Wstał z z łóżka po czym zaczął podchodzić do mnie i... właśnie Wtedy szybko wbiegłam do łazienki - że nie- dokończyłam
- Myślisz że zwykłe drzwi nie powstrzymają? – zapytał z ironią
- Oczywiście że nie myślę że te biedne drzwi dałoby radę powstrzymać tak wielkiego i groźnego wilka ale mam nadzieję że uszanujesz moją prywatność – warknął coś w odpowiedzi ale po chwili usłyszałam jak ponownie opada na łóżko z westchnieniem. Uśmiechnęłam się sama do siebie i odkładając ubrania na blat obok umywalki zaczęłam się rozbierać. Wyjęłam szampon i żel z kosmetyczki po czym jeszcze zdecydowałam że najwyższy czas się godzić. Więc wyjełam jeszcze piankę i maszynkę...
Weszłam do kabiny prysznicowej i włączyłam letnią wodę. Zauważyłam również że w łazience Pomimo iż jest prysznic znajduje się tutaj również I wanna.
Normalnie marzenie.
Ogoliłam pachy, miejsce intymne i gdy ogoliłam nogi niechcący zacięłam się...
- Auć- syknęła mi gdy moją krew zaczęły zmywać strumienie ciepłej wody.
- Coś się stało?- usłyszałam zmartwiony głos mojego mate. On chyba naprawdę nie ma co robić tylko czeka aż wyjdę. Słodki jest ale no bez przesady dam przecież radę sama się umyć i wyjść z tego cało.
- Nie Nie nic się nie dzieję. Wszystko w porządku. - wykrzyczałam szybko.
- Wanesso co się dzieje? Czuję krew.
- Ja tylko...
- Zaraz tam wejdę.
- Nie. Nie. Brandon ja tylko ... zacięłam się przy goleniu - mówię zażenowana
- Mmm a gdzie się goliłaś.- mrukną jakby z uznaniem
- Brandon!!!
- No słucham ja przecież chciałem się tylko dowiedzieć gdzie się zacięłaś.-zaśmiał się
- Uhh...
Skończyłam prysznic wychodząc i wycierając się. Ubrałam na siebie bieliznę A na nogi Nałożyłam balsam. Mokre włosy rozczesałam i wysuszyłam. Następnie ubrałam przygotowany wcześniej zestaw ubrań.
Gdy byłam gotowa wyszłam zarumieniona z pomieszczenia.
W środku jednak nie było mojego mate. Zdziwiłam się ale nic nie powiedziałam i tylko po chwyciłam w ręce swój telefon. Postanowiłam zadzwonić do mamy.- Hej mamo. Bo wiesz chciałam tylko spytać gdzie jest klinika. Wiesz jutro sobota A ja nawet nie wiem gdzie jechać.
- Oh no przecież zapomniała bym. Jest to klinika na ulicy Kwiatowej 87. Dokładnie" Klinika ginekologiczna doktora Mansona".
- To facet? - przeraziłam się
- Tak kochanie ale spokojnie to zaufany ginekolog. Również jest wilkołakiem który posiada mate więc nic ci nie grozi .
- W takim razie czemu nie mieszkają z jakimś stadem?
- To ich decyzja córeczko.
- Dobrze... dziękuję mamo... Bo wiesz....- zaczęłam po tym opisywać jej moją obecną sytuację i co działo się w ostatnich kilku dniach. Oczywiście mama zakończyła naszą rozmowę standardowym " Wszystko będzie dobrze dobrze. Ułoży wam się". Przecież już jest nawet dobrze mam jednak nadzieję że to się nie zmieni a nawet poprawi. Jednak jak to mówią nadzieja matką głupich więc ... może nie będę teraz zapeszać...
Nie powiedziałam mamie natomiast o zachowaniu Luny stada w stosunku do mnie. Nic by to nie dało W końcu i tak Postanowiłam nie przejmować się jej zdaniem...
Wybiła godzina 20:00 gdy od ciekawej lektury oderwało mnie trzaśnięcie drzwiami przez Brandona.
- Coś się stało? - spytałam widząc go lekko zdenerwowanego i zmęczonego.
- Wszystko w jak najlepszym porządku – rzucił się na łóżko, zgniatający mnie przy tym oraz wtulając twarz w moje piersi.
- Chyba jesteś zmęczony- pogłaskałam go delikatnie po włosach.
- Troszeczkę. Musiałem załatwić kilka spraw z moim tatą - mruknął a następnie poruszył się jakby próbując znaleźć wygodną pozycję. Miałam ogromną ochotę zapytać go co robił ale odpuściłam wiedzą podświadomie iż nie skończy się to dobrze.
– Uh po co ci to. Jest niewygodne – zabuczał jak dziecko i jedną rękę wślizną pod koc a następnie pod moją bluzkę. Przestraszyłam się troszeczkę
– Spokojnie – powiedział widząc moja reakcję a następnie odpiął mój stanik. Zdjął go ze mnie a następnie rzucił gdzieś w kąt pokoju. Ponownie ułożył głowę na moich piersiach tym razem mruknął z uznaniem
– Od razu wygodniej- stękną. Zawstydziło mnie jego zachowanie ale nie przeszkadzało mi ono. To było można powiedzieć że nawet przyjemne.Postanawiają wrócić do książki...
Jedną ręką trzymałam książkę a drugą Głaskałam chłopaka po włosach. Mężczyzna co chwilę mruczał coś czego nie mogłam zrozumieć. Było mi naprawdę przyjemnie, czułam się bezpieczna i szczęśliwa. Pierwszy raz w tym domu czułam się chciana. Brandon zaczął majstrować coś przy kocu a po chwili leżał już pod nim w tej samej pozycji co wcześniej. Nie zwróciła bym na to zbytnio uwagi gdyby nie zaczął również całować mojej szyi krótko nie odzywałam się jednak czekając na to co zamierzam zrobić. Udawałam że czytam. Uh zrobił mi malinkę. Już miałam się odezwać i okrzyczeć go kiedy ten podwinął mój crop top do góry. Zaskoczona szybko zareagowałam. Moja ręka automatycznie powędrowała na odkryte miejsce aby je zakryć co mi się udało. Mój mate spojrzał łagodnie w moje oczy i powoli pokiwał głową zabierając z mojej prawej ręki książkę odkładając ją na półkę a następnie delikatnie zdjął moją lewą rękę z moich piersi. Zawstydzona Odwróciłam od niego wzrok. On jednak miał inne plany gdyż wziął moją twarz w ręce i nakierował mój wzrok na niego. Nie odrywał spojrzenia od moich oczu Pomimo iż moje piersi były odsłonięte i tak blisko jego on zwracał uwagę tylko na moje błękitne oczy. Jego wzrok był tak intensywny a jednocześnie łagodny, że po prostu usunęłam w jego czekoladowym oceanie. Następnie ciągle nie odrywając spojrzenia od moich oczu zaczął rozwiązywać sznurek w moich dresach. Oderwał ode mnie wzrok zdjął moje spodnie a następnie znowu powrócił wzrokiem to samo miejsce tym razem z wymalowanym zapytaniem na twarzy. Nie wiem czemu i nie wiem jak ale kiwnęłam głową na tak. Chłopak uśmiechnął się delikatnie a następnie pocałował moje usta z pasją i zaangażowaniem tak wielkim jakby miał być to nasz ostatni pocałunek. Oczywiście oddałam pieszczotę z równie wielkim zaangażowaniem uśmiechając się przy tym. Oh Boże jak ten chłopak na mnie działa. Po dłuższej chwili gdy zabrakło nam powietrza głowa Brandona powędrowała na moją szyję. Obcałował ją bardzo dokładnie. Nie pozostawiają ani jednego miejsca bez jego pocałunku. Następnie zdjął przeszkadzający mój materiał czyli moją bluzkę i zszedł pocałunkami na moje piersi. Było to coś nowego ale przyjemnego. Nie wiedziałam co się ze mną stało ale nie wstydziłam się. Wplątałam swoje palce w jego włosy i pociągnęłam za nie delikatnie. Mrukną przeciągle. Ustami zajął się jedną moją piersią natomiast drugą ścisłą swoją dużą męską dłonią. Gdy skończył z jedną przeszedł na drugą tak aby nie pozostawić ani jednego miejsca które nie nie zostało obcałowane. Oczywiście do tej pory już pozostawił na moim ciele miliard malinek... Gdy skończysz zajmować się moimi piersiami pokierował się pocałunkami przez cały mój brzuch aż do linii moich koronkowych majtek. Zahaczył swoimi palcami o końce materiału. W...
_________________________________
Do następnego rozdziału kochaniiiii...😘👋❤
CZYTASZ
Teraz i na Zawsze✔
Manusia SerigalaWanessa- 14 letnia brązowa wilczyca. Od samego początku wiedziała o swoim pochodzeniu i zawsze marzyła o wiezi mate. Po mimo młodego wieku pragnęła znaleść miłość swojego życia tak jak jej rodzice. Czy wszystko się zmieni gdy pozna swojego mate?Czy...