Nomy- If you can hear this
Dominic
Usłyszałem kolejny dźwięk SMS-a i westchnąłem. Leżałem na łóżku Sebastiana i obserwowałem, jak czyta on wiadomość i marszczy brwi. Od trzech dni chodził zamyślony, prawie w ogóle się nie odzywał i nie słuchał, co do niego mówię. Kilka razy dziennie ktoś do niego dzwonił, a on zawsze wtedy wychodził i rozmawiał kilkanaście minut, po czym wracał jeszcze bardziej zmartwiony niż wcześniej. Nie no, rozumiem, prywatność i w ogóle, ale do tej pory niczego przede mną nie ukrywał. Ciągle trzymał mnie blisko siebie, rozmawiał przy mnie. A teraz jest tu obecny tylko ciałem, a jego myśli są chyba bardzo daleko stąd.
-Sebastian, wszystko w porządku?- zapytałem chyba po raz setny dzisiaj.
-Mhm.- mruknął w odpowiedzi, nawet na mnie nie patrząc.
Przewróciłem oczami i podniosłem się z łóżka. Podszedłem do niego i usiadłem mu na kolanach, zarzucając mu ręce na szyję. Pocałowałem go lekko w usta, a gdy nie odwzajemnił tego, zszedłem pocałunkami niżej.
-Dominic, przestań.
Nie posłuchałem go, zamiast tego polizałem jego szyję i lekko przegryzłem.
-Przestań do cholery!
Wzdrygnąłem się, gdy podniósł głos. Odsunąłem się i popatrzyłem na niego.
-Przepraszam. Nie chciałem krzyczeć.- powiedział i przyciągnął mnie bliżej siebie w mocnym uścisku.- Połóżmy się po prostu i poleżmy sobie, dobrze?
Kiwnąłem głową i po chwili leżałem na łóżku wtulony w Sebastiana.
-Powiesz mi, co się dzieje?- zapytałem cicho.
-Nie teraz. Ale obiecuję, że niedługo ci wszystko wyjaśnię.
Dlaczego te słowa wywołały taki niepokój w moim sercu?
***
Wybrałem numer Sebastiana po raz dziesiąty i po raz dziesiąty nie odebrał. Okej, teraz zaczynam się martwić. Nie, martwię się już od tygodnia, teraz zaczynam panikować.
Sebastian nie pojawił się dzisiaj w szkole, w domu też go nie ma. Nic nie mówił o żadnym wyjeździe. Gdzie on do cholery jest?
Położyłem się na swoim łóżku i próbowałem zignorować poczucie pustki.
Cholera jasna, radziłem sobie sam przez całe życie, a teraz nie mogę wytrzymać kilku godzin bez niego? Kiedy ja się tak od niego uzależniłem?
Przywykłem już do jego silnego ciała będącego przy moim i chroniącego mnie przed światem. Może nie powinienem był na to pozwolić?
Przykryłem się kołdrą po sam nos, by nie czuć braku ciepła Sebastiana. Włożyłem do uszu słuchawki i włączyłem muzykę na full, by zagłuszyć myśli o nim.
Jak mam znieść rzeczywistość bez niego?
***
Wstałem przed siódmą, zmęczony jeszcze bardziej, niż gdy zasypiałem. Pierwsze co zrobiłem, to zadzwoniłem do Sebastiana. Tym razem miał wyłączony telefon.
Poszedłem pod prysznic i ubrałem się. Spakowałem plecak i wyszedłem do szkoły, zabierając ze sobą telefon i słuchawki. Nie miałem co ze sobą zrobić. To potworne uczucie, gdy sens twojego życia nagle znika, a ty nie wiesz co robić. Miałem wrażenie, że wszystko jest wyprane z kolorów. Przerażała mnie pustka dookoła mnie i fakt, że nie potrafię normalnie funkcjonować bez Sebastiana.
Na lekcjach nie mogłem się skupić. Wpatrywałem się w zegar, odliczając minuty do dzwonka. Takim sposobem przetrwałem siedem godzin i mogłem w końcu wrócić do domu. Chociaż za chuja nie wiedziałem, co mi to da.
Wysłałem jeszcze kilka SMS-ów i próbowałem się do niego dodzwonić. Oczywiście z marnym skutkiem.
Zamknąłem się w pokoju i rzuciłem na łóżko. Natłok myśli mnie wykańczał. Tak cholernie się bałem!
W końcu podniosłem się. Przebrałem się w dresy i bluzę i poszedłem pobiegać. Każdy krok do przodu odrywał mnie od niepotrzebnych myśli. Skupiłem się na biegu, oddechach i wietrze we włosach. Niebo było zachmurzone, zbierało się na burzę. Uwielbiam taką pogodę.
Wszystkie nagromadzone we mnie emocje przekształciłem w siłę i determinację. Biegłem, by zapomnieć.
Zatrzymałem się dopiero na drugim końcu miasta. Nawet nie zauważyłem, kiedy strach i niepewność zmieniły się w gniew.
Byłem zły na siebie, że pozwoliłem mu na to, by odebrał mi moją tarczę. Zostałem bezbronny, wystawiony na atak.
Usiadłem na ławce i schowałem twarz w dłoniach. Nie przejmowałem się kroplami deszczu spadającymi z nieba.
Sebastian, kurwa, gdzie ty jesteś?
Świruję bez ciebie!
Ja pierdolę...
Chcę, żebyś tu przyszedł i mnie uspokoił!
Słyszysz?!
Słyszysz mnie...?~~~
Wrzucam ten rozdział dzisiaj, bo nie wiem, czy w tym tygodniu znajdę czas na pisanie. U Was też pada? Ja dzisiaj nie wstaję z łóżka, tylko ja, Nomy i kakałko ^^
Buziaki dla wszystkich!
CZYTASZ
Chelsea Smile
Teen FictionDominic to zwyczajny 17- latek. Jego mroczny styl i muzyka, której słucha tłumaczyli młodzieńczym buntem. Uważali go za szczęśliwego nastolatka. Tylko Dominic wiedział, ile bólu doświadczył przez swoje krótkie życie. Nie robił jednak z tego afery, t...