Jeśli tak bardzo chcesz mieć dzieci, chętnie cię zapłodnię.
Prycham pod nosem i przewracam oczami, ale zamiast zamknąć okienko z idiotyczną wiadomością, przyglądam się niewyraźnemu zdjęciu jej autora. Wygląda na to, że jest wysoki. No i cholernie pewny siebie skoro rzuca takie teksty na dzień dobry, a na zdjęciu profilowym pozuje w samych spodenkach, dziarsko prężąc nadmuchane mięśnie. Jakoś trudno mi uwierzyć, że jest tak silny, jak wygląda, mimo że ma płaski brzuch, chyba nawet kaloryfer albo przynajmniej jego wyraźny zarys i z całą pewnością nadmiernie rozbudowaną, w stosunku do reszty ciała, obręcz barkową. Jej rozmiary wydają się być wprost proporcjonalne do rozdmuchanego ego i stopnia rozwoju szarych komórek. Im dłużej mu się przyglądam, tym bliższa jestem stwierdzenia, że to typowy ogr z siłowni, choć pewnie sam ma się za pełnokrwistego ogiera.
Informacje z jego profilu też jednoznacznie potwierdzają moje przypuszczenia.
Loverboy69, 30
„Szybkie samochody, szybkie kobiety, szybkie życie"
XXX, mazowieckie
Wygląd: 188 cm wzrostu, muskularna budowa ciała, włosy ciemny blond, zielone oczy
Stan cywilny: kawaler
Dzieci: nie chcę mieć dzieci
Znak zodiaku: byk
Szukam: kobiet
O mnie: Satysfakcja gwarantowana.
– Zapładniać panienki to i owszem, ale żeby wziąć odpowiedzialność, to już niekoniecznie – mruczę do siebie, bo choć w całej tej populacji ludzi szukających szczęścia w sieci, znalazłam się jedna ja, która naprawdę nie chce niczego poza sprawnym plemnikiem, który wyprzedzi inne w wyścigu do mojego jajeczka, to przecież całe gros dziewczyn i kobiet, zarejestrowanych na tym portalu, pewnie liczy na to, że znajdzie tu swojego księcia z bajki, choć pewnie są wśród nich również takie, które chcą jedynie zupełnie niezobowiązujących relacji albo takie, które szukają sponsorów.
Tak naprawdę nie wiem sama, czemu tak bardzo ubodła mnie propozycja loverboy'a. Przynajmniej jest szczery. I nie dość, że chce seksu, to jeszcze sam oferuje, że mnie zapłodni, a ja przecież naprawdę chcę, żeby ktoś strzelił gola, najlepiej za pierwszym razem. Dlaczego więc miałoby się to nie udać? I dlaczego tak bardzo odrzuca mnie od tego człowieka, że nawet nie mam ochoty dać mu szansy na zabłyśnięcie intelektem i udowodnienie mi, że wcale nie jest takim pustym, nadmuchanym burakiem, na jakiego wygląda?
A czy równie chętnie będziesz płacił alimenty?, odpisuję złośliwie, choć przecież, wcale nie zamierzam zawierać bliższych znajomości. Ani z nim, ani z żadnym innym samcem poznanym na tym portalu. Znalazłam się tutaj nie w poszukiwaniu miłości ani nawet przyjaźni, ale w y ł ą c z n i e materiału genetycznego. Może powinnam przystać na jego propozycję, zamknąć oczy, zrobić to szybko, a potem zapomnieć o przypadkowym dawcy i po prostu cieszyć się macierzyństwem? Tylko co powiem dziecku, gdy zapyta o tatę? Im dłużej o tym wszystkim myślę, tym większych nabieram wątpliwości.
CZYTASZ
Układ prawie idealny
LosoweKornelia Meyer to dobiegająca trzydziestki, zwariowana singielka, która od zawsze, zamiast za tłumem, wolała iść pod prąd. W dniu swoich 29-tych urodzin postanawia, że będzie miała dziecko zanim na jej liczniku pojawi się trójka z przodu. Idealnym k...