- P-proszę... Nie rób t-tego...- Zrobiło mi się smutno słysząc jego głos i widząc jak się tym przejął.
Zapadła chwila ciszy. Czułem, że chłopakowi trzęsą się ręce. Miałem wrażenie, że mam krople łez na swojej bluzie. Dopiero teraz uświadomiłem sobie jak bardzo zranił bym moim odejściem z tego świata, Darryla. Obaj wiedzieliśmy, że ten dzień i tak nadejdzie, jednak chłopak nie mógł się z tym pogodzić. Chyba nawet mi łatwiej przychodziła do głowy moja śmierć niż jemu. Zacząłem się zastanawiać nad tym i doszedłem do wniosku, że i tak jak mnie nie będzie, to chłopak nadal będzie miał zastępczych mnie. Wydaje mi się, że ostatnio za dużo myślę.
Bad powoli odsunął się ode mnie i spojrzał mi w oczy. Przez chwilę też się na niego patrzałem, ale po chwili nie wytrzymałem i spuściłem wzrok na ziemie. Nie wiedziałem co on teraz robił, ale nie bardzo mnie to obchodziło. Po pewnym czasie usłyszałem kroki i zobaczyłem jak Darryl idzie stąd. Zdziwiło mnie, że tak sobie poszedł bez słowa. Teraz zostałem z powrotem sam. Trochę mi się zrobiło smutno. Pustym wzrokiem wpatrywałem się w miejsce gdzie ostatni raz widziałem go.
Nie rozumiem... Tak po prostu mnie zostawił? Nie... To nie w jego stylu. Ale w sumie to nie wraca już od dosyć dawna...
Pomimo, że czasem mnie denerwuje, to jednak go kocham i nawet jeśli przez moją miłość do niego właśnie umieram, nie przestanę tego robić do końca mojego krótkiego i bezsensownego życia. Całe to cierpienie ciągnące się przez tak wiele miesięcy, wszystkie te emocje i te negatywne i te pozytywne teraz są nie ważne. Za niedługo odejdę z tego świata a więc wszystko mi jedno kiedy to zrobię. Wszystko teraz jest nieważne. Kontynuowanie tego jest już bezsensowne.
Po moich policzkach leciały łzy. Zacząłem się z powrotem rozglądać za ostrzem, jednak nigdzie nie mogłem go znaleźć. Wtuliłem swoją twarz w kolana, które wcześniej miałem objęte rękami i zamknąłem oczy. Zacząłem się zastanawiać jak bardzo bolesna może być taka śmierć. W końcu nie wiem co te badyle mogą mi zrobić.
Nagle poczułem, że coś dotyka moich włosów. Podniosłem głowę i przez łzy ujrzałem Bada. Wstałem a następnie przytuliłem go. Naprawdę się ucieszyłem widząc, że wrócił i mnie nie zostawił. On zaczął jedną ręką głaskać moje włosy a drugą przytulał mnie. Na mojej twarzy pojawiły się niewielkie rumieńce. Wtuliłem swoją twarz w jego ramie i nie powstrzymując już dłużej łez, zacząłem ponownie płakać.
- Przepraszam, że poszedłem sobie bez słowa, ale przyniosłem parę rzeczy- Powiedział po czym odsunął się ode mnie. Kciukiem zaczął wycierać łzy z mojej twarzy. Poczułem jak mocniej zaczynam się rumienić. Zaciągnąłem górę od bluzy, którą miałem na sobie i zakryłem twarz. Bad zaczął cicho się śmiać z mojej reakcji lecz po chwili przestał i uśmiechając się patrzał się na mnie. Kiedy trochę ochłonąłem spojrzałem na to co robił Bad. Usiadł on koło miejsca gdzie wcześniej siedziałem. Podszedłem do niego i opierając się o drzewo usiadłem.
Zapatrzałem się przez chwilę na chłopaka, ale po chwili odwróciłem wzrok na miejsce gdzie wcześniej leżały kawałki potłuczonego szkła. Ze smutkiem w oczach wpatrywałem się w przestrzeń. Bad to zauważył bo po chwili się do mnie przytulił od boku. Nie zareagowałem. Po moich policzkach zaczęły powoli spływać pojedyncze łzy. Nawet nie wiedziałem dlaczego. Po prostu zrobiło mi się smutno. Oparłem swoją głowę o ramie Darryla, a on mnie wziął w taki sposób, że teraz siedziałem na jego kolanach. Głowę wtuliłem w jego tors a on zaczął głaskać moje włosy, drugą ręką dalej mnie obejmując. Poczułem jak zaczynam się robić czerwony na twarzy, jednak tym razem to zignorowałem. Cisza trwała, ale nie przeszkadzała ona ani mnie ani chłopakowi. Poczułem się wreszcie bezpieczny. Przy nim nie bałem się śmierci. Wiedziałem, że jeśli i tak już umieram od środka, on zawsze będzie przy mnie, do końca mojego życia.
Lekko się odsunąłem od Bada i spojrzałem się mu w oczy. Płakał, ale nadal się uśmiechał. Zacząłem ścierać łzy lecące po jego policzkach. Dopiero teraz się popatrzał na mnie. Uśmiechnął się szerzej i coraz więcej łez zaczęło spływać po jego twarzy. Przytulił mnie mocno.
- Dziękuje za to, że cię mam... Nie wiem co bym zrobił bez ciebie- Zrozumiałem, że znowu myślał o tej mojej dziwnej chorobie. Także go przytuliłem, ale nie wiedziałem jak mógłbym pocieszyć go. Po chwili myślenia odsunąłem się od niego i chwyciłem jego twarz w swoje ręce.
- Bad... Jesteś najwspanialszą osobą jaką kiedykolwiek spotkałem i nie mam zamiaru cię zostawiać- Zacząłem mówić zdecydowanym tonem głosu. Spojrzał się na mnie smutnym wzrokiem. Patrzeliśmy sobie w oczy a ja starałem się wycierać każdą łzę chłopaka która spłynęła mu po policzkach.
- Ale...- Chciał coś powiedzieć, ale od razu mu przerwałem. Wiedziałem co ma na myśli i nie chciałem żeby się tym przejmował.
- I żadna choroba mnie nie powstrzyma od spędzania z tobą czasu- Uśmiech zawitał z powrotem na jego ustach. Przyciągnął mnie do siebie i wtulił się w moją klatkę piersiową. Także go przytuliłem i zacząłem go głaskać po włosach.
- Dziękuje...- Wyszeptał cicho, ale ja zrozumiałem co powiedział i się uśmiechnąłem się. Postanowiłem, że do końca moich dni tutaj będę przy nim.
Po pewnym czasie zaproponowałem żebyśmy wrócili do domu bo się zaczęło ściemniać. Pomogłem chłopakowi wstać. Wzięliśmy rzeczy które przyniósł wcześniej Bad i ruszyliśmy w stronę domu. Nagle poczułem jak chłopak niepewnie chwycił mnie za rękę. Lekko się zarumieniłem i spojrzałem na niego. Delikatnie się uśmiechał. Odwzajemniłem uśmiech.
Kiedy wróciliśmy do domu, Darryl wyszedł z Rat na krótki spacer a ja postanowiłem poprzeglądać media społecznościowe. Nie było tam nic interesującego dlatego odłożyłem telefon i zacząłem się zastanawiać co można porobić przez resztę dnia. Chciałem ten wieczór przyjemnie spędzić razem z Bad'em.
Kiedy usłyszałem otwieranie się drzwi, bardzo się ucieszyłem. Chłopak poszedł jeszcze umyć Lucy łapki bo miała brudne i zaczęliśmy razem się zastanawiać co możemy porobić. W końcu chłopak zaproponował żebyśmy razem upiekli babeczki. Z braku lepszego pomysłu po prostu się zgodziłem. Poszliśmy razem do kuchni, chłopak znalazł jakiś przepis w internecie i zaczęliśmy przygotowywać składniki. Ja czytałem mu co ma wziąć a on tego szukał. Czasem się z nim droczyłem nie mówiąc mu gdzie co znaleźć. Słodko wyglądał jak się wkurzał.
CZYTASZ
|×| Krwawe Kwiaty |×| SkepHalo |×| Hanahaki |x|
FanficHanahaki to Japońska legenda zwana "Chorobą kwiecistych płuc". Udziela się ona osobie, która czuje mocno nie odwzajemnione uczucia do innej osoby. Jej objawami są m.i.n kaszlenie krwią oraz kwiatami. Choroba ta jest śmiertelna, jednak da się ją wyle...