Kiedy spojrzałem na Darryla zobaczyłem, że zasnął. Uśmiechnąłem się i pocałowałem go delikatnie w czoło. Oparłem swoją głowę o jego i w taki sposób, usnąłem.
Gdy się obudziłem, chłopak nadal spał. Przytulał się do mojej ręki. Lekki uśmiech razem z rumieńcem zawitały na mojej twarzy. Drugą ręką zacząłem głaskać jego włosy i przez przypadek go obudziłem. Powoli otworzył oczy i spojrzał się na mnie. Kiedy zrozumiał, że przytula się do mojej ręki, jego policzki nabrały czerwonego odcieniu. Puścił ją i usiadł obok mnie. Zacząłem się cicho śmiać z jego reakcji. Odwrócił ode mnie swoją głowę i zakrył twarz, rękoma. Wyglądał wtedy tak słodko.
Chwyciłem jego dłonie i próbowałem je odciągnąć od buzi chłopaka, ale on nie chciał, żebym to zrobił i próbował ze mną walczyć. Jednak byłem od niego silniejszy i udało mi się to zrobić. Chłopak jedynie odwrócił głowę w przeciwną stronę ode mnie. Westchnąłem po czym przytuliłem go do siebie w końcu mogłem zobaczyć jego twarz. Całą twarz miał czerwoną. Zamknąłem oczy i zacząłem jeździć swoją ręką po jego plecach, uśmiechając się przy tym.
Otworzyłem oczy, kiedy Bad pocałował mnie w policzek. Twarz miał jeszcze czerwieńszą niż wcześniej. Tak bardzo się cieszę, że go mam. Zawsze kiedy on jest obok mnie, uśmiech z ust mi nie schodzi. Jedna myśl mi przyszła do głowy i od razu posmutniałem. Darryl to zauważył bo po chwili się spytał.
- Co się stało?- W jego głosie dało się usłyszeć współczucie. Nie odpowiadałem przez chwilę bo nie chciałem psuć mu też humoru, jednak po chwili przytulił mnie i kontynuował - Proszę... Powiedz mi co się dzieje...- Westchnąłem cicho po czym zacząłem mówić.
- Myślałem o tej dziwnej chorobie... Psuje nam każdy dzień, pojawia się znikąd a na dodatek już raz prawie mnie zabiła...- Przerwałem na chwilę i spuściłem wzrok na dół. Kiedy byłem gotowy, dalej mówiłem - Boję się, że pewnego dnia będę musiał cię zostawić tu samego, akurat kiedy wszystko się zaczyna dobrze układać...-
- Skeppy... Nie zawracaj sobie głowy takimi rzeczami... Na pewno nic takiego się nie stanie... Musimy być dobrej myśli- Tym razem on zrobił przerwę w swojej wypowiedzi, ale po chwili dokończył - Ale jeśli chcesz możemy sprawdzić w szpitalu czy choroba ustaje, czy nie- Powiedział po czym niepewnie się uśmiechnął. Odwzajemniłem go i przytaknąłem. Postanowiliśmy się ogarnąć i pójść do szpitala na nogach, ponieważ była ładna pogoda.
Gdy byliśmy na miejscu, zgłosiliśmy problem do recepcjonistki, która posłała nas do odpowiedniej sali. Chwilę czekaliśmy po czym wyszedł lekarz i zaprosił mnie do środka. Opowiedziałem mu o problemie, a on wykonał potrzebne badania. Kiedy były one skończone, miałem poczekać w poczekalni kilkanaście minut, a potem ponownie wejść. Bardzo się tym stresowałem. Bałem się, że lekarz powie to, czego się obawiam, jednak gdy poczułem, jak Bad mnie obejmuje od boku, moje obawy przeszły, a na ich miejsce przyszła nadzieja. Nadzieja na to, że wyzdrowieje i będę mógł prowadzić razem z chłopakiem normalne i szczęśliwe życie.
Kiedy doktor wyszedł i mnie zawołał z powrotem do swojego gabinetu, stresowałem się bardziej, niż wcześniej. Zrobiłem to, a on przekazał mi szczęśliwe wiadomości. Wyleczyłem się z tej dziwnej choroby. Naprawdę się ucieszyłem. Gdy wyszedłem z pomieszczenia i przekazałem mu dobre informacje, on aż się popłakał ze szczęścia. Położyłem ręce na jego policzkach, zacząłem ścierać łzy, które zlatywały po jego twarzy. Pocałowałem go w usta, a on prawie od razu odwzajemnił. Wreszcie mogłem to robić bez obaw, że ta choroba mi cokolwiek zrobi. Kiedy po około dwóch minutach zabrakło nam powietrza, odsunęliśmy się od siebie. W dobrych nastrojach, wróciliśmy do domu.
Jak otworzyłem drzwi, zobaczyłem uszczęśliwioną Rat. Cieszyła się, że nas widzi. Darryl powiedział, że wyjdzie z nią się na szybko przejść, ale ja nie chciałem, żeby mnie zostawiał samego. Kiedy zapiął psa na smycz, chwyciłem jego dłoń i pociągnąłem delikatnie w stronę drzwi. Uśmiechnął się do mnie i razem, trzymając się za ręce, szliśmy przed siebie. Nagle do głowy wpadł mi pewien pomysł.
CZYTASZ
|×| Krwawe Kwiaty |×| SkepHalo |×| Hanahaki |x|
FanfictionHanahaki to Japońska legenda zwana "Chorobą kwiecistych płuc". Udziela się ona osobie, która czuje mocno nie odwzajemnione uczucia do innej osoby. Jej objawami są m.i.n kaszlenie krwią oraz kwiatami. Choroba ta jest śmiertelna, jednak da się ją wyle...