Rozdział 25

6.7K 722 78
                                    

Macie kolejny, bo rzeczywiście trochę chamsko kończyć w takim momencie :D Pozdrowienia dla KetsuekiAkuma, która porównała mnie do Polsatu... XD
Nomy- Been Trying For You
Dominic
Okryłem się szczelniej kołdrą, by opanować dreszcze. Muszę zapamiętać, żeby nie biegać na deszczu. Teraz muszę leżeć w łóżku, kichając i trzęsąc się z zimna. Mam nadzieję, że do jutra mi przejdzie, bo wolę iść do budy niż leżeć i zamartwiać się.
Sebastian jakby wyparował. Dzwoniłem chyba ze sto razy, jak nie więcej. Wysłałem setki SMS-ów. I dalej nic.
Tak cholernie się o niego boję. Nawet obdzwoniłem wszystkie szpitale w okolicy. Na szczęście, a może na nieszczęście nikt o nim nie słyszał.
Znów potrzebuję głośnej muzyki, by zasnąć. Bez tego nie dam rady zmrużyć oka. Próbowałem chociaż trochę oczyścić umysł i w końcu zasnąłem.
***
Obudziłem się o 17. Przespałem prawie cały dzień, a jestem jeszcze bardziej zmęczony. Zwlokłem się z łóżka i poszedłem pod prysznic. Czułem się niesamowicie osłabiony, ale przynajmniej przeziębienie trochę mi przeszło.
Narzuciłem na ramiona pierwszą lepszą bluzę. Ze zdziwieniem stwierdziłem, że jest o wiele za duża. No tak, to bluza Sebastiana. Wszystko musi mi o nim przypominać...
Usiadłem przy biurku i wyciągnąłem blok i ołówek. Wyłączyłem się i zacząłem rysować. Zawsze tak mam, to tak jakby moja ręka coś rysowała, a ja mogłem jedynie obserwować powstające dzieło.
Po chwili zobaczyłem dziwnie znajome linie. Kurwa... Narysowałem Sebastiana...
Rzuciłem ołówek w kąt i westchnąłem ciężko. Jeszcze trochę i zwariuję. Nagle usłyszałem dzwonek telefonu. Zerwałem się jak oparzony, wywracając krzesło i rzuciłem się w stronę szafki nocnej.
Zawiedziony zobaczyłem na wyświetlaczu numer Michaela.
-Halo?
-Domi? Czemu nie było cię w szkole? Gadałeś już z Sebastianem?
-Przeziębiłem się. I nie, nie rozmawiałem z nim. Ciągle nie mogę się do niego dodzwonić.
-Czekaj, jak to? Przecież Sebastian był dzisiaj w szkole.
-Co?- wykrztusiłem.
Nie wiem co czułem w tamtym momencie... Ulgę, radość, smutek, złość, a może wszystko na raz?
Rozłączyłem się nie czekając na odpowiedź Michaela. Wybiegłem z domu i skierowałem się w stronę domu Sebastiana.
O co tu kurwa chodzi?
Nie zawracałem sobie głowy pukaniem, od razu nacisnąłem klamkę i wszedłem do środka.
-Sebastian?
Usłyszałem kroki na schodach i po chwili go zobaczyłem. Był chyba zdziwiony moim widokiem.
-Dominic? Co ty tu robisz?
Niedowierzałem w to, co usłyszałem. Zabolało.
-Co ja tu robię? Pytasz mnie, co ja tu robię? Nie masz mi nic więcej do powiedzenia?
Patrzyłem z bólem na jego twarz, nie wyrażającą żadnych emocji.
-Najpierw chodziłeś przybity przez trzy dni i nie chciałem mi powiedzieć, o co chodzi. Potem zniknąłeś bez słowa. Przez dwa dni nie dawałeś znaku życia, nie odbierałeś telefonu i nie odpisywałeś na SMS-y. Dzisiaj jak gdyby nigdy nic przyszedłeś sobie do szkoły i nawet nie zadałeś sobie trudu, by do mnie przyjść. Cholera, jeśli chcesz ze mną zerwać albo kogoś masz to powiedz mi to teraz, bo nie mam zamiaru bawić się z tobą w kotka i myszkę.
Nie podniosłem głosu, nawet się nie zająknąłem. Mimo, że czułem niemal fizyczny ból, patrząc na jego obojętną minę.
-Jeśli nie chcesz, żebym odszedł, to powiedz.
Cisza. Dziesięć sekund, dwadzieścia sekund, minuta.
Odwróciłem się i wyszedłem. Szedłem przed siebie, mimo że każda cząsteczka mojego ciała chciała wrócić tam.
Czułem się, jakby ktoś wyrwał mi serce i podeptał je.
Kurwa, to boli!
W tym momencie coś we mnie pękło i wybuchem histerycznym płaczem. Upadłem na kolana, poddając się rozpaczy.
Dlaczego?!
Co zrobiłem źle?
Sebastian...
Proszę...
Błagam...
Powiedz coś. Przybiegnij za mną.
Ja wciąż mam nadzieję.
Wybaczę ci wszystko.
Tylko mnie kochaj.


~~~
Proszę, nie bijcie. Następny będzie niedługo, spokojnie :)
Buziaki ^^

Chelsea SmileOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz