Rozdział 29

5.4K 372 144
                                    

Coś, co zjada nas bardziej niż cierpienie? - Stres.

Jego głód, niczym dementor, pochłania każdą naszą pozytywną myśl.
Jest bardzo silnym impulsem, towarzyszącym zarówno mugolom, jak i czarodziejom.
Zakrada się jak złodziej, kradnąc nasze poczucie spokoju.

***

Mijały tygodnie, a po nich miesiące.

Noc przed decydującym dniem o przyszłości wszystkich czarodziei ostatniej klasy nie należała do najlepszych.

Począwszy od wieczoru, wszyscy zaszyli się w swoich pokojach, przygotowując do Okropnie Wyczerpujących Testów Magicznych, zwanych potocznie owutemami.

Obudził ją irytujący dźwięk swojego budzika, który szybko wyłączyła, litując się nad jęczącą, wciąż chcącą spać, rozczochraną współlokatorką.

Prefekt naczelna również nie miała ochoty wstawać.
Obie siedziały do późna powtarzając cały materiał.
Nie potrzebnie Ginny otworzyła wino dla rozluźnienia.

Odwróciła się na drugi bok i uchyliła leniwie oczy.
Spojrzała na wazon, stojący na jej szafce nocnej.

Róża od Teo już dawno straciła swoją żywotność, przez co musiała ją wyrzucić, a stojący bukiet wciąż wyglądał tak samo, jak tego dnia, kiedy poraz pierwszy go zobaczyła.
Najwidoczniej blondyn rzucił na niego zaklęcie utrwalające, jak kiedyś na jej malinkę.

Zmrużyła oczy z niesmakiem.
Mimo, iż były piękne, zrujnowały jej pierwszą próbę zbliżenia z Nott'em.

Kiedy był idealny nastrój i idealny moment, gdyż miała cały pokój tylko dla siebie, nie mogła się skupić na swoim chlopaku.
Cały czas miała wrażenie, że w tych kwiatach siedzi Malfoy i się na nią patrzy, przez co ciągle ją rozpraszały.

Już dawno powinna przenieść te kwiaty w inne miejsce.
Właściwie to czemu się ich jeszcze nie pozbyła?
Dlaczego musiały być tak piękne...

Zamknęła oczy.

Dlaczego wysłał jej ten bukiet.
Mimo, że Blaise powiedział jej, że do żadnych zaręczyn ze strony Draco nie doszło, poszła dalej i myślała, że on też, wkońcu minęło już tak dużo czasu.
Wolała nie wiedzieć, o co w tym może chodzić.

Wróciła myślami do pamiętnych walentynek.
Uśmiechnęła się na wspomnienie
Teo.
Zafundował jej wtedy dużo przytulania i słodkich pocałunków.
Przykryła kołdrą zarumienioną twarz.

Jej łóżko było takie cieplutkie, takie miłe.
Najchętniej zasnęłaby ponownie, oddalając się w świat fantazji, gdyby nie... zaraz.

Otworzyła z paniką oczy i spojrzała na budzik.
Leżała tak bezczynnie już od czterdziestu minut.
Spojrzała na śpiącą w najlepsze Ginny.

- OWUTEMY DZIŚ! GINNY! DZIŚ SĄ OWUTEMY!!!

Krzyczała, wywracając się z łóżka.

- Co...?

- WSTAWAJ! ZASPAŁYŚMY!!! - Powiedziała podnosząc się z podłogi.

Jej współlokatora usiadła gwałtownie i spojrzała na godzinę.
Nie miały szans, by zjeść śniadanie.

Hermiona pobiegła szybko do łazienki, podczas, gdy Ginny z paniką zaczęła szukać swoich szkolnych szat.
Kiedy udało jej się w końcu ubrać, minęła się z Hermioną w drzwiach ich wspólnej toalety.

Prefekt naczelna zaczęła ubierać się z prędkością światła.
Podbiegła do lusterka, które trzymała na biurku.
Włosy zawiązała w kok.
Nie miała czasu na ich ogarnięcie.
Użyła jedynie tuszu do rzęs.
Gdy skończyła, w pokoju zjawiła się Ginny, która również zdecydowała się związać włosy, ale w koński ogon.

Twój Cień { Dramione }Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz