- Co zrobiła?! Chyba nie dosłyszałem - rzekł zszokowany Diabeł.
- Nie... - jęknęła Ginny, a po chwili odezwała się nieco zaniepokojona, stojąca obok niej Pansy.
- To pewnie przez hormony.
- Hermiona by tego nie zrobiła - stwierdziła wreszcie płomiennowłosa, zerkając na nią z niepewnością.
- O tak, zrobiła.
Dobiegł do nich głos, stojącego za ich plecami Malfoya, który oderwał całe towarzystwo od złudzeń.
KILKA GODZIN WCZEŚNIEJ
Stuk - puk.
Stuk - puk.Odgłos jej niskich obcasów odbijał się od ścian korytarza, zwracając tym uwagę stojących nieopodal pracowników.
Kiedy przeszła obok nich, rozległy się szepty, jednak była zbyt skupiona, by zwrócić na nie uwagę.
Szła pochłonięta swoimi myślami, nie będąc świadomą tego, że w całym ich kręgu, stała się głównym czynnikiem toczącego się od kilku dni pewnego zakładu, a właśnie to dziś miało się wyjaśnić kto ile zyskał oraz kto ile stracił.
Jej rozpięta, służbowa szata powiewała do tyłu z każdym jej wykonywanym krokiem, odsłaniając elegancką, białoszarą sukienkę ciążową, którą na sobie miała.
To był wielki dzień.
Jej pierwszy prawdziwy proces, dodatkowo nie byle jaki.
Jakież było jej zdziwienie, gdy dowiedziała się, że ma bronić swojego najlepszego przyjaciela, posądzonego o nadużycie swoich przywilejów po godzinach pracy, a stroną, która miała zamiar zakończyć jego karierę kierował nie kto inny, a Malfoy - jej Malfoy.
Mimo ciążącej na niej ogromnej presji oraz odpowiedzialności za jego przyszłość, nie bała się.
Była doskonale przygotowana.- Miona! - rudowłosy mężczyzna wstał z drewnianego krzesła, znajdującego się na korytarzu.
Chciał ją uściskać na przywitanie, ale ta wyciągnęła do niego otwartą dłoń, zatrzymując go i uniemożliwiając mu zrobienie kolejnego kroku.
- Siadaj, Ronaldzie - jej ton brzmiał znaczenie chłodniej, niż gdy poraz pierwszy omawiała z nim całą sytuację, w której się znalazł.
Ron widząc jej poważny wyraz twarzy przełknął ślinę i posłusznie usiadł na twardy stołek.
- Posłuchaj mnie teraz uważnie. Podczas rozprawy nie ruszasz się ze swojego miejsca, nie oddychasz bez mojego pozwolenia i nie odzywasz się niepytany. Wszystkim się zajmę. Zapamiętałeś listę, którą ci dałam?
- Tak... - odpowiedział skwaszony, gdyż uczył się wszystkich ewentualnych pytań i przytoczonych do nich odpowiedzi całe cztery dni - Ufam, że wiesz, co robisz, Hermiono i mi pomożesz.
- Jeśli będziesz tak władcza odnośnie każdego swojego klienta, to uciekną ci w popłochu - odezwał się głos za jej plecami - Nie by w jakiś sposób mi się to nie podobało - dodał zaczepnie.
Ten głos.
Odwróciła się powoli i zobaczyła iście ślizgoński uśmiech na twarzy Draco.
Jego oczy błyszczały.Włosy miał nienagannie zaczesane na lewy bok, a w szacie, którą miał na sobie prezentował się tak, jakby była dla niego wręcz stworzona.
Odkąd dowiedział się, że przyjdzie mu się z nią zmierzyć, nie mógł się doczekać tego procesu, nawet jeśli między nim, a Ronem od dłuższego czasu panowała czysta tolerancja.
![](https://img.wattpad.com/cover/232742458-288-k708508.jpg)
CZYTASZ
Twój Cień { Dramione }
Fanfiction" - Możesz się odsunąć? - wolała trzymać go na dystans. - Nie uciekaj ode mnie, Granger. - Ja przecież nie uciekam... - nieco się speszyła, co usilnie chciała przed nim ukryć. - Uciekasz, a to mnie jeszcze bardziej zachęca do zrobienia z tobą rzeczy...