,,Kłótnia''

29 3 0
                                    

- Naprawdę potem porozmawiamy.- zatrzasnęłam drzwi.

Zbiegłam po schodach do pokoju wspólnego. Wściekle odsunęłam krzesło, ręką sięgnęłam po najbliższą książkę leżącą na biurku. Odpaliłam świecę i zaczęłam czytać. Łzy spływały po mojej twarzy, kropla po kropli. Czułam na swoim ciele dreszcze, przeszywające mnie od góry do dołu zimno, wcale nie dlatego, że był środek nocy, a ja siedziałam w zimnym i ciemnym pomieszczeniu w piżamie. Czułam to w duszy. Zupełnie nie mogłam się na niczym z kupić. Chciałam uciec od wszystkich moich problemów. Chodziłam po salonie ślizgonów próbując czytać te książkę ale nic nie umiałam z niej zrozumieć. W prawdzie o niej nie myślałam i niestety byłam tego w pełni świadoma. W końcu uznałam, że ''czytanie'' tego nie ma sensu, cisnęłam książką w wielką czarną kanapę po czym wyszłam jeszcze bardziej zdenerwowana. Wyjęłam różdżkę i zaklęciem zamknęłam drzwi. Dalej szłam z założonymi rękami i pochyloną głową. Dopiero teraz zrozumiałam, że naprawdę jest mi zimno. Nie opłacało mi się wracać tym bardziej, że nie chciałam na razie przebywać w moim dormitorium. W mojej głowie zaświeciła się lampka.

- A co jeśli ktoś mnie zobaczy? Jeśli to będzie Snape? A może powinnam wrócić?

Dalej szłam przed siebie w ręce trzymając różdżkę na wszelki wypadek. Postanowiłam przejść się po błoniach. Znałam tego konsekwencje, na dworze było strasznie zimno, śnieg sypała a ja byłam ubrana jedynie w piżamę. Równie dobrze mogłam natknąć się na jakiegoś nauczyciela. Quirell, słyszałam, że czasami przechadza się późnymi godzinami po Hogwarckich korytarzach oraz błoniach. To nasz nauczyciel obrony przed czarną magią. Nie przepadam za nim. Weszłam w głęboki śnieg jedynie w szmacianych kapciach. Usiadłam pod największym drzewem. Schowałam głowę w kolana i zaczęłam się coraz poważniej zastanawiać czy nie powinnam wrócić. To uczucie powodowało u mnie jeszcze większą chęć do płaczu. Łzy same pociekły po moich policzkach ale wtedy usłyszałam coś czego naprawdę teraz nie chciałam usłyszeć. Kroki. Tuż za drzewem przy, którym siedziałam ktoś stał i ewidentnie  zaczął zbliżać się w moim kierunku.

- Lucy co ty tu robisz?- ktoś zapytał po cichu.

Nie rozpoznałam głosu, jedyne co to, że byłam pewno, że to nie nauczyciel. Lecz mimo wszystko bałam się podnieść głowę.

- Hej, dziewczyno wszystko w porządku?

- To Malfoy.- poznałam po chwili po tonie głosu.

- Tak szczerze Draco nic nie jest w porządku.- podniosłam w końcu głowę.

- Co się stało?- blondyn usiadł koło mnie i posmutniał.

- Em... ee.- spojrzałam na jego minę. - Hej ty naprawdę się przejąłeś?

- Może.

- To się zaczęło.- przerwałam i potarłam rękę z zimna.- No więc.

- Trzymaj.- tym razem blondyn przerwał wręczając mi swój sweter.

- Nie nie chcę. Będzie Ci zimo.

- Nie dyskutuj i wkładaj, widzę, że tobie bardziej się przyda.- i faktycznie, cała się trzęsłam.

- Ty naprawdę potrafisz być miły.- powiedziałam zakładając o wiele za duży sweter.

- Wydaje Ci się.- chłopak zrobił kamienną twarz.- Może opowiesz mi o tym co się stało po drodze tu jest naprawdę zimno.- zmienił temat.

- W takim razie chodźmy.- wstałam i przetarłam policzki dłonią.

Chłopak chwycił za moje ramię tym samym obejmując mnie. Wyrwałam się z uścisku, nie czułam się wtedy zbyt komfortowo.
Kaszlnęłam.- No to po kłóciłam się z Madison i Jane.- Łzy znowu napłynęły mi do oczu.- No i nie zbyt chcę teraz wracać do pokoju. Sama już nie wiem po co to zaczęłam.

Why did you choose me? | Draco Malfoy(zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz