18.

1.1K 66 106
                                    

Albus:

Podrywanie Malfoya podobało mi się coraz bardziej. Wiedziałem, że na wiele mogę sobie pozwolić. Chłopak był nieśmiały jeśli chodziło o te sprawy, a mnie to bardzo pasowało. Swoją drogą gdy się tak nad nim zastanawiałem, to w sumie nie jest nawet zły. Miał w sobie coś co mnie w nim kręciło, nie wiem czy to jego rumieńce gdy się zawstydzał,  jego zapach, czy jasne blond włosy dodające mu charakteru. Z dnia na dzień chciałem spędzać z nim więcej czasu, chciałem by relacja między nami się rozwijała, by to trwało. Ale po chwili przypominałem sobie, że to tylko zakład. Czułem się trochę jak w potrzasku, odechciało mi się w ogóle tego całego zakładu, co mi odbiło że ja się na to zgodziłem. 

- Żyjesz? - spytał Lucas widząc mnie zamyślonego w pokoju wspólnym z książką od eliksirów na kolanach.

- Ta - powiedziałem mało przekonany.

- Jak ci idzie misja poderwania? - spytał. 

- Jakoś - powiedziałem niepewnie. Nie miałem odwagi powiedzieć mu, że dla mnie to zaczynało znaczyć coś więcej, że Malfoy, ten chłopak, ten uparty blondwłosy kujon zaczynał mnie pociągać. 

- Eh, no dobra. Skup się na nauce - powiedział i poszedł gdzieś widząc moje średnie zaangażowanie w rozmowę. Po chwili Scorpius wyszedł z dormitorium i kierował się do wyjścia z pokoju wspólnego z miotłą w ręku.

- Gdzie lecisz blondi? - zaczepiłem go. Chłopak zaśmiał się cicho na moją zaczepkę i podszedł do mnie.

- Idę poćwiczyć latanie - powiedział ściszonym głosem. Zerwałem się natychmiast i rzuciłem książkę na stolik stojący obok.

- Możemy razem - zaproponowałem. Chłopak się nieśmiało uśmiechnął.

- To chodź - powiedział zachęcająco, pobiegłem szybko po moją miotłę i wyszliśmy na boisko. 

- Trochę się boję latać tak wysoko - wyznał blondyn.

- Wiem. Ale nic ci się nie stanie, nie raz była sytuacja, że ktoś spadał z miotły z wysokości, to zawsze nauczyciele reagowali - wspomniałem.

- Mam czasem problem by nad nią zapanować - wyjaśnił. 

- Wsiądź na nią - powiedziałem. Chłopak usiadł na miotle, usadowiłem się za nim, nogami podpieraliśmy się podłoża.

- Gdy na przykład chcesz zwolnić raptownie, weź ją nieco do góry, szarpnij - powiedziałem i ułożyłem dłonie chłopaka na miotle i poinstruowałem mu swoimi dłoniami ruch. Wyglądał na speszonego moją bliskością, jednak chyba mu się to podobało.

- Gdy chcesz skręcić, postaraj się zrobić tak - powiedziałem i znowu poinstruowałem dłonie chłopaka, by wykonały ten charakterystyczny ruch.

- Z tobą bym się nie bał - powiedział. Uśmiechnąłem się lubieżnie, tak, ten tekst mi się spodobał.

- Będę na boisku - szepnąłem i zacząłem muskać ustami jego szyję. Chłopak przymknął oczy i odgiął szyję w przeciwną stronę zostawiając mi więcej miejsca na składanie pocałunków. Popatrzył na mnie swoimi niewinnymi oczami.

- A może... Może darujemy sobie dzisiaj te miotły? - spytałem totalnie nakręcony na chłopaka. Scorpius zszedł z miotły i poszliśmy do zamku, rzuciliśmy w dormitorium miotły i wyszliśmy szybko. 

W Hogwarcie panował już spokój, dochodziła pora kolacji. Szybko wybiegliśmy z lochów i poszliśmy do łazienki na szóstym piętrze, weszliśmy do jednej z kabin i zaczęliśmy się zachłannie całować. Całowałem jego delikatną szyję, nieśmiałe usta, przyciskałem go do ściany a chłopak uwiesił swoje ręce na moim karku i delikatnie skubał moje usta swoimi. Na chwilę oderwaliśmy się od siebie zmęczeni namiętnym pocałunkiem.

Jeden Krok [SCORBUS Scorpius Malfoy x Albus Potter]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz