Specjal na walentynki

143 6 7
                                    


Per. Blanka

Obudziłam się tego dnia dość wcześnie. Mój ukochany spał spokojnie obok, a ja delikatnie pocałowałam go w czółko na co zareagował delikatnym uśmiechem. Zaśmiałam się cichutko, po czym powolutku zeszłam na dół, zrobić nam śniadanie. Tym razem postanowiłam przyrządzić moje naleśniki, które wszyscy uwielbiają. Wyciągnęłam miskę wraz z mikserem i zajęłam się szykowaniem reszty składników. Odmierzyłam 2 szklanki mąki pszennej oraz szklankę cukru, wyciągnęłam z lodówki 2 jajka i 1,5 szklanki mleka. Do przygotowanej miski, wsypałam szczyptę soli a następnie wbiłam jajka. Zaczęłam wszystko ubijać mikserem, do czasu uzyskania konsystencji "koglu moglu". Następnie małymi porcjami wsypywałam cukier, dalej mieszając masę robotem kuchennym. W następnym kroku, wlałam mleko a chwilę później, w misce znalazła się również przesiana mąka, którą również wymieszałam. Aby delikatnie rozrzedzić i spulchnić masę, dolałam trochę wody gazowanej. Na koniec dodałam łyżkę cukru waniliowego, zamiast świeżych ziaren wanilii, ponieważ moja ukochana poduszka ma na nie uczulenie. Gdy ciasto było gotowe, zabrałam się do smażenia. Kiedy kilka placków znalazło się już na talerzu, usłyszałam kroki na schodach zwiastujące pobudkę mojego słoneczka. 


- Hej skarbie, co tak ślicznie pachnie? - usłyszałam za sobą jego jeszcze zaspany głos. 

- Hej, a odpowiadając na twoje pytanie, to naleśniki - odpowiedziałam czując ręce na swoich biodrach. 

-A czy będę mógł sprawdzić, czy smakują tak samo dobrze jak pachną? - zapytał mówiąc mi to prosto do ucha. 

- A co dostanę w zamian? - na moje usta, wkradł się delikatnie chamski uśmieszek.

 - Buziaka? - odparł głosem pełnym nadziei, na przystanie na jego propozycję. 

- hmmm... - udałam, że się zastanawiam - mało - rzuciłam przelotnie, wrzucając kolejnego naleśnika na talerz. 

- Dwa? Trzy? - nalegał dalej. 

- Trzy i później obejrzymy wspólnie jakiś film - uśmiechnęłam się delikatnie. 

- Zgoda - odpowiedział bez zastanowienia.

 - No to życzę smacznego - zaśmiałam się cichutko wracając do smażenia. Cały czas słyszałam za sobą, nie za mocne uderzenia łyżeczką o ścianki słoika. Po skończeniu się masy, wyłączyłam palnik, a miskę wstawiłam do zlewu, po czym odwróciłam się w kierunku wiecznie głodnego mężczyzny. Na widok niego, zajadającego się moimi naleśnikami, na moich ustach po raz kolejny pojawił się serdeczny uśmiech. 

 - Smakuje? - zapytałam z jeszcze szerszym uśmiechem i tak znając na nie odpowiedź. 

-Bardzo - odpowiedział ze swoim uroczym, ale jednocześnie niewinnym wyrazem twarzy. 

- W takim razie bardzo się cieszę - na tą minę, jak zawsze zmiękły mi nogi, dlatego usiadłam koło niego przy stole - teraz ja skosztuję, czy faktycznie są dobre, czy jednak powiedziałeś tak, aby nie zrobić mi przykrości - powiedziałam biorąc jednego naleśnika do ust, który moim zdaniem był naprawdę dobry - czyli chyba nie kłamałeś 

- Nie śmiałbym - rzekł rozbawiony. 

- Ty już nie cwaniakuj mi tutaj, tylko jakiegoś ciekawego filmu poszukaj - powiedziałam poważnie, po czym wstałam od stołu. 

-Aj,aj kapitanie! - zasalutował, a ja zareagowałam na to cichym śmiechem. Poszłam na górę i wzięłam jakieś czyste ubrania na zmianę, po czym udałam się do łazienki. Po szybciutkim prysznicu i wysuszeniu włosów wróciłam na dół spotykając tam moją zgubę. - Znalazłeś coś ciekawego? 

- Tak, ale zanim to mam dla ciebie prezent - podszedł do mnie, z niewielkim pudełeczkiem. Wzięłam je do rąk i powoli otworzyłam. Wewnątrz znajdowała się śliczna, srebrna bransoletka z czterolistną koniczynką. 

- Dziękuję - rzuciłam mu się na szyję, ze łzami w oczach. 

- Drobiazg - nie musiałam na niego patrzeć aby wiedzieć, że się uśmiechnął. 

- Pomożesz mi ją zapiąć?- spytałam puszczając go. 

- Jasne, dla ciebie wszystko - odpowiedział puszczając mi oczko, na co na moich policzkach, zawidniał delikatny róż. Chwilę później, bransoletka już widniała na moim nadgarstku. 

- Dziękuję - uśmiechnęłam się szeroko. 

-Nie ma sprawy. Oglądamy, czy nie masz za bardzo ochoty? - na jego ustach jak zwykle widniał uśmiech. 

- Oczywiście, że oglądamy - zaśmiałam się cichutko wiedząc, że liczył na inną odpowiedź. - A już myślałem, że ci się odechciało. Ale skoro nie to chodź - złapał mnie za rękę i usadowił na kanapie tuż przy nim. 

- Co to za film? - zapytałam cichutko. 

- Do wszystkich chłopców, których kochałam - odpowiedział mi równie cicho. 

- Okej - i to były nasze ostatnie słowa do końca filmu. Po skończeniu się napisów końcowych, postanowiliśmy obejrzeć kolejne części przygód miłosnych Lary Jean. Ten cały dzień, spędziliśmy wspólnie w domu, jednak nie żałowaliśmy tego, bo byliśmy cały czas razem.


___________________________________________

Witam w specjalu na walentynki. Rozdział bez tej notatki i nawiasów ma 700 słów czyli o 400 więcej niż planowałam jednak przyszła wena i trochę tu namieszała. Mam nadzieję, że się wam spodobał. Bo siedzę nad nim w nocy czyli w jedyny moment kiedy mogę to zrobić a samo pisanie zajęło mi ok. 4 godziny. Jednak to nie jest ważne. Mam nadzieję, że mogę być z niego dumna. Ten specjal to taki początek powrotu do pisania. W najbliższym czasie postaram się wstawić przynajmniej jeden rozdział, ale nic nie obiecuję, ponieważ nie wiem czy będzie po prostu na to czas. Przepraszam jak zepsułam końcówkę, ale już dosłownie zasypiałam przed laptopem a musiałam to skończyć bo jutro nie miałabym na to czasu. To chyba wszystko na dziś.

Do następnego!

CiszaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz