Rozdział 15

9.2K 901 55
                                    

Dominic
Pociągnąłem kolejny łyk wódki, gdy ktoś zaproponował grę w butelkę. Usiedliśmy na podłodze.
-Dobra, gramy na całowanie. Co najmniej trzydzieści sekund.
Wszyscy wyrazili zgodę. Może to alkohol sprawił, że nie zwrócili uwagi na to, że są tu głównie sami chłopacy.
Bawiliśmy się zajebiście. Wypiłem jeszcze trochę, ignorując Sebastiana, który kazał mi odłożyć butelkę.
Michael mocno zakręcił butelką, która po chwili zwolniła i w końcu zatrzymała się na mnie.
Uśmiechnąłem się i podniosłem z podłogi. Podszedłem do Michaela i usiadłem mu na kolanach, przodem do niego. Nachyliłem się i pocałowałem go. Zarzuciłem mu ręce na szyję, a on wplótł ręce w moje włosy. Wokół słychać było zachęcające okrzyki.
Gdy minęło pół minuty, odsunęliśmy się od siebie zdyszani. Uśmiechnąłem się szeroko i nieco chwiejnym krokiem wróciłem na swoje miejsce. Zauważyłem, że obok mnie nie ma Sebastiana. Rozejrzałem się dookoła, ale nigdzie go nie było. Postanowiłem, że wrócę do pokoju. Wstałem i chciałem iść, ale zachwiałem się i musiałem przytrzymać się ściany. Chyba przesadziłem z alkoholem.
Michael zauważył to i odprowadził mnie do pokoju.
Otworzyłem cicho drzwi i weszliśmy do środka. Na łóżku zobaczyłem Sebastiana odwróconego do ściany.
Poszedłem jeszcze do łazienki, a potem położyłem się spać.
Obudziłem się z bolącą głową. Zacząłem szukać w torbie tabletek przeciwbólowych. Gdy je znalazłem zażyłem dwie i poszedłem do łazienki. Doprowadziłem się do porządku i wyszedłem. Zdziwiłem się, gdy zauważyłem, że Sebastiana nie ma w pokoju. Wyszedłem go poszukać, ale nigdzie nie mogłem go znaleźć.
Wróciłem do pokoju i postanowiłem obudzić chłopaków. Michaela, który spał na dole pociągnąłem tak, że spadł na ziemię. Zacząłem chichotać, gdy zobaczyłem jego zdezorientowaną minę.
Po chwili sam leżałem na ziemi, a on zawisł nade mną śmiejąc się.
Nagle drzwi do pokoju otworzyły się i do środka wszedł Sebastian. Gdy nas zobaczył zmrużył oczy i zacisnął usta w wąską linię.
-Śniadanie za pięć minut.- powiedział oschłym tonem i wyszedł.
Michael zszedł ze mnie, a ja wciąż wpatrywałem się w drzwi, za którymi zniknął Sebastian.
Nie rozumiem o co mu do cholery chodzi.
Przez całe śniadanie nie odezwał się do mnie ani słowem, nawet na mnie nie spojrzał.
W końcu nie wytrzymałem i podszedłem do niego.
-O co ci chodzi?- zapytałem prosto z mostu.
-Z czym niby?
-Dobrze wiesz z czym. Olewasz mnie, nie odzywasz się do mnie. Powiedz mi kurwa co ci jest!
-Nic mi nie jest. Nie mam humoru i tyle.
Chciałem jeszcze coś powiedzieć, ale podszedł do mnie chłopak, który pożyczył mi ostatnio zapałki.
-Hej, idziesz zapalić?
-Jasne, chodźmy.
Zaciągając się dymem starałem się uspokoić. Te jego humorki doprowadzają mnie do szału.
Dziś muszę się dowiedzieć o co chodzi. Za wszelką cenę.

Chelsea SmileOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz