Tik - tak.
Tik - tak.Wskazówki zegara dudniały w ich uszach, niczym walenie młotem.
Sekunda po sekundzie.Nieznośnie. Ogłuszająco. Natrętnie. Natarczywie. Samowolnie. Dotkliwie.
- Dlaczego...
Nie wiedziała czyj głos przerwał tą głuchą, przeraźliwą ciszę.
Ten dźwięk był zbyt otępiały, wyssany z emocji, pełen szoku i pustki.
Zajęło jej dłuższą chwilę by impuls w jej mózgu dotarł do niej, oznajmiając, iż ten ton wydobył się z jej gardła.Jej dłoń mocno zaciśnięta na machoniowym, magicznym patyku się poluzowała.
Stukot uderzenia czarodziejskiej różdżki opadajacej na ciemne panele podłogi odbił się z łoskotem.
- Wiesz dlaczego - odpowiedział patrząc, jak jej twarz się załamuje, jak jej piękne, brązowe oczy tracą swój koloryt, pod zbierającą się warstwą łez, a blada twarz nieruchomieje.
Nie wytrzymał tego.
Pchnął drzwi i za nimi zniknął.Upadła na kolana, patrząc tępo zamglonymi już od łez oczami w zamknęte drzwi, które przed niespełne chwilą się zatrzasnęły.
Samotna łza przepłynęła po jej policzku.
Kolejna.
Po niej następna.
Nie mogła ich opanować, nawet nie wiedziała czy chciała, gdyż była w zbyt wielkim szoku.Wyszedł na podwórko pośpiesznym krokiem.
Gdy wystarczająco daleko się oddalił, stanął w miejscu.
Chciał krzyczeć.Niestety nim cokolwiek zrobił, zobaczył przed sobą postać dobrze znanego mu młodego mężczyzny, który bacznie go obserwował, odkąd znalazł się na podjeździe.
- Co z nią? - spytał, nie odrywając przenikliwych szarych oczu od bruneta, który próbował uspokoić swój oddech.
- A jak myślisz? - odpowiedział mu, wypychając powietrze ze swoich ust z irytacją - To ty powinieneś jej powiedzieć!
Szarpnął materiał białej koszuli swojego towarzysza, unosząc go ku górze.
W jego rozszerzonych, zielonych oczach emanuowała wściekłość pomieszana z goryczą i... zmartwieniem.Chwile mierzyli się wzrokiem, po czym go puścił.
- Wiesz, że nie powinienem tutaj nawet być!
- Więc co zamierzasz? Znów chcesz zniknąć?!
Nie odpowiedział.
Siłą zatrzymywał każdą komórkę swojego ciała by się nie ruszyć.
Wręcz prosił siebie o to w myślach, błagał, by pozostać na swoim miejscu, by nie odwrócić się w stronę drzwi,
nie zrobić kroku.Zacisnął zęby.
Wiedział, że z każdą sekundą niewyobrażalnie ryzykuje, ona nie mogła go zobaczyć.
Nie odrywajac wzroku od bruneta, natychmiastowo podjął decyzję o powrocie.Rozchylił usta chcąc odpowiedzieć coś towarzyszowi z blizną na czole, ale nie zdążył.
Na jego twarzy zagosciło przerażenie, oczy otworzyły się szerzej, a serce stanęło na moment, po czym gwałtownie przyspieszyło, słysząc za swoimi plecami głos, którego tak bardzo mu brakowało.
O tak, był skończony.
- Draco...
Imie tak długo niewypowiadane, półszeptem wyrwało się z jej ust.
Wpatrywała się w jego sylwetkę, która przez te kilka bolesnych miesiecy ani trochę się nie zmieniła.
Dostrzegła, jak jego plecy się prostują, napinając każdy mięsień.Minęła chwila, ale zrobił to.
Odwrócił się w jej stronę.
Bardzo powoli, jakby bał się, że każdy gwałtowny ruch mógł ją spłoszyć.Stało się.
Spojrzała w jego szare, niczym stal oczy.
Zemdlała.
******************************
![](https://img.wattpad.com/cover/232742458-288-k708508.jpg)
CZYTASZ
Twój Cień { Dramione }
Fanfiction" - Możesz się odsunąć? - wolała trzymać go na dystans. - Nie uciekaj ode mnie, Granger. - Ja przecież nie uciekam... - nieco się speszyła, co usilnie chciała przed nim ukryć. - Uciekasz, a to mnie jeszcze bardziej zachęca do zrobienia z tobą rzeczy...