💸/19. Przepraszam.

4.7K 129 18
                                    

[T/I]-twoje imię

 -Wyglądasz świetnie, Pepp!
 -Ty też, [T/I], ta sukienka leży obłędnie-kobieta posłała ci uśmiech i o poprawiła na ramieniu kopertówkę.
 -Gotowa?-uśmiech na twarz Pepper lekko przygasł i zerknęła na wejście do klubu.
 -Jasne, ale… Pamiętasz czyj to klub?

Doskonale pamiętałaś. To ty byłaś odpowiedzialna za wystrój najnowszego lokalu Tonego Starka. Znałaś ten klub lepiej niż własne biuro. 
 Jednak mężczyzna według najnowszej doniesień bawił się teraz w Stark Tower, więc nie widziałaś nic złego w odwiedzeniu klubu. 

 -Oczywiście, że wiem, Peeper-starałaś się nie pokazywać, że boli cię wspominanie o Tonym, przybrałaś na twarz fałszywy uśmiech i mówiłaś dalej-ale go tu nie ma. Więc możemy iść, napić się i świetnie bawić.

 Chwyciłaś kobietę pod ramię, a ochroniarz po krótkim dobry wieczór odprowadził was do loży, kiwnął głową, życząc miłego wieczoru i się oddalił.

 Odłożyłaś torebkę na skórzaną kanapę i udałaś się do baru. Dziś obsługiwała go akurat Tiffany, z którą często rozmawiałaś będąc w klubie. Szatynka postawiła szklanki whisky przed rozbawioną parą i skierowała się w twoją stronę.

 -Cześć, słońce! Co podać?-wychyliła się zza baru i wymieniłyście buziaki w policzek.
 -Hej, Tiff. Dla mnie mohito, dla Pepper jej wino. O której właściwie kończysz zmianę?
 -W zasadzie za dziesięć minut będę wolna-zapewniła kobieta stojąc tyłem do ciebie i szukając odpowiedniej butelki wina dla Potts.
-Czyli musisz do nas dołączyć!-pisnęłaś, zabrałaś napoje i tanecznym krokiem wróciłaś do loży.
Wypiłaś z Pepper, a następnie zaciągnęłaś ją na parkiet. Minęły pierwsze dwie piosenki. Śmiałyście się, tanczyłyście i wygłupiałyście. Kilka minut później dołączyła do was Tiffany.
Tyle, że wyraz jej twarz spowodował, że momentalnie odechciało wam się bawić.
Dziewczyna wzięła głęboki oddech i zaczęła:
-[T/I], mamy problem.
-To już wiemy-uśmiech już zszedł z twojej twarz, ale starałaś się nie wyciągać pochopnych wniosków i zachować spokój-chodźmy usiąść, Tiff.

Pociągnęłaś dziewczynę w stronę loży, a Pepper uprzednio dziękując jakiemuś mężczyźnie za taniec poszła za wami.
Coś ci jednak mówiło, że rewelacje jakie usłyszysz nie ukoją twojego szybko bijącego serca.
I miałaś rację.
  -Nie ma opcji.
  -Zrozum. On powiedział, że...
  -Gówno mnie to obchodzi! Przyszłam tu,  żeby się bawić, a nie pieprzyć w rozwiązywanie problemów pokojową rozmową! Niech da mi święty spokój-Tiffany chciała coś dodać, ale nie dałaś jej już nic powiedzieć.
Odwróciłaś się do nich plecami z zamiarem powrotu na parkiet...
-Zagroził, że mnie zwolni!-nagle miałaś wrażenie, że nogi wrosły ci w podłogę. Stanęłaś w miejscu.
Wzięłaś oddech i odwróciłaś się w stronę kobiet.
-Co?
-Powiedział, że jeśli nie przyjdziesz to mnie zwolni-dodała już ciszej Tiffany ze wzrokiem wbitym w podłogę.-Wiesz, że potrzebuję tej pracy, dla mamy.

Podeszłaś do szatynki i mocno ją przytuliłaś. Kurczowo objęła twoje ciało szczupłymi ramionami. Pozwoliłaś jej wypłakać się na twoim ramieniu. Czarna kobieca marynarka chłonęła czarne od tuszu zły Tiffany Roth. Cudem powstrzymywałaś chęć mordu na mężczyźnie. Wiadomo, że ludźmi czasami trzeba manipulować, ale nie szantażować i uderzać w czułe punkty.
Każdy powienien mieć jakieś granice.
Nawet Tony Stark.
--------
Ochroniarz nawet nie pytał, co tu robisz. Bez słowa otworzył drzwi prywatnego gabinetu.
Tony już stał oparty o biurko. Czyli od początku się ciebie spodziewał.
Nie wyglądał najlepiej. Podkrążone oczy i szklanka z wodą nie zwiastowały niczego dobrego. Tony Stark nigdy nie pił zwykłej wody. I nagle poczułaś przypływ pewności siebie. Wyglądałaś i czułaś się lepiej.
-Ja...
-Pozwól, że ja zacznę, Tony-uciszyłaś go jednym gestem.-Nie wiem, jak podłym trzeba być, by tak po prostu uciekać się do szantażu. Co ci zrobiła Tiffany? Ile ty masz lat? To miał być jeden wieczór, podczas którego chciałam się dobrze. Ale ty oczywiście musiałeś to spieprzyć.
-Moja kolej, [T/I]. Po pierwsze nie chciałem zranić Tiffany i ją też przeproszę. Chciałem przeprosić ciebie, ale nie mogłem się z tobą skontaktować. Naprawdę mi zależy.
-Te dzikie imprezy w Stark Tower tylko podkreślając, jak mnie kochasz-zainronizowałaś.-Tony, obudź się! Nie jesteś dzieckiem i powinieneś zachowywać się bardziej dojrzale!
-Wiem i... Nawet nie byłem na tych imprezach-Stark spuścił głowę i spojrzał na ciebie-nie miałem siły. Ludzie bawili się, a ja siedziałem zamknięty w pokoju i myślałem, co zrobić, żebyś wróciła. Kiedy ochroniarz powiedział, że będziesz dziś z Pepper nie myślałem, co robię. Chciałem cię zobaczyć, [T/I].

W tym momencie pękła cała otoczka perfekcyjności Tonego Starka. Mężczyzna schował twarz w dłoniach. Widać było, jak bardzo żałował. Ty też żałowałaś i byłaś mu winna przeprosiny.

-Tony, ja... jest okej, ale sama też muszę przeprosić.
-Nie, skarbie, oczywiście, że nie-mężczyzna gorączkowo zaczął zaprzeczać i podszedł do ciebie-nie jesteś mi nic winna. Po prostu wróć. Proszę.

Położyłaś dłonie na policzkach Starka i delikatnie pocałowałaś.

-Wrócę, Tony-szepnęłaś-obiecuję.

-----
 -Czyli napijesz się ze mną?-Tony uniósł brew i zarzucił ramię na oparcie za tobą.

Taa, ckliwy Stark może i był słodki, ale jego sposób bycia nadal dominował we wszystkich zachowaniach.

 -Zależy, czy stawiasz, Stark-odparłaś przybierając figlarny uśmiech na twarz.
-To mój klub. Zaraz przyniosą nam wino-jego wolna dłoń skierowała się na twoje udo-w domu może być tequila-szepnął ci prosto do ucha.

Na samo wspomnienie zrobiło ci się cieplej. Uśmiech cisnący ci się na usta dzięki Bogu udało ci się zakryć włosami. Nie mógł myśleć, że tak po prostu wygrał i mu wybaczyłaś.

-Nie zapędzaj się tak, skarbie-położyłaś mu palec wskazujący na ustach-najpierw przeprosisz Tiff. Potem wrócisz do Stark Tower i wyprosisz stamtąd wszystkich co do jednego. Jeśli mam wrócić to tylko czystego mieszkania-zapewniłaś.

Tony przewrócił oczami, ale zgodził się na twoje warunki. Wprawdzie był nadąsany, ale chyba wiedział, że narozrabiał. Nie wykręcał się głupimi wymówkami i poważnie podszedł do rozmowy z tobą. I jakimś cudem wiedziałaś, że więc tego nie zrobi. I to chyba ta myśl sprawdziła, że nagle zechciałaś, żeby było jak dawniej. Brakowało ci wieczorów, nocy i poranków w jego towarzystwie. Tęskniłaś.

-[T/I]? Chyba się zawiesiłaś, skarbie-głos Tonego wyrwał cię z przemyśleń.
-Jest okej, Tony-zapewniłaś go i ciepło się uśmiechnęłaś.
Stark przyciągnął cię do siebie i obdarował długim pocałunkiem w skroń.
Wtuliłaś się i jego tors i obserwowałaś bawiących się na parkiecie ludzi.

 A Tiffany korzystając humoru Starka załatwiła sobie dwa tygodnie płatnego urlopu.

Marvel-preferencje 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz