Rozdział 48 (1/2)

4.7K 313 64
                                    

Jedna z harf wydała pierwsze łagodne tony, niosące ze sobą przepiękną melodię.
Wydawało się, że szybuje ona ku niebu, lecz gdy trafiła do uszu wszystkich słuchaczy, przeniosła ich do całkiem odmiennego, nieodkrytego świata, pełnego harmonii i wzruszenia.

Każdy z zebranych gości dał się jej oczarować.
Była to dla nich miła odmiana od całego zgiełku, który miał miejsce jeszcze chwilę temu.

Stali i słuchali urzekającej melodii oraz pięknych słów, wypowiedzianych przez młodą kobietę oraz stojącego naprzeciw niej mężczyznę, którzy w tym momencie świata poza sobą nie widzieli.

Nagle muzykę przerwał huk, odgłos łamanych kości, krzyk oraz dźwięk magicznego aparatu, trzymanego przez jednego ze znajdujących się na ślubie reporterów.

***

Stała naprzeciw wielkiego lustra, ukazującego jej piękne, lecz bardzo zdenerwowane oblicze.

Już od wielu godzin przesiadywała zamknięta w pokoju ogromnego budynku, który wynajęli na tą szczególną okazję.
Przybyła do niego znacznie wcześniej, niż powinna.

Płomiennowłosa mimo przyjemnego wieczoru spędzonego wraz z przyjaciółkami, w nocy bardzo mało spała, gdyż mimo starań, długo nie mogła zasnąć.

Była bardzo przejęta.
Pragnęła, by ten dzień był dla niej niezapomniany.

Zerknęła na wiszący na ścianie zegar.
Do jej ślubu została dokładnie godzina.

- Przepięknie wyglądasz córeczko! - Molly otarła spływającą z kącika jej oczu łzę, przyglądając się pięknej, romantycznej sukni w kolorze ciepłego beżu, uszytej tradycyjnym krojem, którą miało na sobie jej dziecko.

Zdobiły ją kwiatowe koronkowe wzory, a wianek, który widniał na jej głowie, idealnie się z nią komponował.

- Nie płacz mamo, bo za chwile i ja się rozrycze! Lepiej idź sprawdzić, co robi George. Ostatnio ciągle mówił o jakiejś niespodziance, aż się boję, co wymyślił.

- Widziałam go niedawno w ogrodzie z jakimś wielkim pakunkiem - odezwała się poprawiająca swoje długie, proste włosy Pansy, która chwilę temu zniknęła w osobnym pokoju, by móc się przebrać w swoją granatową sukienkę bez ramiączek.

- Już ja zobaczę co on kombinuje... - powiedziała matka przyszłej panny młodej, po czym pokierowała się w stronę wyjścia, mijając się w drzwiach z Hermioną, z którą jeszcze się uścisnęła na przywitanie, a potem poszła w swoją stronę.

- Jak się czuje przyszła panna młoda? - spytała, szczerząc się w stronę Ginny, której płomienne włosy były ułożone w długie fale.

Od razu zauważyła, że mama Blaise'a przykładała do nich rękę.

Obie dziewczyny odwzajemniły jej uśmiech, widząc, że w jednej z dłoni trzyma butelkę szampana.

- Poczuję się lepiej, jeśli mi trochę tego nalejesz, - zaśmiała się - ale tylko odrobinę. Chcę być w pełni świadoma tego, co niedługo zrobię.

- Nie stresuj się tak, wszystko bedzie dobrze. Wyglądasz cudownie, otoczenie zapiera wdech w piersiach, a Blaise przez całe życie będzie nosił cię na rękach - powiedziała, gdy Pansy przemieniła różdżką jakieś leżące na stoliku niepotrzebne rzeczy, w trzy kieliszki.

Kiedy brązowooka podeszła do nich bliżej i chwyciła jeden z nich, oczom brunetki ukazał się połyskujący brylant, który widniał na palcu jej lewej dłoni.

Nim dziewczyna zdążyła napełnić trzymany kieliszek, ta chwyciła jej nadgarstek.

- Hermiono, czy to jest...

Twój Cień { Dramione }Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz