eighteen

488 31 0
                                    

- Śpisz? - cichy szept opuścił wargi młodszego, przerywając tym samym ciszę panującą w całym pomieszczeniu. Ciepłe, drobne dłonie znalazły się za chwile na ręce starszego z nich.

- Nie... Coś się stało? Nie możesz zasnąć? - zapytał szatyn, podnosząc się lekko i bardziej nasuwając śnieżnobiałą kołdrę na ciało Kima.

- Ciemno jest... Ciemniej niż wczoraj - szepnął trzymając się blisko przyjaciela - Możemy zaświecić jakąś lampkę, proszę? - dopytał cichutko, głową kiwając w stronę średniej wielkości lampki, stojącej na szafce nocnej obok łóżka.

- Jasne, moment - powiedział od razu, lekko zachrypniętym głosem bo wcześniej był już w półśnie. Oczywiście nie był absolutnie zły na młodszego, nie potrafiłby. Wiedział że dwudziesto latek nie lubi gdy jest ciemno, bo najzwyczajniej w świecie czuje niepokój i nie może leżeć spokojnie. Wielu ludzi tak miało i było to normalne, a już napewno nie był to powód do złoszczenia się na taką osobę.

- Dziękuje - uśmiechnął się delikatnie blondyn, gdy delikatne światło padło na pokój, oświetlając go delikatnie i sprawiając że mogli się z łatwością widzieć, mimo tego że światło nie było jakoś szczególnie mocne.

- Nie ma problemu, teraz spróbuj zasnąć - szepnął głaszcząc go po główce chwilę, na co ten uśmiechnął się kwadratowo.

Już za chwile obojgu udało się zasnąć, podczas gdy ich ciała były blisko siebie, a dłonie splecione ze sobą, zaciskały się delikatnie co jakiś czas, jakby ze strachu o to, że drugi zniknie i okaże się snem.

- Kookie tyle! - pisnął śmiejąc się cały czas - Cała kuchnia jest brudna, kto to będzie sprzątał? - zapytał starając się jakoś zniechęcić starszego do dalszego łaskotania go i zabawy produktami.

Mieli zrobić tylko naleśniki na obiad... A skończyło się tak, że praktycznie cała kuchnia, w tym także oni, byli pobrudzeni mąką.

- My będziemy to sprzątać - uśmiechnął się mężczyzna, i poczochrał jego włosy, które i tak były już białe.
Młodszy zaśmiał się cicho i schował szybko mąke do szafki.

- Więc teraz pomóż mi to ogarnąć, później dokończymy te naleśniki - szepnął z lekkim uśmiechem na twarzy, otrzepując się delikatnie i idąc po miotłe, mop i wszystko co potrzebne, do posprzątania tego bałaganu.

Przystąpili do pracy, dokładnie czyszcząc wszystko z białego produktu, którego z każdą chwilą było na szczęście coraz mniej.

Jungkook mimo wszystko jeszcze zaczepiał młodszego, tykając go w bródke, lub w biodra tak jak miał w zwyczaju, na co Kim reagował cichym śmiechem i za każdym razem groził że zostawi go zaraz z tym wszystkim samego.
Oczywiście nie zostawiłby go tak i w rzeczywistości nie bardzo przeszkadzały mu zaczepki ze strony szatyna. Mieli to już w zwyczaju... Niby zwykłe przyjacielskie zachowanie, ale bardzo to lubili.

Bo to był jednak jakiś rodzaj bliskości, której oni tak bardzo potrzebowali względem siebie... Nie umieli być przyjaciółmi takimi jak na przykład Taehyung i Jimin, którzy znali się bardzo dobrze, ale jednak nigdy nie było między nimi jakiegoś większego uczucia...

Po prostu byli przy sobie, wspierali się i kochali jak przyjaciele, jak bracia...

Za to z Jungkookiem, Tae czuł się inaczej, tak samo jak Gguk przy młodszym.
Potrzebowali siebie, chcieli być przy sobie, kochać się ale zawsze przy tych wszystkich delikatnych gestach, pojawiało się pewne uczucie, którego wcześniej nie czuli przy nikim innym.

✧ middle of the night ✧ taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz