wigilie do teściów i spędzali święta w trójkę. Jeszcze może w zeszłym roku Antoni zrobiłby o to awanturę, ale dziś widział dokładnie w jakim stanie jest matka, ona już nie ma siły udawać, że dobrze się czuje. Łucja zaś biegała radosna po domu i tańczyła w rytm świątecznych rytmów. Nucąc pod nosem „All i want for christmas" tanecznym krokiem pomagała mamie w kuchni i przy okazji przecierając szmatką kurze.

– All i want for christmas is you!!! – śpiewała pokazując palcami na Antka i mamę.

Nawet Lence podniósł się lekko kącik ust i rzuciła ciepłe spojrzenie na swoją córkę, która rytmicznymi kłusami ruszyła, aby rozłożyć talerze na stół. Dalej śpiewając już na cały głos dalszą część piosenki. Wokal zdecydowania odziedziczyła po mamie. Tego delikatnego, klarownego głosu można słuchać godzinami. Antoni zawsze żałował, że mama już nie śpiewa. Jak był mały, zawsze usypiała go przepięknymi kołysankami. Do dzisiaj pamięta te wszystkie melodie.

Gdy zastawa stała już na stole, razem zaczęli znosił posiłki z kuchni, aby zacząć kolacje wigilijna. Może tego wieczoru nie było dwunastu dań, ale jedzenia ma ich trójkę i tak było za dużo.
Wszyscy zajęli swoje miejsca po czym Łucja przeczytała fragment Biblii, razem odmówili modlitwę i zabrali się do podziału opłatkiem.

Najpierw dziewczyny wymieniły się szybkimi życzeniami następnie Antek podszedł do siostry, gdyż mama zniknęła na chwile w kuchni przynieść ciepły barszcz.

– Moja siostrzyczko, czego ci tu życzyć- zaczął po woli – przede wszystkim zdrowia, dobrych wyników w szkole i żebyś nigdy się nie zmieniała nasz aniołku – powiedział Antoni obdarzając siostrę szczerym uśmiechem.

– Nawzajem brat – powiedziała z szyderczym uśmiechem Łucja – no i żeby ci z Paulinką wyszło – dodała.

Podzielili się opłatkiem oraz mocno się przytulili. Dla Łucji było nawet za mocno.

– Udusisz mnie brat! – wydusiła śmiejąc się.

– Miałbym święty spokój – powiedział ironicznie – Chociaż bez ciebie byłoby nudno.

Łucja odpowiedziała swoim przeuroczym uśmiechem po czym ruszyła zabrać od mamy barszcz i zaczęła rozkładać go na stole. Antoni powoli podszedł do mamy i obdarzył ją ciepłym i życzliwym uśmiechem. Chwycił Lenkę delikatnie za ręce i patrząc swojej mamie w oczy zaczął:

– Życzę tobie mamo, abyś czuła się szczęśliwa, żebyś tętniła życiem. Bo po prostu martwię się o ciebie – oboje patrzyli już na siebie przeszklonymi oczami – widzę mamuś, że z roku na rok jest gorzej. Wiem, dlaczego dziś jesteśmy w takim gronie. Po prostu pamiętaj, że jestem. Przepraszam cię jak się zachowywałem wcześniej, ale byłem jeszcze gówniarzem i nie rozumiałem – oboje uśmiechnęli się łagodnie, mamie natomiast zaczęły spływać łzy po policzkach – Tak nadzwyczajnie kocham cię mamo i chce cię mieć i być przy tobie jak najdłużej jak jest dobrze i jak jest źle bo wiem, że zrobisz dla mnie to samo.

Lenka rzuciła się Antkowi na szyję. Przypomniało jej się jak kiedyś ona brała go na ręce, a teraz był ponad o głowę wyższy. Jej malutkie łzy spływały po policzkach tworząc dwa wodospady. Jednak od długiego czasu nie były to łzy smutku, lecz szczęścia. Po chwili oboje poczuli uderzenie od boku. Wtuliła się do nich z impetem Łucja.

– Rodzinny przytulas! – wykrzyczała.

Lenka przetarła łzy i powoli zaczęła:

– Dziękuję dzieci, że jesteście przy mnie, mimo, że sama czuje pustkę w sobie. Wy natomiast ją wypełniacie. Nie wiem co bym zrobiła bez was – otarła jeszcze raz oczy – ja wam życzę drogie dzieci, żebyście nigdy nie poczuli pustki, żebyście zawsze cieszyli się z życia tak jak Łucja.

Wszyscy zaczęli się śmiać. Antek i Łucja nie pamiętali, kiedy ostatnio mama tak śmiała się z nimi w niebogłosy. Antoni poczuł ciepło na sercu widząc mamę taką radosną.

– W końcu za kimś to mam mamuś – rzuciła Łucja.

Cała trójka razem się śmiejąc podzieliła się opłatkiem i usiedli do stołu. Zaczęli pić barszcz i zagryzać go pierogami i pasztecikami. Ta wigilia była wyjątkowa. Lenka rozpromieniła się tego dnia i zaczęła wyglądać od razu zdrowiej. Antek patrzył na dziewczyny i zaczął zauważać coraz większe podobieństwo Łucji do mamy. Mama wstała od stołu, aby dolać sobie ciepłego barszczu z garnka w kuchni. Antek chciał ją wyręczyć, jednak ona się uparła, że ma nogi i ręce i sama sobie naleje. Nalewała powoli sobie barszcz dalej radośnie rozmawiając z dziećmi i przez nie uwagę wylała trochę na podłogę. Rzuciła cicho przekleństwo pod nosem, szybko i pewnie wytarła plamę z podłogi i już miała ruszyć trzymając kubek barszczu z powrotem do salonu jednak rozległo się pukanie do drzwi. Dzieci nie wytrąciło to z rozmowy między sobą. Lenka podeszła z kubkiem w ręku do drzwi i pewnie je otworzyła. Zamurowało ją, puściła kubek, który z hukiem rozbił się na podłodze. Barszcz rozlał się na ziemi oraz wylądował na sukience gospodyni i spodniach tajemniczego gościa.

W drzwiach stał mężczyzna w zadbanym, szarym mundurze. Mundur był prosto uszyty, spodnie były luźne wepchnięte w długie buty kawalerzysty. Koszula włożona w spodnie, gdzie one opięte były grubym skurzanym pasem. Gościa okrywał długi płaszcz do kostek z flaga Polski na ramieniu. Mężczyzna był gładko ogolony z niezadbanymi włosami. Na lewym oku miał opaskę, poł twarzy spalonej oraz liczne blizny na twarzy. Jeden rękaw miał zawinięty do środka, gdyż nie posiadał prawej ręki. Lewa noga zaś była drewniana jak u pirata. Stali i patrzyli przez moment na siebie, łzy momentalnie spłynęły im po policzkach. Wszędzie by go poznała.

– Albert! – krzyknęła rzucając mu się na szyje i całując w policzek.

– Przepraszam – powiedział przez łzy.

Dzieci momentalnie przybiegły dołączając się do uścisku nie zważając na kałuże barszczu.

– Przepraszam was – powtórzył przez łzy.

–Dobrze, że już jesteś tato – powiedziała Łucja patrząc na niego jej uroczymi oczami.

– Gdzieś ty się podziewał – powiedziała Lenka puszczając uścisk.

– Lepiej wy opowiadajcie co u was – powiedział uśmiechając się.

– Tato! Mam ci tyle do powiedzenia choć! – wykrzyczała Łucja ruczając do pokoju.

– Czekaj – zatrzymał ją Albert, a następnie z kieszeni wyjął gruby zeszyt oprawiony w skórzaną okładkę, a następnie wręczył w córce, po czym wyprzedził jej pytanie – Pisałem to licząc, że kiedyś będziecie mogli to przeczytać i zrozumieć, dlaczego mnie nie było.

Następnie wszyscy ponownie się przytulili. Antek był zły na siebie, że nie wierzył mamie, teraz to chyba już nigdy nie zwątpi w jej słowa.

– Może wejdziemy przytulać się do środka? – Powiedziała Łucja.

– Kocham was – powiedział Albert przyciskając ich jedyną ręką bardziej do siebie.


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Wesołych Świąt kochani, życzę wam, żebyście spędzali święta w gronie bliskich, nawet jeżeli nie jest ono liczne oraz przede wszystkim zdrówka. No i wiecie nawzajem, smacznego jajka i tak dalej.

Świat 2044Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz