~Rozdział 11~

213 14 4
                                    

Byliście już na miejscu. Atsushi'ego jeszcze nie było. Według zebranych informacji miał się pojawić dopiero za 10 minut. Za ten czas schowaliście się aby dzieciak was nie zauważył. Po tych 10 minutach pojawił się. Wracał do miejsca w którym mieszkał. Szef agencji dał mu jakieś mieszkanie kilometr od jego miejsca pracy. Nie chciałaś robić mu krzywdy, ale musiałaś dla dobra mafii.

-Jest już, co wy na to, żeby trochę powalczyć z nim? - zadał pytanie Chuuya.

- Chuu-Chuu lepiej nie. Nie zdążysz nuszkami przebierać aby uciekać- Dazai jak zwykle zaczął wkurzać rudego.

- Tyy... - zaczął mężczyzna, lecz mu przerwałaś.

-Zamknijcie się na chwilę. Idzie tu... TERAZ- krzykłas i zeskoczyliscie ze swojej kryjówki na ziemię.

Otoczyliscie go. Zaczęłaś patrzeć na niego. Dostrzegłaś w nim pewne podobieństwo. Mieliście taki sam wzrost, tą samą budowę ciała. Dzieciak bardzo przypominał twojego ojca. Miał taki sam kolor włosów jak ojciec, taki sam kolor oczu, nawet głos miał podobny do waszego taty. Gdy go zobaczyłaś coś w tobie pękło czułaś, że nie możesz go skrzywdzić a przede wszystkim sprzedać. Stałaś tak zamyślona i myślałaś, gdy nagle twój brat rzucił się na ciebie. Wykorzystał swoją umiejętność i zmienil się w tygrysa.

-Y/N UWAŻAJ! - krzyknął Dazai, ale było za puźno.

Dzieciak rzucił sie na ciebie. Pazurami rozciął ci policzek i poszarpał rękę. Chuuya swoją umiejetnoscią przeniósł go w stronę Dazai'a a on swoją umiejetnoscią zablokował jego umiejętność. Byłaś przytomna i wszystko widziałaś. Oni chcieli go zabrać do siedziby.

- Nie! Zostaw go!- powiedziałaś puki jeszcze miała trochę siły aby co kolwiek powiedzieć.

-Ale on wszystko będzie pamiętał - powiedział Chuu.

- To wymarzcie mu to wydarzenie z pamięci- odpowiedziałaś.

Z policzka zaczęła ci płynąć ciurkiem krew a ręka była cała poszarpana i również krwawiła. Zrobili tak jak chciałaś. Nie mogli pojąć dlaczego chciałaś go wypuścić. Zaczęłaś trącić świadomość. Kręciło Ci się w głowie. Pewnie dla tego, że straciłas trochę krwi. Zemdlałaś. Obudziłaś się w pokoju, na twarzy miałaś plaster a rękę w bandażach. Bandaże nosiłaś na codzień, więc było to dla ciebie normalne.

-Dlaczego mnie wszystko boli?- powiedziałaś otwierając oczy.

-Y/n obudziłaś się! Jak się czujesz?! Wszystko w porządku?!- Dazai odrazu zerwał się jak ciebie usłyszał i zaczął zadawać pytania.

-Tak wszystko okej. Dobrze się czuję - podpowiedziałaś na jego pytania.

-Dlaczego kazałaś nam zostawić dzieciaka?

No i zadał to pytanie na które nie chciałaś opowiadać.

- Ahhh. Nie mogę Ci powiedzieć. Muszę mieć pewność, że się nie mylę.

- Yhym... No dobrze- powiedział z lekkim zawiedzeniem.

-Kochanie nie gniewaj się. Za niedługo wszystkiego się dowiesz - chciałaś aby chłopak nie był zły na ciebie.

- Nie gniewam się. Dobrze, potrzebujesz czasu aby się upewnić w swoich przekonania. Dam ci ten czas- odpowiedział  z pełnym wyrozumieniem.

Gotowy, na podwójne samobójstwo? || Dazai x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz