Nie można sprawić, by słońce
przestało świecić.
Nie można latać o własnych siłach.
Nie można samoistnie zatrzymać
głodu i pragnienia.
Nie można też zmienić pory roku na życzenie, a już napewno nie można kazać sercu, by przestało czuć.Tego dnia Hermiona Granger zdała sobie sprawę, że nikt nie da rady uciec przed nieuniknionym.
***
Nagle wszystkie nauki i mądrości wyczytane z książek, straciły dla niej sens.
Mimo, że informacje z nich były przedstawione bardzo klarownie, to w żaden sposób nie przygotowywały do zmierzenia się z konfliktem wewnętrznym, jaki odczuwała w prawdziwym życiu.To była rzeczywistość, w której teoria nie równała się praktyce.
Leżała w swoim łóżku i patrzyła na swoją bliznę, która widniała na jej lewej ręce.
Ile czasu minęło od tego wydarzenia?
Jak wiele rzeczy przez ten czas się zmieniło?Czuła się znacznie starsza niż była w rzeczywistości, na dodatek wszystkie jej obawy wypłynęły na powierzchnię, a ona nie mogła sobie z nimi poradzić.
Wspomnienie wczorajszego wieczoru skłoniło ją do przemyśleń, przez które prawie w ogóle nie zmrużyła oka.
Zaczęła mieć wątpliwości, czy aby na pewno dobrze postępuje.
Zdawała sobie też sprawę z tego, że nie ważne co zrobi, ktoś wkońcu ucierpi.Otuliła się szczelniej swoją białą pościelą.
W jej głowie wciąż odbijały się słowa pewnego blondwłosego arystokraty, które niczym składniki od jakiegoś eliksiru, zostały wrzucone do kociołka i zaburzyły proces ważenia innej mikstury, co w rezultacie skutkowało wielką eksplozją.
Spojrzała swoimi zmęczonymi oczami na sufit swojej sypialni i cicho westchnęła.
Coraz jaśniejszy prześwit między zasłonami dał jej do zrozumienia, że była około czwarta, może piąta nad ranem.Stwierdziła, że już nie zaśnie.
Wstała z łóżka, zabrała czystą bieliznę oraz jakieś luźne, wygodne ubrania do przebrania, po czym udała się w stronę łazienki licząc, że kąpiel choć trochę pomoże jej dojść do ładu.
Godziny mijały, ciągnąc się niemiłosiernie.
Wypiła kawę i zjadła śniadanie, lecz w cale nie poczuła się lepiej.
Gdy wkońcu wybiła siódma, postanowiła zmienić swoje plany.Chwyciła kawałek pergaminu oraz swoje pióro, którym napisała kilka zdań.
Przyczepiła wiadomość do nóżki swojej zakupionej dwa dni temu sowy i nim ją wypuściła, przejechała delikatnie palcem po jej brązowej główce, po czym zakomunikowała, do kogo ma polecieć.Przed pójściem do ciemnookiego bruneta, chciała z kimś o tym wszystkim porozmawiać, gdyż doszła do wniosku, że nie może już dłużej wszystkiego tłumić w sobie.
Poprosiła o spotkanie jedyną osobę, która w tym momencie nie będzie w żaden sposób jej oceniać.
***
Siedziała przy jednym ze stolików w pobliskiej kawiarni, pijąc już drugi, czarny napój, mając nadzieję, że kolejna dawka kofeiny chociaż trochę pomoże postawić ją na nogi.
Przetarła kąciki oczu palcami.
Zastanawiała się, czy mimo delikatnego makijażu, wciąż wyglądała tak okropnie, jak się czuje.
W pewnym momencie uniosła spojrzenie na drzwi, które się otworzyły.Uśmiechnęła się do stojącej w przejściu Pansy, która dostrzegając ją, z paniką w oczach szybko poszła w jej kierunku.
- Wszystko w porządku? Twoja wiadomość mnie trochę zaniepokoiła... - czarnowłosa usiadła naprzeciw niej, dokładnie jej się przyglądając.
CZYTASZ
Twój Cień { Dramione }
Fanfiction" - Możesz się odsunąć? - wolała trzymać go na dystans. - Nie uciekaj ode mnie, Granger. - Ja przecież nie uciekam... - nieco się speszyła, co usilnie chciała przed nim ukryć. - Uciekasz, a to mnie jeszcze bardziej zachęca do zrobienia z tobą rzeczy...