Rozdział 17

8.1K 458 176
                                    

Prawda jednych umacnia,
niektórych zaś osłabia.
Są też tacy, co twierdzą, że wyzwala.

W przypadku piątki czarodziei
jedno stało się pewne;
Niewiedza jest straszna, lecz prawda niekiedy okazuje się być jeszcze gorsza.

***

Miała wrażenie, że lodowaty, porwisty wiatr, który w tym momencie szamotał zawzięcie nagimi koronami drzew, przeniknął przez mury
zamku i przeszył jej ciało, powodując gęsią skórkę na jej skórze.

- Kogo? - spytała cicho.

- Nie wiemy... - odpowiedziała jej ruda dziewczyna.

Nagle usłyszała pewien glęboki, męski głos, dobiegający zza ich pleców.

Niedaleko nich stał Albert Wood.

- Hermiono Granger... - jak na komędę odwróciła się w jego stronę,
razem z resztą jej towarzyszy.

- Tak? - Spojrzała w jego piwne, lustrujące jej twarz oczy.

- Chcę z tobą zamienić słówko - szatyn nie bawił się w uprzejmości - na osobności... gdzieś w ustronnym miejscu - spojrzał wymownie na pozostałą czwórkę.

Nie była pewna, o czym chce z nią jeszcze rozmawiać, ale postanowiła się zgodzić, gdyż miała nadzieję, że się czegoś dowie.

Kiwnęła głową na znak zgody.

Gdy miała zrobić krok w jego kierunku, poczuła dotyk na swojej dłoni.

Spojrzała na Draco, który ją zatrzymał.

- To konieczne? Już składaliśmy zeznania - odezwał się Malfoy, który nie spuszczał z Aurora wzroku.

Nie ufał mu.

- W porządku... poradzę sobie - powiedziała do niego i ostrożnie wyjęła rękę z jego uścisku.

- Posłuchaj dziewczyny - odpowiedział mu, po czym dodał widząc jego wrogą minę - Nic jej nie będzie.

Hermiona posłała pozostałym uspokajający uśmiech i podeszła do posturnego mężczyzny, który zaczął prowadzić ją w kierunku jakiejś opuszczonej sali.

Podążała za nim, a jej serce przez napór stresu głośno łomotało.

Rzucił na pomieszczenie zaklęcie wyciszające i wskazał jej jedną
z pustych ławek, na której stały przygotowane wcześniej dwa kubki
z sokiem z dyni.

Usiadła, a on ku jej zdziwieniu, zasiadł tuż przed nią tak, że oddzielał ich tylko stolik, na który położył dobrze jej znaną fiolkę - veritaserum.

Nagle chciał go zastosować?
Co się zmieniło?
Dlaczego są sami?
Czyżby działał na własną rękę?

Patrzyła chwilę ze zmrużonymi oczami na potężny eliksir prawdy, a później skierowała wzrok na niego.

- Skąd ta mina? Jeszcze nie dawno sama chciałaś go wypić. Masz coś do ukrycia?

- Nie mam. Ale to dla mnie dziwne, że szanowany Autor chce podać mi go nielegalnie.

Po jej słowach, na jego twarzy zagościł lekki uśmiech.
Uniósł jeden z kubków i zrobił łyk napoju, potem go odłożył.

- Słuchaj, nie obchodzi mnie to, że jesteś bohaterką wojenną, Granger.
Z doświadczenia wiem, że nikt nie jest czysty i jednoznaczny. Wiele razy czarodzieje zbaczali z dobrej ścieżki. Teraz chodzi o zabójstwo i coś mi mówi, że możesz mieć jakieś informacje.

Twój Cień { Dramione }Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz