Prawda jednych umacnia,
niektórych zaś osłabia.
Są też tacy, co twierdzą, że wyzwala.W przypadku piątki czarodziei
jedno stało się pewne;
Niewiedza jest straszna, lecz prawda niekiedy okazuje się być jeszcze gorsza.***
Miała wrażenie, że lodowaty, porwisty wiatr, który w tym momencie szamotał zawzięcie nagimi koronami drzew, przeniknął przez mury
zamku i przeszył jej ciało, powodując gęsią skórkę na jej skórze.- Kogo? - spytała cicho.
- Nie wiemy... - odpowiedziała jej ruda dziewczyna.
Nagle usłyszała pewien glęboki, męski głos, dobiegający zza ich pleców.
Niedaleko nich stał Albert Wood.
- Hermiono Granger... - jak na komędę odwróciła się w jego stronę,
razem z resztą jej towarzyszy.- Tak? - Spojrzała w jego piwne, lustrujące jej twarz oczy.
- Chcę z tobą zamienić słówko - szatyn nie bawił się w uprzejmości - na osobności... gdzieś w ustronnym miejscu - spojrzał wymownie na pozostałą czwórkę.
Nie była pewna, o czym chce z nią jeszcze rozmawiać, ale postanowiła się zgodzić, gdyż miała nadzieję, że się czegoś dowie.
Kiwnęła głową na znak zgody.
Gdy miała zrobić krok w jego kierunku, poczuła dotyk na swojej dłoni.
Spojrzała na Draco, który ją zatrzymał.
- To konieczne? Już składaliśmy zeznania - odezwał się Malfoy, który nie spuszczał z Aurora wzroku.
Nie ufał mu.
- W porządku... poradzę sobie - powiedziała do niego i ostrożnie wyjęła rękę z jego uścisku.
- Posłuchaj dziewczyny - odpowiedział mu, po czym dodał widząc jego wrogą minę - Nic jej nie będzie.
Hermiona posłała pozostałym uspokajający uśmiech i podeszła do posturnego mężczyzny, który zaczął prowadzić ją w kierunku jakiejś opuszczonej sali.
Podążała za nim, a jej serce przez napór stresu głośno łomotało.
Rzucił na pomieszczenie zaklęcie wyciszające i wskazał jej jedną
z pustych ławek, na której stały przygotowane wcześniej dwa kubki
z sokiem z dyni.Usiadła, a on ku jej zdziwieniu, zasiadł tuż przed nią tak, że oddzielał ich tylko stolik, na który położył dobrze jej znaną fiolkę - veritaserum.
Nagle chciał go zastosować?
Co się zmieniło?
Dlaczego są sami?
Czyżby działał na własną rękę?Patrzyła chwilę ze zmrużonymi oczami na potężny eliksir prawdy, a później skierowała wzrok na niego.
- Skąd ta mina? Jeszcze nie dawno sama chciałaś go wypić. Masz coś do ukrycia?
- Nie mam. Ale to dla mnie dziwne, że szanowany Autor chce podać mi go nielegalnie.
Po jej słowach, na jego twarzy zagościł lekki uśmiech.
Uniósł jeden z kubków i zrobił łyk napoju, potem go odłożył.- Słuchaj, nie obchodzi mnie to, że jesteś bohaterką wojenną, Granger.
Z doświadczenia wiem, że nikt nie jest czysty i jednoznaczny. Wiele razy czarodzieje zbaczali z dobrej ścieżki. Teraz chodzi o zabójstwo i coś mi mówi, że możesz mieć jakieś informacje.
![](https://img.wattpad.com/cover/232742458-288-k708508.jpg)
CZYTASZ
Twój Cień { Dramione }
Fanfiction" - Możesz się odsunąć? - wolała trzymać go na dystans. - Nie uciekaj ode mnie, Granger. - Ja przecież nie uciekam... - nieco się speszyła, co usilnie chciała przed nim ukryć. - Uciekasz, a to mnie jeszcze bardziej zachęca do zrobienia z tobą rzeczy...