seventeen

509 38 10
                                    

9 dni później

Taehyung razem z Jungkookiem byli już na tej wyspie drugi dzień. Wszystko było piękne, dużo rzeczy do zwiedzania, a pogoda nie zawodziła.

Na dzisiaj w planach mieli po prostu pójście do knajpki niedaleko, by coś zjeść, a resztę dnia spędzić w ślicznym domku na plaży, który wynajmowali.

Był biały, w większości oszklony. Wyjście na dole prowadziło na taras, na którym stał średniej wielkości stolik i trzy krzesła.
Było tam po prostu idealnie.

- Gotowy? - zapytał w końcu Jungkook, stojąc na piasku i zerkając w stronę wyjścia na taras.

- Tak tak, już jestem! - krzyknął młodszy i zaraz zamknął szybko domek, po chwili znajdując się obok przyjaciela. Ruszyli powoli przez plaże, a nagrzany piasek przyjemnie ogrzewał ich bose stopy od dołu - Tu jest cudownie... Mógłbym tu przeżyć resztę swojego życia - zaśmiał się cicho w końcu.

- Ze mną? - objął go ramieniem, przyciągając do siebie z uśmiechem na twarzy.

- Tak... Z tobą - odpowiedział pewnie, śmiejąc się i podniósł rękę bardziej do góry, splatając swoje palce z tymi Jungkooka, który słysząc to uśmiechnął się szeroko.

Resztę drogi do restauracji przebyli w ciszy, nie zwracając uwagi na ludzi którzy się im przyglądali, lub nawet tych, którzy robili im zdjęcia z ukrycia.

Gdy byli już na miejscu, usiedli przy jednym ze stolików, bardziej na uboczu. Zamówili jakieś dobre sałatki, zapłacili i czekali na swoje zamówienie, w międzyczasie rozmawiając na różne tematy.

- Kiedy wracamy? - zapytał Taehyung, popijając sok ze swojej szklanki.

- Kiedy tylko chcesz... Możemy zostać tu do momentu, aż nie zaczną nas wzywać obowiązki, tam w Korei - zaśmiał się cicho, rozkładając się bardziej na krześle.

- Chętnie... Jutro możemy iść do klubu  jeśli chcesz. Tylko nie pijemy dużo - zastrzegł od razu, na co Jeon kiwnął głową, tym samym zgadzając się z nim - Zrobimy sobie jeszcze kiedyś takie wspólne wakacje? - zapytał cicho, przyglądając się dwudziestodziewięcio latkowi.

- Myślę że tak. Jeśli oczywiście praca nam pozwoli - westchnął cicho, przeczesując włosy do tyłu, a kelner podszedł do ich stolika, stawiając na nim ich sałatki z miłym uśmiechem. Obaj podziękowali z uśmiechami i zaczęli za chwilę jeść.

- Tak... zastanawiałem się czy nie poddać się służbie wojskowej za niedługo, żeby już mieć to z głowy - szepnął zerkając na swojego towarzysza.
Mężczyzna od razu popatrzył na niego, wręcz zagubionym wzrokiem. Ciężko mu było wyobrazić sobie prawie dwa lata bez tego uroczego Kim Taehyunga u boku...

Chłopca który poprawiał mu humor nawet w najgorsze dni.
Który zawsze, nawet najmniejszymi gestami wywoływał uśmiech na jego twarzy.
Który po prostu wprowadził ogrom szczęścia do jego szarego, nudnego jak dotąd życia...
Chłopaka z którym od czterech miesięcy spędzał prawie każdy dzień a czasami nawet noce.

Ale przed służbą wojskową nie można uciec, taki obowiązek. Tae jest zdrowy, nie ma żadnych przeszkód...

Szatyn westchnął, starając się nie pokazać że nagle stracił apetyt.

- Umm... Rozumiem. Zrób jak uważasz... Ja będę na ciebie czekał - uśmiechnął się delikatnie, przyglądając się chłopakowi naprzeciwko i wziął trochę sałatki do ust.

- To dobrze... Bo będę strasznie tęsknił. Ale obiecuje, że będziemy rozmawiać tyle ile się da - szepnął z uśmiechem - Ty masz już to za sobą szczęściarzu - zaśmiał się cicho.

✧ middle of the night ✧ taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz