✧
Nadszedł dzień w którym trzeba było w końcu pożegnać się z tym pięknym miastem, a przynajmniej na jakiś czas. Na szczęście mogli je przecież odwiedzić kiedy będą czuć taką potrzebę.
Spakowali się, zbierając swoje walizki i całą czwórką pojechali taksówką na lotnisko, gdzie po chwili już mogli wsiąść do samolotu.
Będą tęsknić za tym miejscem... I zdecydowanie pozostanie sentyment. Jednak Taehyung osobiście sam zadecydował, że z pewnością nie jest to jego ostatnia wizyta w Paryżu. Oczywiście poza zleceniami z pracy, sam tutaj przyjedzie... Lub z kimś.
Tutaj przeżył cudowne chwilę ze swoimi przyjaciółmi... No i jeszcze bardziej zbliżyli się do siebie z Jungkookkiem.
Przeżyli tu swój romantyczny, francuski pocałunek.
Tańczyli na ulicy w deszczu.
Potrafili nie spać całą noc, by poświęcić ten czas na wygłupianie się czy wspólne granie.I to był zdecydowanie cudowny czas w życiu ich obojga.
- Masz fryteczke - szatyn wyrwał młodszego z jego przemyśleń, wpychając mu frytkę w usta z głupim uśmiechem.
Kim nie miał wyboru, jak po prostu ją zjeść.- Skąd ty je masz? - zmarszczył brwi, przyglądając się przyjacielowi, za chwilę śmiejąc się z zadowolonej miny, która pojawiła się na twarzy Jeona.
- Jak na lotnisku poszedłem do łazienki to widziałem małą "restauracje". Miła starsza pani mnie obsłużyła i dała te pyszności - powiedział dumnie, na co blondynek znowu zaśmiał się cicho.
- Głuptas - szepnął rozbawiony, zerkając przez okno gdzie zobaczył jedynie chmury i niebo... Lubił ten widok.
Jungkook popatrzył dokładnie na niego i uśmiechnął się delikatnie. Złapał podbródek młodszego, przykładając swoje usta do tych jego... Obaj nie zamykali oczu. Po prostu patrzyli sobie w oczy, a ich wargi były ciasno złączone ze sobą, mimo że pozostawały w bezruchu.
Dlaczego ani Taehyung, ani Jungkook się nie odsunęli?
Bo było to cudowne uczucie, a ich ciała zalało przyjemne ciepło, gromadzące się w okolicach serca...Jimin i Yoongi przygladali się im w szparce między ich fotelami, jako że siedzieli przed nimi. Nie wiedzieli czy mają coś mówić, dlatego też póki co zwyczajnie milczeli, przyglądając się dwójce ich przyjaciół.
Jednak kolejne minuty mijały, a szatyn, tak samo jak blondyn nie wyglądali jakby mieli zamiar się od siebie odsunąć.Wyglądali jakby się zawiesili, jakby znajdowali się w innym świecie i nie mieli kontaktu z tym rzeczywistym, w którym się znajdowali.
Ale jak mieliby wyglądać inaczej, skoro dokładnie się tak czuli?- Chłopaki... Wszystko okej? - zapytał w końcu Yoongi, przyglądając się im razem ze swoim chłopakiem.
Dopiero po tych trzech słowach, dwójka odsunęła się od siebie delikatnie, nadal jakby leciutko przećmieni, jednak mimo to odwrócili się w stronę swoich towarzyszy.
- Chyba nie mogłoby być lepiej - stwierdził cicho Jungkook, pod wpływem czego policzki Taehyunga zalał delikatny róż, którego nijak nie mógł powstrzymać.
- Tak... Wszystko w porządku - szepnął młodszy, czując na sobie wzrok dwójki przed nimi.
Dwójki która uśmiechnęła się widząc ich miny... Od jakiegoś czasu zaczęli tworzyć teorie, spiskować, czy coś łączy ich przyjaciół, aż w końcu doszli do wniosku że po prostu poczekają aż sami im powiedzą.Bo przecież gdyby było coś więcej, logicznym jest że po prostu by im powiedzieli. Dla niektórych trzeba po prostu cierpliwości, a może się z tego przerodzić piękna relacja...
Do końca podróży Jeon i Kim nie odzywali się do siebie. Jedynie co jakiś czas ich dłonie, czy kolana delikatnie się ze sobą stykały, przez co na ich twarze wpływały delikatne uśmiechy, a motylki w brzuchu nie dawały im spokoju...
✧
Taehyung wrócił do swojego apartamentu. Odstawił walizki do pokoju a później położył się na kanapie... To wszystko było strasznie poplątane, ale zarazem cholernie mu się podobało.
Pewne było to, że jest szczęśliwy, że mu się podoba... Ale co jeśli to kolejna nie udana miłość, która pozostawi po sobie jedynie wspomnienia, łzy, nostalgię i złamane serce?
Mimo że tą właśnie obawę miał gdzieś z tyłu głowy, to jednak czuł też że Jungkook nie należy do takich, co byliby w stanie zranić i zostawić tak po prostu...
Przecież jeśli między nimi poszłoby coś nie tak, Jeon i on na pewno rozstaliby się w przyjazny sposób.
Jego myśli znowu zostały przerwę. Tym razem przez telefon...
I nie był to Jungkook.- Mamo, Tato...?
Był w szoku. Rodzice nie odzywali się do niego od długiego już czasu... Tęsknił za nimi bardzo, ale wiedział że nie chcą oni z nim rozmawiać.
I nigdy by nie przypuszczał że sami do niego zadzwonią.
- Cześć synku... Może spotkamy się u nas, u ciebie, albo gdzie wolisz..? Chcielibyśmy oboje z tatą z tobą porozmawiać - usłyszał ten czuły głos swojej mamy. Starał się powstrzymać łzy cisnące się mu do oczu.
Łzy smutku i radości jednocześnie.
Jednak wiedział że sam nie da rady tam z nimi usiedzieć bez wsparcia...- Tak, oczywiście mamo... Mogę przyjść z przyjacielem? Będę czuł się raźniej... - powiedział cicho, stwierdzając że wypada im powiedzieć iż nie będzie sam.
- Jasne synku... Jutro o 15, u nas?
- T-Tak - starał się utrzymać stabilny głos, co powoli szło mu opornie.
- Do zobacznie niedźwiadku...
I po tych słowach połączenie zakończyło się, a Taehyung nie powstrzymywał łez, zalewających jego policzki. Rodzice zawsze tak do niego mówili gdy był mały... To wszystko co się teraz działo, było dla niego nie do wyjaśnienia.
Był okropnie szczęśliwy, ale jednocześnie zagubiony... Jednak wiedział, że teraz ma szansę na naprawienie relacji z rodzicami, których mimo wszystko bardzo kochał i nie miał zamiaru jej zmarnować.
Wybrał numer do szatyna. Miał nadzieję że chłopak zgodzi się pójść z nim na to ważne spotkanie...
Po dwóch sygnałach usłyszał ten ciepły głos swojego przyjaciela.- Jungkook...
Nie zdążył powiedzieć o co chodzi, ani dlaczego dzwoni, ponieważ zaraz usłyszał znowu głos szatyna.
- Dla ciebie wszystko, Taehyungssi.
✧
CZYTASZ
✧ middle of the night ✧ taekook
Romans[ ʷ ᵗʳᵃᵏᶜⁱᵉ ] ❞Jesteś mym światłem pośród mroku. Dzięki tobie, nie czuję się przytłoczony szarą rzeczywistością. Będę szczęśliwy, póki będę w stanie trzymać twą delikatną i aksamitną dłoń. Jesteś moją wyimaginowaną poezją, którą tylko ja prawo ma...