Michalina wita mnie niepewnym uśmiechem, ale mam zbyt dobry nastrój, by zwracać na to uwagę. Tamta wieczorna rozmowa z Mikołajem, na tarasie u Lilki, może nie tyle oczyściła atmosferę, ile pozwoliła mi przestać wreszcie się zadręczać i inaczej spojrzeć na to i owo. Skoro na pewne rzeczy trzeba w życiu cierpliwie poczekać, postanowiłam tak właśnie zrobić. Nie wiem wprawdzie na jak długo starczy mi cierpliwości, bo ta nigdy nie była moją mocną stroną, ale lubię wyzwania i właśnie w takich kategoriach zamierzam to traktować. Niemniej jednak cieszy mnie, że pani Szymura przesunęła swój przyjazd, bo nie jestem pewna czy zdołałabym udawać dziewczynę Mikołaja tak perfekcyjnie, jak do tej pory, choć przecież, tak naprawdę, nigdy niczego nie udawałam. Po prostu świetnie się rozumiemy z Miśkiem i znakomicie czujemy się w swoim towarzystwie, pani Irena dorobiła sobie własny scenariusz do naszej relacji, a my na żadnym etapie nie wyprowadziliśmy jej z błędu.
Obchodzę swoje biurko, by zająć miejsce w obrotowym fotelu, ale kiedy spoglądam na monitor komputera, oblepiony żółtymi karteczkami, z trudem powstrzymuję się przed przewróceniem oczami. Jeśli to jest zemsta za moje grzeczne nie dzwoń do mnie więcej, proszę, to udała się znakomicie. Wszyscy w firmie widzą, że nienawidzę tego żółtego, samoprzylepnego gówna, działa to na mnie jak płachta na byka, przez co jedynie wzrasta mój poziom irytacji.
Wzdycham ciężko, wspieram się dłońmi o blat i spod wysoko uniesionych brwi spoglądam na Michalinę, która właśnie zamyka za sobą drzwi.
– Streścisz mi to? – pytam, niedbałym ruchem ręki wskazując na monitor, bo ostatnie, na co mam ochotę, to rozszyfrowywanie gryzmołów Sandry, a przeczucie mówi mi, że to, co istotne, zmieściłoby się na jednej, góra dwóch karteczkach. Zamierzam wszystkie je usunąć bez czytania, gdy tylko zostanę wtajemniczona w to, co działo się w firmie pod moją nieobecność i w to, co czeka mnie w najbliższych dniach.
Michalina uśmiecha się przyjaźnie i podchodzi do mojego biurka.
– Najważniejsze jest to, że dziś w południe masz umówione spotkanie z naszym prawnikiem. Chodzi o projekty umów dla tego wielkiego koncernu.
– Wyślij mi adres esemesem – rzucam, zajmując swoje miejsce w fotelu, bo nie sądzę, że Sandra zaplanowała to spotkanie w biurze. Uwielbia być w centrum uwagi, najlepiej w modnych, drogich miejscach, a spotkanie z prawnikiem czy potencjalnym kontrahentem, to dla niej idealny pretekst, by spędzić dzień poza biurem, bo przecież na takie business meeting musi się odpowiednio przygotować, a to oznacza dla niej wielogodzinne zakupy w najmodniejszych butikach. Czasem zastanawiam się na ile ta jej infantylność jest naturalna i wrodzona, a na ile to tylko wystudiowana poza. Na pewno kobiecie nie jest łatwo odnaleźć się w świecie biznesu, wciąż zdominowanym przez mężczyzn, ale im dłużej nad tym myślę, analizując spotkania, na których z nią byłam, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że jej zachowanie, to doskonale przemyślana strategia. Sandra z całą pewnością nie zna się na ekonomii, finansach i prawie, bo od tego ma ludzi, ale zawsze jest w centrum, bez wysiłku skupia na sobie uwagę, głównie mężczyzn, śmiejąc się z ich dowcipów, nawet tych, które w ogóle jej nie śmieszą lub podziwiając ich intelekt i z pełnym przekonaniem, konsekwentnie powtarza, jacy są wspaniali. Typowa wazelina, ale faceci lubią, gdy karmi się ich ego, a Sandra potrafi być w tym wszystkim naprawdę błyskotliwa. Jest duszą towarzystwa, a jednocześnie flirciarą, która ma świadomość własnego ciała i doskonale podkreśla swoje walory. Wie jak się uśmiechać, jak poruszać i jak patrzeć w oczy mężczyźnie, a potem opuszczać wzrok i trzepotać niewinnie powiekami. Zapamiętuje, co mówią faceci i umiejętnie wykorzystuje to w czasie rozmowy, krok po kroczku zmierzając w ten sposób do wyznaczonego celu. Do perfekcji opanowała umiejętność ukrywania inteligencji pod maską słodkiej dziewczynki, która nie ma pojęcia o biznesie i właśnie to jest jej siła, która daje jej nad nimi przewagę.
CZYTASZ
Układ prawie idealny
AléatoireKornelia Meyer to dobiegająca trzydziestki, zwariowana singielka, która od zawsze, zamiast za tłumem, wolała iść pod prąd. W dniu swoich 29-tych urodzin postanawia, że będzie miała dziecko zanim na jej liczniku pojawi się trójka z przodu. Idealnym k...