Rozdział 5

12.2K 1K 225
                                    

Dominic

Obudził mnie dźwięk oznaczający nowego SMS-a. Przetarłem oczy i zwlokłem się z łóżka. Odblokowałem telefon i przeczytałem wiadomość.

Od:Nieznany
Dobra, rozumiem. Myślałem, że przyjdziesz, ale najwyraźniej się myliłem. Zdaję sobie sprawę z tego, że to moja wina. Przepraszam.~ S.

O mój Boże, zaspałem! Miałem iść do Sebastiana! Przeraziłem się, gdy zobaczyłem godzinę 22:30 na zegarze.

Niewiele myśląc wyszedłem jak najciszej z domu i puściłem biegiem do Sebastiana. Zadzwoniłem do drzwi zziajany, kłuło mnie w boku. Niestety, moja kondycja pozostawia wiele do życzenia.

Gdy po dwóch minutach nikt nie otwierał dopadły mnie wątpliwości. A jeśli Sebastian nie będzie chciał ze mną rozmawiać? Albo już śpi?

Odwróciłem się i miałem już odejść, gdy drzwi się otworzyły i stanął w nich Sebastian.

-Przepraszam, położyłem się na chwilę i usnąłem, obudził mnie twój SMS i przybiegłem od razu tutaj.

-Nic się nie stało, wejdź.

Poszedłem za nim do kuchni i usiadłem przy stole.

-Mieszkasz sam?

-Tak. Daj mi bluzę.

-Co? Ale po co?

Podszedł do mnie i popatrzył mi w oczy.

-Proszę.

Zdjąłem posłusznie bluzę i oddałem mu ją. Czułem się nieswojo, wiedząc, że ktoś widzi moje ręce. Sebastian usiadł obok mnie i przejechał ręką po moich bliznach. Zadrżałem pod jego delikatnym dotykiem. Ta chwila mogłaby trwać wieczność.

W końcu postanowiłem przerwać ciszę.

-Więc... Powiesz mi o co chodziło z tą kłótnią?

-Nie chcę, żebyś przestał mnie przez to lubieć, ale wiem, że muszę ci to powiedzieć. I tak prędzej, czy później byś się dowiedział. No więc, zaczeło się jakiś miesiąc temu. Michael chodził z takim jednym chłopakiem, Filipem. Tylko, że Filip zakochał się we mnie. W tajemnicy przed swoim chłopakiem przychodził do mnie. W końcu się wydało, a Filip się wyprowadził. Michael o wszystko oskarżył mnie, pokłóciliśmy się w szkole, zdenerwował mnie i go popchnąłem. On się wtedy potknął o plecak i uderzył głową o szafkę. Wczoraj wyszedł ze szpitala.

Nie wiedziałem, co mam powiedzieć. Sebastian naprawdę się tym przejął, był strasznie smutny. Niewiele myśląc przytuliłem go i wyszeptałem:

-Wszystko się jakoś ułoży, zobaczysz.

On odsunął się trochę i spojrzał mi prosto w oczy. Byłem jak zahipnotyzowany, wszystkie myśli ucichły, były tylko te oczy...

Nagle pochylił się i złożył na moich ustach delikatny pocałunek. Zaskoczyło mnie to, nie powiem. Ale bez zastanowienia go odwzajemniłem, odruchowo.

W końcu dotarło do mnie, co robię i odskoczyłem jak oparzony. Zacząłem się zbierać do wyjścia, nie patrząc mu w oczy. Gdy miałem już wychodzić poczułem jego dłoń na ramieniu.

-Uważaj na siebie.

Kiwnąłem głową i poszedłem do domu.

Wyjąłem książki i próbowałem się trochę pouczyć. Jednak z marnym skutkiem, bo nie mogłem się w ogóle skupić. Wciąż myślałem o tamtym pocałunku. Podobało mi się i to nawet bardzo, ale nie wiem, czy to miało jakieś znaczenie. Przecież Sebastianowi już się ktoś podoba...

Zamknąłem książki i usiadłem na parapecie. Włożyłem do uszu słuchawki, a głowę oparłem o szybę. Wpatrywałem się w gwiazdy, czując dziwny spokój. Mogłem tak siedzieć w nieskończoność. Pierwszy raz od dłuższego czasu poczułem, że jestem we właściwym miejscu. Nawet nie zauważyłem, kiedy zmorzył mnie sen.

Chelsea SmileOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz