W nocy... obudził mnie płacz pod drzwiami do pokoju.
Zegarek wskazywał godzinę trzecią .
Zmartwiona wstałam z łóżka podchodząc do drzwi A następnie otworzyłam je delikatnie .
Na podłodze centymetr na prawo od drzwi cały zapłakany siedział mój mate.Gdy tylko ujrzałam ten ból w jego spojrzeniu , czerwone białka oraz zasmarkany nosek moje serce rozpadło się na miliard kawałeczków.
Nie obchodziło mnie w tym momencie jak bardzo źle w stosunku do mnie się zachował. Patrząc na niego w takim stanie zdałam sobie sprawę iż widok jego płaczu jest równie A nawet bardziej bolesny niż kula ze srebra w sercu.- Brandon...
- Wanessa proszę...
- Chodź tu- rozłożyłam ramiona szeroko.
Mężczyzna nawet nie wstał tylko uniósł się na kolana wtulając się w mój brzuch. Zaczął płakać jeszcze mocniej. Nie wiedziałam co robić. Nigdy nie chciałam widzieć mojego ukochanego w takim stanie.
Głaskałam go uspokajająco po włosach A ten dalej szlochał.
- Przepraszam tak bardzo przepraszam
- Ciii. Cichutko- wzięłam jego twarz w swoje ręce tak aby na mnie spojrzał. Jego wzrok jednak był skierowany w dół.
- Spójrz na mnie... skarbie - nieśmiało jego zaszklone piękne spojrzenie skrzyżowało się z moim.
- Wszystko już jest dobrze. Nic mi nie jest. Wybaczam Ci okej? Musisz się położyć...odpocząć. Przespać się. Kiedy ostatnio spałeś?- Cztery dni temu
- Musisz koniecznie iść spać!- rozkazałam - No już wstawaj kochanie - schyliłam się aby złożyć na jego czole pocałunek.
- Nie , nie ja nie chce ja...
- Brandona
- Nie dam rady...Nie sam.
- Idę z tobą dobrze ? Pójdziemy spać razem.
- Dziękuję- pociągnął nosem
- Kocham cię pamiętaj
- Ja Ciebie też kocham
- No już... chodźmy
Mężczyzna wstał a ja zamknęłam drzwi od pokoju Luny po czym łapiąc bruneta za rękę pociągnęłam go w stronę naszej sypialni .
Na łóżku rozczulona obserwowałam jak wtula się w moje piersi głową jednak leży z boku aby nie naciskać na brzuch.
Przez chwilkę jeszcze dało się słyszeć delikatne pociągania nosem oraz niespokojny oddech. Moja dłoń głaskała jego policzek. Delikatny zarost dało się wyczuć pod opuszkami palców. Jego zapach opatulił całkowicie moje zmysły i nim się obejrzałam jedyne co słyszałam to spokojny równomierny oddech.Westchnęłam cichutko , układając się wygodniej po czym ponownie tej nocy odpłynęłam do krainy Morfeusza.
Obudziłam się pierwsza. Zegarek wskazywał zaledwie godzinę dziewiąta. Nie chciałam budzić Brandona lecz bardzo pilnie musiałam udać się do toalety.
Jak najciszej starałam się wygramolić z jego objęć co udało mi się nie budząc go.
Lecz gdy po załatwieniu się wróciłam do pomieszczenia jego oczy były już otwarte. Jego mina wyrażała zmęczenie i smutek.- Jak się czujesz ? - spytałam podchodząc do niego kładąc dłoń na jego policzku. Mój ukochany nie odpowiedział lecz zamknął oczy wtulając twarz w moją dłoń.
Zrozumiałam iż nie potrzebuje on rozmów A gdy tylko będzie gotowy powie mi co się stało.Takim właśnie sposobem cały swój dzisiejszy dzień spędziłam na uspokajaniu chłopaka. Nie rozmawialiśmy ze sobą. Oboje w głębi duszy potrzebowaliśmy tej ciszy tak bardzo jak swojej obecności.
CZYTASZ
Teraz i na Zawsze✔
WerewolfWanessa- 14 letnia brązowa wilczyca. Od samego początku wiedziała o swoim pochodzeniu i zawsze marzyła o wiezi mate. Po mimo młodego wieku pragnęła znaleść miłość swojego życia tak jak jej rodzice. Czy wszystko się zmieni gdy pozna swojego mate?Czy...