7.

121 4 0
                                    

Per. Hillman

Dostrzegłem państwa Walkerów. Po ich minach zauważyłem, że byli zdenerwowani, a jednocześnie oburzeni.

- Witamy znów - odezwała się kobieta. - Chyba się Pan domyśla, czemu tu jesteśmy.

- Oczywiście - niechętnie wpuściłem ich do środka.

- Co oni tu robią? Mówiłam już, że nigdzie się nie wybieram - powiedziała, unosząc delikatnie ton, dziewczyna, która jeszcze przed chwilą siedziała.

- Przyjechaliśmy po ciebie, więc zbieraj się i jedziemy do domu - tym razem głos zabrał mężczyzna.

- Ale ja nie chcę!

- Nie masz nic do gadania! - głos znów zabrał mężczyzna. Rozmowa z każdą chwilą zaczęła przeradzać się w kłótnię, a następnie w awanturę. Próbowałem jakoś załagodzić całą sytuację, jednak to nic nie pomagało, a śmiem twierdzić, że tylko bardziej ich nakręcało. W końcu przerwała to kobieta.

- Proszę, idź się spakuj i jedźmy już do domu - powiedziała spokojnie mimo zdenerwowania na jej twarzy. - Nie będziemy ci utrudniali kontaktów z Panem Hillmanem, tylko jedźmy już - kontynuowała.

- Obiecujecie? - zapytała dziewczynka z wątpliwością.

- Obiecujemy - odpowiedziała od razu bez cienia zawahania. Po tych słowach Blanka ruszyła niepewnie na górę, aby się najprawdopodobniej spakować. Bardzo nie chciałem, by pojechała z tymi ludźmi, jednak wiedziałem, że tak musi po prostu być. Po niecałej godzinie wróciła wraz z torbą. Postawiła ją na podłodze w przedpokoju, nie spuszczając ze mnie wzroku, a chwilę później wylądowała w moich ramionach. Uśmiechnąłem się delikatnie na jej gest. Mimo iż przytulaliśmy się dość często, ten uścisk wyróżniał się pod pewnym względem. Był on naszym ostatnim. Potem sytuacja potoczyła się zbyt szybko. Nim zdążyłem się obejrzeć, stałem już sam, a samochód państwa Walkerów zniknął za zakrętem. Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że to było nasze ostatnie spotkanie, a przynajmniej w najbliższym czasie. Westchnąłem bezdźwięcznie i wróciłem do domu, w którym... Było dziwnie cicho.


Per. Narrator

Jechali jakieś 20, może 30 minut, w końcu parkując pod ogromnym domem. Cała trójka wysiadła i skierowała się do ich posiadłości. Państwo Walker zajęło się swoimi sprawami, a kobiety służebne oprowadziły zmieszaną dziewczynę. Po pokazaniu podstawowych pomieszczeń, takich jak kuchnia, salon, siłownia, sala treningowa i tym podobnych, zaprowadziły brązowowłosą do jej nowego pokoju, a następnie wróciły do swoich obowiązków. Sypialnia dziewczyny względem innych pomieszczeń była niewielka, lecz bardzo przytulna. Dominował w nim szary z elementami beżu, bieli i czerni. Mimo niewielkiej powierzchni był bardzo przemyślany. Jedną ze ścian zajmowały szafki z półkami oraz blatem zastępującym biurko. Przeszła się po nim znajdując materiały potrzebne do szkoły. Nie zabrakło również męskiego mundurka. Położyła się na łóżku z jedną z książek, którą zaczęła czytać. "Zmierzch" Dazaia Osamu. Jeden z klasyków literatury japońskiej. Mimo trudnego charakteru i ogromnej energii gustowała w książkach, tylko problem w tym, że nie w lekturach. Nie interesowały ją, a na dodatek nie lubiła, kiedy ktoś jej coś narzuca. Była to główna wada dziewczyny. Robiła wszystko odwrotnie, niż jej kazano. Do końca dnia miała wolne, więc wykorzystała ten czas na czytanie, wiedząc, że najprawdopodobniej nie szybko zdarzy się okazja, by w spokoju poczytać.

Nazajutrz obudziła się z pierwszym brzaskiem słońca. Wstała, szybko kierując swe kroki do łazienki w celu wzięcia zimnego, porannego prysznicu. Była przyzwyczajona do lodowatej wody, co więcej, myła się już tylko w takiej. Po obmyciu ciała i ubraniu się w mundurek przyszedł czas na śniadanie. Zrobiła sobie szybki posiłek w postaci prostych kanapek. To samo wzięła jako drugie śniadanie. Mając dużo czasu postanowiła iść do szkoły dłuższą drogą przez park, a przyjemny wietrzyk dmuchał delikatnie w lekko zarumienioną twarz. W powietrzu unosiła się słodkawa woń, lecz dziewczyna nie wiedziała skąd się ona pojawiła. Przymknęła oczy dalej idąc, dopóki ktoś na nią nie wpadł. A może to ona wpadła na niego? Tego nie wiedział nikt, jednak spojrzenie w te herbaciane tęczówki sprawiło, że dech zaparł jej w piersi. Myślała, że nie może być gorzej i wtem zabrał głos.

CiszaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz