Dominic
Obudziłem się o siódmej. Przez chwilę jeszcze leżałem i myślałem o tym, co się wczoraj stało. Sebastian mnie pocałował. Gdyby nie Michael, może nawet doszłoby do czegoś więcej. Tylko że teraz mam mętlik w głowie. Skoro mnie pocałował, to chyba coś do mnie czuje, prawda? Nie chcę, żeby okazało się, że to nic nnie znaczyło.
Wziąłem szybki prysznic, ubrałem się i pobiegłem do szkoły. Pod klasą zobaczyłem Sebastiana i Michaela. Ostro się kłócili. Wbiegłem między nich i rozdzieliłem ich, zanim doszło do rękoczynów. Gdy już trochę się uspokoili, Michael zaciągnął mnie do łazienki. Chcąc nie chcąc poszedłem za nim, zostawiając Sebastiana na korytarzu.
-To jak, przyjdziesz dzisiaj do mnie?- zapytał, gdy byliśmy już sami.
-No nie wiem...
-Proooszę...
-No dobra, ale nie wiem gdzie mieszkasz.
-Wytłumaczę ci.
Gdy już uzgodniliśmy wszystko, wróciliśmy na lekcję. Michael poszedł na geografię, a ja na matematykę. Usiadłem obok Sebastiana i skupiłem się na lekcji. A przynajmniej starałem się, bo wciąż nie dawała mi spokoju kłótnia chłopaków. A co, jeśli Sebastian kocha kogoś innego, a ja jestem tylko zabawką? Ta myśl dręczyła mnie przez resztę dnia.
-Dominic?- powiedział Sebastian, gdy wracaliśmy do domu.
-Tak?
-Idziesz dzisiaj do Michaela?
-Mhm. A co?
-Nie idź do niego.
-Dlaczego? O co wy się dzisiaj pokłóciliście?
-Nie mogę ci powiedzieć, po prostu nie idź do niego.
Co to za cholerne tajemnice? Po co on mnie całuje, skoro nawet mi nie ufa?
-Skoro nie chcesz mi powiedzieć, to ja nie będę cię słuchał.
-Masz do niego nie iść!!!
Spojrzałem na niego zdumiony. Teraz ma zamiar na mnie krzyczeć?
-Nie będziesz mi rozkazywać.- powiedziałem chłodno i poszedłem do domu. Wszedłem do swojego pokoju i rzuciłem się na łóżko. Cholera, pokłóciliśmy się o taką głupotę. Zabolało mnie to, że Sebastian mi nie ufa. Ja powiedziałem mu o tym, że ojciec mnie bije. Zaufałem mu. A teraz boli.
Po dwóch godzinach użalania się nad sobą postanowiłem ruszyć cztery litery i pójść do Sebastiana. Nie chcę się z nim kłócić.
Napisałem Michaelowi, że trochę się spóźnię. Przebrałem się i wyszedłem.
Zadzwoniłem do drzwi. Po pięciu minutach otworzył mi jakiś chłopak. Wysoki, blondyn. I... nie miał na sobie koszulki.
-Jest Sebastian?- zapytałem drżącym głosem, domyślając się najgorszego.
-Ej, kotku! Ktoś do ciebie!
Po chwili zobaczyłem Sebastiana. Też był bez koszulki, włosy miał potargane, a na szyi... malinkę.
Poczułem się wykorzystany. Jak zabawka. Odwróciłem się i uciekłem. Sebastian coś wołał, ale nie zrozumiałem ani słowa. Widok zamazały mi gromadzące się łzy. Biegłem jakieś dziesięć minut, prawie wpadając pod samochód. Zapukałem do drzwi jedynej osoby, która mi teraz pozostała.
Po chwili Michael otworzył. Uśmiech zamarł mu na ustach, gdy zobaczył w jakim jestem stanie. Rzuciłem mu się w ramiona i wybuchłem głośnym szlochem. Michael zaprowadził mnie na kanapę i tulił mnie mocno, głaszcząc mnie po głowie. Gdy się trochę uspokoiłem, odsunąłem się od niego i wytarłem oczy.
-Zamoczyłem ci całą koszulkę, przepraszam...- powiedziałem cicho.
-Nie szkodzi. Co się stało?
-Bo Sebastian... On...- głos zaczął mi się łamać.
-Ciii, nie płacz...
Wziąłem głęboki oddech i opowiedziałem Michaelowi o wszystkim. Pominąłem jedynie wzmiankę o pobiciu i tnięciu się.
-Ja mu zaufałem, Michael. Uwierzyłem mu, gdy mówił, że nie pozwoli mnie skrzywdzić. A teraz wiem, że to nic nie znaczyło...- po policzkach znów spłynęły mi łzy.
Michael otarł je ręką i przytulił mnie mocno. Wtuliłem się w niego.
-Dziękuję.- powiedziałem.
-Za co?
-Za to, że jesteś moim przyjacielem. Bo jesteś, prawda?
-Oczywiście, głuptasie. Chodź, obejrzymy coś i zaraz zapomniesz o zmartwieniach.
Usiedliśmy na kanapie, a ja wtuliłem się w Michaela.
-Przepraszam, że o tym wspominam, ale jak wyglądał ten chłopak?
-Miał krótkie blond włosy, był wysoki. Więcej nie wiem.
-To Filip.- powiedział Michael cicho.
-Oh.- wykrztusiłem.
Przytuliłem go jeszcze mocniej. Poczułem, że jestem bardzo zmęczony. Przymknąłem oczy i po chwili zasnąłem.
~~~
I mamy już 10 rozdział ^^
a tak w ogóle, to wolicie Sebastiana czy Michaela?
Uwielbiam wasze komentarze ^^ dzięki nim nawet najbardziej pochmurny dzień robi się wesoły i kolorowy <3
kocham was ;*

CZYTASZ
Chelsea Smile
Fiksi RemajaDominic to zwyczajny 17- latek. Jego mroczny styl i muzyka, której słucha tłumaczyli młodzieńczym buntem. Uważali go za szczęśliwego nastolatka. Tylko Dominic wiedział, ile bólu doświadczył przez swoje krótkie życie. Nie robił jednak z tego afery, t...