[T/I]-twoje imię
Zaznaczamy, że sylwetka Sharon jest tu mocno przerysowana, a my nikogo nie hejtujemy i o to samo prosimy was!
-----
Od kilku tygodni chodziłaś dość mocno przybita. Wiedziałaś, że Steve także. Przechodziliście raczej ciężki okres w związku. Mało tego. Widziałaś, że jest coraz gorzej. I mimo, że zależało ci na nim niezwykle mocno nie miałaś siły robić nic, co mogło ratować ten związek.
Ty szłaś do pracy, a on spał. Ty wracałaś, a on był w drodze do siedziby T.A.R.C.Z.Y. Słyszałaś trzask zamykanych drzwi dopiero nad ranem. I tak wraz z drzwiami zamykało się błędne koło. Z którego jak narazie nie umiałaś się wycofać.Pewnego wieczoru zdeterminowana po długich przemyśleniach czekałaś na Steve'a, który zostawił kartkę, że wychodzi po zakupy. Trzy godziny temu.
Z kieliszkiem wina siedziałaś na kanapie. Martwiłaś się, ale wiedziałaś, że sama nie możesz wymagać od niego tłumaczeń, bo to działo się w waszym związku było także twoją winą.
I kiedy drzwi się otworzyły jedyne czego chciałaś to porządnie się rozpłakać. Steve przepuszczał właśnie jakąś szczupłą blondynkę w drzwiach. A kiedy zarejestrował, że jesteś w mieszkaniu wyraźnie się spiął.
Wstałaś i podeszłaś do nich. Kobieta zacisnęła usta i spojrzała na ciebie.-Steve, przedstawisz mnie?-zapytałaś nawet na niego nie spoglądając.
-To Sharon, dobra koleżanka z pracy. Spotkaliśmy się na mieście, a potem razem mieliśmy załatwić trochę rzeczy w pracy. Sharon, poznaj moją dziewczynę, [T/I].
-Miło mi, Sharon.-nie siliłaś się nawet na cień uśmiechu.
-Tak mnie również. Chociaż przyznam, że Steve o tobie nie wspominał.
-Cóż, też nie miałam okazji posłuchać o tobie więcej. Co cię do nas sprowadza?
-Oh, po kawie poszliśmy na zakupy, a ja zaproponowałam pomoc w transporcie toreb do mieszkania. Potem Steve obiecał, że mnie odwiezie.-uśmiechnęła się szeroko, jakby zupełnie ignorując fakt, że blondyn stojący obok niej milczał i jedynie zaciskał pięści.I fakt, że wpartywałaś się w nią z wyraźną niechęcią.
Wysiliłaś się jednak na jeszcze jedno spójne zdanie. Potem chciałaś już tylko rzucić się na łóżka i zapomnieć o tym wszystkim.
-To bardzo miłe z twojej strony. Steve, mam nadzieję, że odwieziesz przyjaciółkę-podeszłaś do drzwi i je otworzyłaś-do zobaczenia, Sharon.-blondynka odpowiedziała ci równie zdawkowo i wyszła.
Rogers posłał ci tylko zawiedzione spojrzenie i wyszedł trzaskając drzwiami.Ty zsunęłaś po drzwiach i zaczęłaś płakać. Miałaś dość i byłaś świadoma, że Steve też. I to chyba bolało najbardziej.
Dlatego, gdy mężczyzna wrócił pół godziny później usiedliście na przeciwległych fotelach w salonie nie racząc się nawet spojrzeniem.
Ku twojemu zdziwieniu Steve zaczął bardzo spokojnie, co zirytowało cię jeszcze bardziej.-Jesteś zła.
-Nie. Jestem wniebowzięta, bo mój chłopak już mi nie ufa i nie mówi o absolutnie niczym.-odparłaś zdenerwowana.
-To nie jest tylko moja wina.
-Tego nie powiedziałam.
-Czyli co teraz?-co teraz? Miałaś dość. Związek wam się pieprzył, a co pytał co teraz.
-Steve, do cholery nie wiem!-nie rozróżniałaś już od tonów głosu. Może krzyczałaś, może szeptałaś. Nie robiło ci to już różnicy.-Nie wiem w jakim kierunku zmierza to wszystko. Oddalamy się od siebie i to boli, ale prawda jest taka, że nie robimy nic, żeby było lepiej! Nie wiem, czy mam siłę na to patrzeć.
-Czyli chcesz się rozstać? Bo nie masz siły walczyć? O nas?
-Czy ty tu jeszcze widzisz jakichś nas? Zachowujemy się jak współlokatorzy na studiach, a nie para!Później była już tylko symfonia krzyku i wyrzucanie sobie wszystkich wad.
-Od początku wiedziałaś jaką mam pracę, dlatego tak nagle zaczęło ci to przeszkadzać?
-Nagle? Cholera, Steve ja nawet nie wiem, kiedy jesteś w mieszkaniu. Wychodzisz i nie mówisz ani słowa, kiedy wrócisz. Wracasz, nie mówisz, o której wychodzisz. To jest według ciebie normalne?
-Czyli to moja wina? Że szukam jakiejś normalności, po wszystkim co się działo w moim życiu?
-Nigdy ci tego nie utrudniałam!
-Właśnie zaczęłaś!Ze świstem wciągnęłaś powietrze i przyłożyłaś chłodne dłonie do rozgrzanych policzków.
-Steve, wyjdź zanim powiem coś, czego będę żałować.
-Masz rację. Powinniśmy oboje zrobić przerwę i przemyśleć parę rzeczy. W tym momencie krzyki w niczym nie pomogą.Mężczyzna zostawił cię samą w salonie i zdjął torbę z wyższej półki. Steve nie odezwał ani słowem, gdy pakował ubrania i kosmetyki. Nie pożegnałaś go nawet słowem, gdy zabierał klucze z blatu.
I zostałaś sama.
----
Gdy miałaś się już kłaść usłyszałaś charakterystyczny odgłos przychodzącej wiadomości. Włączyłaś telefon i sprawdziłaś SMS-y.Od: Słońce
Zjedz rano śniadanie, wiesz, że bez niego jesteś osłabiona i nie masz energii.Uśmiechnęłaś się słabo. Cieszyło cię, że mimo kłótni nie zachowywaliście się jak dzieci i okazywaliście sobie wzajemną troskę.
Do: Słońce
Uważaj na siebie. Mam nadzieję, że nie zostaniesz na noc w pracy.
Od: Słońce
Zostaję u Sama, śpij dobrzeDo: Słońce
Dobranoc
CZYTASZ
Marvel-preferencje 18+
Fanfiction💸Tony Stark💸 🇺🇸 Steve Rogers🇺🇸 🏹 Clint Barton🏹 🐍Loki🐍 ⚡Thor⚡ 🕷️Peter Parker🕷️ ❄️Bucky Barnes❄️ 🐆T'Challa🐆 ✨ Stephen Strange✨ 🎶Peter Quill🎶 🧟Bruce Banner🧟 🐜Scott Lang🐜 🦅Sam Wilson🦅 💎Vision💎 || część już na naszym profilu🌼🌼