Rozdział 27

1.8K 61 40
                                    

Odetchnęła ale po chwili spojrzałam w stronę drzwi A w nich stała Lili.

Patrzyła na nas oboje z niedowierzaniem.

- Nie spodziewałam się tego po tobie Wan. Mówiłaś że kochasz Brandona.- odezwała się w końcu zaszokowana - Wszyscy cię szukają A ty obściskujesz się z innym?

- Co? Co ty mówisz? To on! On mnie zmusił i...i...

- To tak nie wyglądało...

- Proszę Cię Lili jesteś moją przyjaciółką...

- Więc nie okłamuj swojej przyjaciółki kochanie. Chciałaś tego pocałunku i z chęcią go oddałaś- wtrącił się chłopak

- Przymknij już się. Chcesz mi zniszczyć życie. Dobrze wiesz że kocham Brandona. Po co to zrobiłeś? - zaczęłam bić go w klatkę moimi małymi pięściami. On prawdopodobnie nawet tego nie czuł - Kocham Brandona. Jesteś obrzydliwy nienawidzę cię. - przestałam go bić I szybko podeszłam do swojej przyjaciółki

- Błagam Cię Lili musisz mi uwierzyć

- Ja ... Ja już nie wiem. Nie znamy się długo ...

- Lili?- dziewczyna podniosła swój telefon z ziemi po czym wyszła

- Nienawidzę cię- krzyknęłam do Jamesa i wybiegłam za blondynką

- Lili - krzyczę i doganiam dziewczynę- Proszę Cię tylko nie mów Brandonowi on by go zabił A to nie jest dobry pomysł. Jest Alfą A to może doprowadzić do wojny lub...

- Cała nim pachniesz - przerwała mi

- Co ja mam zrobić?

- Nie pomogę Ci w ...

- Lili znasz mnie dłużej od Jamesa. Myślisz że była bym w stanie to zrobić?

- Wan...- zacięła się

- Rozumiem- westchnęłam i wyminęłam ją

- Czekaj...Basen hotelowy. Dostaniemy się do niego tak aby nie zobaczył nas ani Brandon ani Chris. Chlor zdejmie z twoich ubrań jego zapach . W końcu jesteś oznaczona zapach Brandona dalej pozostanie.

- Uda się?

- Spróbujemy

Tak więc zrobiłyśmy. Na szczęście szczęście jedyne kogo spotkaliśmy w drodze na zewnątrz to była jakaś para z dziećmi za to problem pojawił się na basenie. Stał tam Christian. Schowałyśmy się za rogiem nie wiedząc co zrobić. Czuję się jak w podchodach.

- Wanessa tu jesteś? Gdzie byłaś? - obie podskoczyłyśmy na dźwięk głosu mojego mate.

- Szukałam cię.

- Czemu mnie szukałaś?

- Długo ciebie nie było i... o Boże którą godzinna?

- Około 16.30 - Znowu za palcami głos tym razem mojego brata
Ponownie odskoczyłam tym razem w drugą stronę wpadając na moją Brytanią duszę.
Brandon zaśmiał się i pochwycił mnie w swojej ramiona ale gdy pociągną nosem jego mina  zrzedła.

- Pachniesz innym mężczyzną - warkną gardłowo

- To nie moja wina. Ja nie chciałam on ... on po prostu on tak mocno mnie złapał i zaczął mnie całować i ściskał moja szczękę i ja...Ja musiałam oddać pocałunek i Brandon wiesz że kocham tylko Ciebie.

- James ?

- Tak- powiedziałam cichutko ledwie słyszalnie

- Zabije go- żadne z nas nie zdążyło zrobić nic Nawet mrugać A bruneta już nie było przy nas .

Teraz i na Zawsze✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz