07. Friends with benefits

330 24 2
                                    


          Po dwóch pierwszych setach, oddanych właściwie bez walki, wbrew własnym zasadom, skazałam naszych na straty

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

          Po dwóch pierwszych setach, oddanych właściwie bez walki, wbrew własnym zasadom, skazałam naszych na straty. Wprawdzie nie liczyłam na wiele, widząc wyjściowy skład, pozbawiony naszych czołowych armat, ale nie sądziłam, że biało–czerwoni w takim zestawieniu okażą się tłem, i to dosyć marnym, dla znakomicie grających Rosjan. Właściwie to nie jestem pewna czy rywale rzeczywiście grali tak wspaniale, czy to raczej efekt tego, że nasi nie pokazali totalnie nic. Adam zawsze powtarzał, że gra się tak, jak przeciwnik pozwala, ale jakoś nie potrafiłam się skupić na meczu, a niezależnie od wszystkiego nie miałam ani siły, ani ochoty denerwować  się słabą grą naszych reprezentantów, choć gdyby to nie był turniej towarzyski, pewnie siedziałabym dalej przed telewizorem i zaciskając kciuki do bólu, modliłabym się, odprawiała czary, robiła cokolwiek, byle tylko udało się odwrócić losy meczu.

          Mikołaj został w salonie razem z Igorem, by dalej śledzić losy naszych, złośliwie nazywając mnie człowiekiem małej wiary, dezerterem, szczurem uciekającym z tonącego okrętu i jeszcze kilka temu podobnych. Zwykle tego nie robię, pozwalając się wciągnąć w jakąś mało konstruktywną wymianę zdań, ale tym razem puściłam jego uwagi mimo uszu i zasiadłam wygodnie w wiklinowym krześle w ogródku, z laptopem na kolanach i kieliszkiem wina w dłoni. Żałuję, że wbrew kategorycznemu sprzeciwowi Lilki, nie pojechałam z nią na cmentarz albo, że jednak nie skróciłam urlopu, gdy zadzwoniła Sandra, bo obecność Szymury staje się dla mnie coraz bardziej przytłaczająca. Chcę mieć dziecko i nadal uważam, że Misiek jest najlepszym kandydatem na ojca, ale zauważyłam, że z niewiadomych mi przyczyn przestaję czuć się swobodnie w jego towarzystwie, a kiedy wlepia we mnie te swoje czekoladowe tęczówki, uciekam przed jego wzrokiem, jak niedoświadczona dziewica, co nigdy wcześniej nie miało przecież miejsca, nawet gdy ledwo się znaliśmy. Niby wszystko jest normalnie, śmiejemy się, żartujemy i dogryzamy sobie, a jednak coś się między nami zmienia, co dobitnie poczułam w czasie dzisiejszej sesji zdjęciowej, gdy cykając nam selfie swoim wypasionym smartfonem, obejmował mnie jednocześnie sprzedając niewinnego całusa w policzek tak, jak robił to już milion razy wcześniej. A może tylko, zupełnie niepotrzebnie, coś sobie wmawiam? Gdy dziś, mimo że jest niedziela, kończył malować płot, który wcześniej naprawili razem z Igorem, czułam, że jestem cała czerwona i to bynajmniej wcale nie od palącego słońca! Chłopaki szybko złapali wspólny język i, nie czarujmy się, obaj z powodzeniem mogliby startować w wyborach Mistera Polski. Obserwowanie ich było bardziej niż tylko przyjemne. Nie mogę powiedzieć, że nie jestem przyzwyczajona do widoku męskich, wysportowanych ciał, bo przecież mój brat jest zawodowym sportowcem i od małego związana jestem z tym światem, a oprócz tego byłam również dziewczyną profesjonalnego sportowca, ale od samego patrzenia na idealne ciała Miśka i Kędziora w czasie pracy, po głowie krążyły mi nieprzyzwoite myśli, a najgorsze, że... żaden z nich nie mógł mi pomóc rozładować tego cholernego napięcia! Powinnam jak najszybciej znaleźć sobie faceta, już nawet niekoniecznie po to, by zrobił mi dziecko, ale by od czasu do czasu zwyczajnie mnie przeleciał, bo zaczynam świrować! Nawiasem mówiąc, jeśli teraz zachowuję się jak wariatka, to co będzie, gdy zacznie się burza hormonów?

Układ prawie idealnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz