...You light me up inside like the 4th of July
Whenever you're around, I always seem to smile
And people ask me how, well you're the reason why
I'm dancing in the mirror, singing in the shower...
Patrzę na opakowanie po tabletkach antykoncepcyjnych i uśmiecham się do siebie na myśl o tym, że właśnie połknęłam ostatnią. Zdaję sobie sprawę, że nie zostanę mamą z dnia na dzień. Lekarz wprawdzie powiedział mi, że zajście w ciążę, teoretycznie, jest możliwe nawet już w pierwszym cyklu po odstawieniu pigułek, ale jednocześnie uprzedził, bym uzbroiła się w cierpliwość, bo równie dobrze może to potrwać nawet do roku czasu. Jakby nie było, jestem szczęśliwa jak nigdy w życiu, a mojej radości nie jest w stanie zmącić nawet fakt, że do tej pory nie wiem, dlaczego Mikołaj tak nagle zmienił zdanie w kwestii ojcostwa. Szczerze mówiąc, nie interesuje mnie to. Może jestem egoistką, ale kto nie jest?– There ain't no guarantee but I take a chance on we. Baby let's take our time... – nucę pod nosem razem z Becky G, której kawałek odkryłam ostatnio przypadkowo na Spotify i słucham go praktycznie bez przerwy. Rzeczywiście nie ma gwarancji, że mnie i Mikołajowi uda się stworzyć szczęśliwą rodzinę, ale nawet zakładając, że nie będziemy razem, to nigdy nie będzie tak, że się znienawidzimy, bo jesteśmy przede wszystkim przyjaciółmi, a przyjaźń to przecież naprawdę solidny fundament, pod budowę wspólnej przyszłości. I jeśli jeszcze niedawno potrafiłam myśleć właściwie tylko o Jakubie, to teraz nie interesuje mnie w zasadzie nic poza układaniem planów na przyszłość, w których uwzględniam jedynie Mikołaja i naszą pociechę. Misiek to facet, przy którym zawsze czuję się dobrze i na swoimi miejscu, który zawsze jest obok, bez trudu sprawiając, że się uśmiecham, tańczę przed lustrem i śpiewam pod prysznicem. Szczerzę się do siebie, jak głupek, na tę myśl i ostatni raz pociągam rzęsy czarnym tuszem. – Don't care what others say, if I got you, I'm straight. You bring my heart to life!
– Żelko, naprawdę uwielbiam kiedy śpiewasz w łazience, nawet takie durnoty jak to dziadostwo, ale jeśli mam cię podrzucić do biura, powinnaś się pospieszyć – dobiega mnie zniecierpliwiony głos Mikołaja.
– Już idę! – Pociągam usta pomadką, spryskuję nadgarstki moją ulubioną Chloé, a potem delikatnie pocieram nimi skórę pod uszami. Wyłączam odtwarzacz w telefonie, który następnie wciskam do tylnej kieszeni spodni. Ostatnie spojrzenie w lustro i... Psia krew! Pośpiesznie zgarniam z czoła jakiś niesforny kosmyk, ale on najwyraźniej nie zamierza współpracować i z powrotem opada mi na twarz. Szukam wzrokiem jakiejś wsuwki, spinki, czegokolwiek.
– Nel! Naprawdę nie mogę się dziś spóźnić.
Szlag.
Wzdycham zrezygnowana i usiłuję wpleść kosmyk między inne pasma włosów. Kiedy mi się to wreszcie udaje, spryskuję całość lakierem, a potem z rozmachem otwieram drzwi łazienki, niemal od razu lądując w ramionach Mikołaja.
CZYTASZ
Układ prawie idealny
AcakKornelia Meyer to dobiegająca trzydziestki, zwariowana singielka, która od zawsze, zamiast za tłumem, wolała iść pod prąd. W dniu swoich 29-tych urodzin postanawia, że będzie miała dziecko zanim na jej liczniku pojawi się trójka z przodu. Idealnym k...