Rozdział 12

10.3K 978 380
                                    

Dominic

Postanowiłem, że pójdę dziś do szkoły. Unikanie Sebastiana było bezsensowne. I tak musiałbym się z tym zmierzyć.

Skrzywiłem się, gdy zakładałem bluzę. Ręka mnie cholernie boli.

Przypomniałem sobie o czymś. Obiecałem Sebastianowi, że nie będę się ciął.

Jebać to.

Gdy tylko wszedłem do szkoły podszedł do mnie Sebastian.

-Dominic, porozmawiaj ze mną, proszę...

-Nie mam ochoty.

-Ale Dominic...

-On nie chce z tobą rozmawiać.- włączył się Michael.

-To nie twoja sprawa, Michael.- warknął Sebastian.

-Dominic to mój przyjaciel, więc owszem, to jest moja sprawa.

-Mógłbyś nas zostawić na chwilę samych?- powiedziałem cicho do Michaela.

-Jak wolisz.

Odwróciłem się do Sebastiana, ale nie patrzyłem mu w oczy.

-Dominic, ja nie chciałem, żeby to tak wyszło... Nie wiem co mnie wtedy poniosło, on przyjechał do mnie, żeby porozmawiać.

-Rzeczywiście, ciekawy sposób na rozmowę.

-Posłuchaj, do niczego nie doszło, jak tylko wyszedłeś wyrzuciłem go za drzwi.

-Ale Sebastian, to nie chodzi do cholery co robiłeś a czego nie! Po prostu poczułem się wykorzystany...

Nie chcąc zwracać na siebie jeszcze większej uwagi, odwróciłem się i chciałem odejść, ale Sebastian złapał mnie za rękę. Syknąłem z bólu i wyrwałem mu się. Od razu to zauważył i zaciągnął mnie do łazienki. Gdy upewnił się, że jesteśmy sami, podszedł do mnie i powiedział:

-Podwiń rękawy.

-A-ale po co...

Złapał mnie za rękę i podwinął rękawy bluzy. Spojrzałem na niego. Patrzył ze smutkiem na ślady po cięciu. Nie chciałem, żeby był smutny.

-Przepraszam...- powiedziałem cicho.

-Za co? To moja wina... Obiecałem, że nie pozwolę cię nikomu skrzywdzić, a sam to zrobiłem... Tak bardzo cię przepraszam...

-Wybaczam.

Wtuliłem się w niego. Brakowało mi go. Nadal bardzo go lubię, mimo wszystko.

-Dominic...

-Tak?

-Poszedłbyś ze mną dzisiaj do kina...?

Spojrzałem na niego i uśmiechnąłem się radośnie.

-Oczywiście.

***

Po raz dziesiąty sprawdziłem godzinę. Sebastian spóźnia się już piętnaście minut.

A może nie przyjdzie?

Miałem już do niego dzwonić, gdy zobaczyłem go biegnącego w moją stronę. -Przepraszam cię strasznie, długo czekasz?

-Nie, nic się nie stało.

Weszliśmy do kina. Kupiliśmy popcorn i colę i rozsiedliśmy się wygodnie. Okazało się, że Sebastian wybrał naprawdę świetny film akcji.

Potem poszliśmy do parku. Usiedliśmy na ławce i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Było naprawdę pięknie. Słońce świeciło mocno, jak na październik, liście miały złote kolory.

Sebastian chyba zauważył, jak rozglądam się dookoła, bo powiedział:

-Romantycznie, prawda?

Pochylił się i pocałował mnie. Robił to delikatnie, a mnie nie obchodziło to, że jesteśmy w miejscu publicznym. Liczyły się tylko jego miękkie wargi złączone z moimi.

Gdy się od siebie odsunęliśmy, dotarło do mnie, co właśnie robiłem. Całowałem się z chłopakiem w parku! Rozejrzałem się, ale ku mojemu zdziwieniu nikt nie zwracał na nas uwagi. Odwróciłem się do Sebastiana, a on patrzył na mnie z rozbawieniem.

-To co, jeszcze raz?

-Jeszcze raz.

I znów złączył nasze usta, a ja pierwszy raz od dawna poczułem się szczęśliwy...

~~~
Dziś Walentynki...
A ja forever alone ;)
Ale po co komu chłopak, skoro mamy Wattpad :D
Macie 'randkę' Sebastiana i Dominica ^^
Kto się cieszy?

Chelsea SmileOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz