Dominic
Spojrzałem przez okno na czyste, błękitne niebo. Natychmiast przypomniałem sobie oczy Sebastiana. Tak bardzo będę za nimi tęsknić...
Spojrzałem na zegarek i wybiegłem z domu. Może jeszcze zdążę... Muszę jeszcze raz zobaczyć te oczy!
Z daleka zobaczyłem Sebastiana wkładającego walizkę do bagażnika jakiegoś samochodu, pewnie należącego do jego brata.
Dobiegłem do niego i rzuciłem mu się na szyję.
-Dominic? Prosiłem cię, żebyś nie ruszał się z domu, wiesz, że nie jesteś jeszcze bezpieczny.
-Chciałem cię jeszcze raz zobaczyć.
Poczułem jego miękkie usta na swoich. To był bardzo delikatny pocałunek, który sprawił, że w moim brzuchu pojawiło się stado motyli.
-Ekhm, nie chcę wam przeszkadzać, ale musimy już jechać.
Odsunąłem się od Sebastiana i spojrzałem na jego brata, który uśmiechnął się ciepło do mnie.
-Do zobaczenia.- powiedział Sebastian.
-Będziesz dzwonił?
-Będę. Obiecuję.
-Uważaj na siebie i... Do zobaczenia.
Patrzyłem tylko jak Sebastian wsiada do samochodu i odjeżdża.Są ludzie, którym pozwolimy wracać zawsze, choćby nie wiadomo jak nas zawiedli i jak bardzo pozwolili nam cierpieć. I mimo, że wywoływali najokropniejszy ból gdy odchodzili - to wywołują najcudowniejszy uśmiech, gdy wracają.
•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•
No i koniec Chelsea Smile. Ale, jeśli chcecie pomęczyć się jeszcze trochę z Dominiciem i Sebastianem, to zapraszam Was bardzo serdecznie na drugą część pt.: Chasing Rainbows, której prolog dziś wieczorem pojawi się na moim profilu :)
No i najważniejsze- DZIĘKUJĘ. Z całego serca Wam dziękuję za 19 tyś wyświetleń, 1,88 tyś gwiazdek i 261 komentarzy. Gdyby nie Wy, zapewne nie skończyłabym Chelsea Smile. Dziękuję Wam za komentarze, które wywoływały u mnie ogromną radość i ciepło na sercu. Kocham Was :*
Do zobaczenia w Chasing Rainbows :)
CZYTASZ
Chelsea Smile
Teen FictionDominic to zwyczajny 17- latek. Jego mroczny styl i muzyka, której słucha tłumaczyli młodzieńczym buntem. Uważali go za szczęśliwego nastolatka. Tylko Dominic wiedział, ile bólu doświadczył przez swoje krótkie życie. Nie robił jednak z tego afery, t...