Spojrzałem w stronę chłopaka i wyciągnąłem do niego ręce, tak żeby mógł się do mnie przytulić. Zrobił to a ja zacząłem bawić się jego włosami.
Po niedługim czasie zobaczyłem, że chłopak zasnął w moich ramionach. Uśmiechnąłem się i lekko zarumieniłem. Wyglądał tak słodko jak spał. Odgarnąłem włosy, które spadały mu na twarz i lekko pocałowałem w czoło.
Usiadłem na krześle stojącym niedaleko i usadowiłem śpiącego jeszcze Darryla na swoich kolanach. Przytuliłem go do siebie i po prostu zamknąłem oczy. Próbując zasnąć znowu zacząłem rozmyślać. Nagle do głowy przyszło mi jedno pytanie. Czy powinienem się go spytać czy chciałby zostać moim chłopakiem? W końcu odwzajemnia moje uczucia, ale boje się to zrobić. Jednak kiedy otworzyłem oczy i spojrzałem na jego piękną twarz, wiedziałem, że muszę to zrobić. Jedną ręką chwyciłem jego dłoń a drugą go obejmowałem. Uśmiechnąłem się lekko zarumieniony, zamknąłem oczy i w takiej pozycji usnąłem.
Obudziłem się kiedy Darryl próbował wstać. Jednak ja mu na to nie pozwoliłem i przyciągnąłem go do siebie ponownie wtulając się w niego. Ukradkiem spojrzałem na jego twarz, miał rumieńce na niej. Ponieważ siedział do mnie tyłem, odgarnąłem jego włosy i zacząłem go całować po szyi. Nagle cichym głosem on się odezwał.
- S-Skeppy...?- Jego głos był tak piękny, jak cały on.
- Tak skarbie?- Powiedziałem starając się brzmieć jak najbardziej romantycznie. On schował twarz w ręce. Odwróciłem go tak, żeby siedział bokiem do mnie. Chwyciłem jego ręce i oddaliłem od twarzy. Brunet nie sprzeciwiał się a ja ujrzałem całą czerwoną buzie mojego kochanego. Lekko się uśmiechnąłem i mocno go przytuliłem. Pomyślałem, że to dobra chwila żeby się go zapytać.
- Darryl... Jesteś piękny, masz cudowne oczka oraz włoski... Cały jesteś idealny... Dlatego cię kocham- Uśmiechnąłem się do niego a on odwzajemnił - A więc... Czy zostaniesz moim chłopakiem?- Moja twarz w tym momencie była bardziej czerwona niż najczerwieńszy pomidor, ale jego także.
- Zak... Oczywiście, że zostanę twoim chłopakiem!- Do moich oczu napłynęły łzy. Jednak tym razem były to łzy szczęścia. Cieszyłem się, że po tak długim czasie on w końcu jest mój. Poczułem jak on lekko całuje mnie mnie w usta. Odwzajemniłem pocałunek. Trwał on dosyć długo bo żadne z nas nie chciało go zakończyć. Lecz przez brak powietrza to musiało się skończyć. Uśmiechnięty wtuliłem się w jego klatkę piersiową i nasłuchiwałem przyśpieszonego bicia jego serca.
- Kocham cię- Wyszeptał chłopak. Miałem już odpowiadać, ale poczułem ostre ukłucie w klatce piersiowej. Przystawiłem ręce do buzi bo wiedziałem co zaraz się wydarzy. Bad też zrozumiał co się dzieje bo zszedł z moich kolan i kucnął przed krzesłem na którym siedziałem. Zacząłem kaszleć kwiatami a do tego krew z nosa mi zaczęła lecieć. Brunet szybko wstał i gdzie poszedł, po chwili wracając z miską i jakąś szmatką. Pochylił mi głowę w dół i przyłożył zimną szmatkę do nosa i trochę wyżej. Przystawił także miskę pod moje ręce, żebym nie musiał się zabrudzić krwią. Podobało mi się jak się o mnie troszczył, ale ta głupia choroba musiała przerwać tak piękny moment.
Kiedy to wszystko się skończyło, Bad pomógł mi dojść do łazienki. Umyłem ręce i twarz po czym się popatrzałem na niego. Przytuliłem go próbując nie pomoczyć jego bluzki.
- Dziękuje za pomoc i troskę...- Wyszeptałem słabym głosem. On się lekko i niepewnie uśmiechnął.
- Nie musisz za nic dziękować...- Także odwzajemniłem uśmiech. W końcu przyszła Rat i zaczęła prosić chłopaka o to, żeby z nią wyszedł na spacer. Zrobił to a ja wróciłem do pokoju i usiadłem na łóżku. Z jednej strony wiedziałem, że on musi zajmować się psem jednak trochę denerwowało mnie to, że wszystko chciało nam przeszkodzić w szczęściu. Najpierw ta choroba a teraz Lucy. Kiedy Bad wrócił przytuliłem się do niego i powiedziałem mu to, o czym jeszcze niedawno myślałem.
- Awww... Jesteś zazdrosny? o Rat?- Zaczął się cicho śmiać. W sumie jak mu to opowiadałem to trochę tak zabrzmiało.
- Nie jestem zazdrosny!- Powiedziałem z naburmuszoną miną i czerwieniąc się lekko na twarzy, co jeszcze bardziej rozśmieszyło chłopaka. Zwrócił moją głowę w jego stronę i pocałował mnie w policzek.
- Spokojnie jestem twój i tylko twój- Powiedział a ja się uśmiechnąłem bardziej się zarumieniłem.
Nie byłem zazdrosny. Po prostu chciałem spędzać każdą chwilę tylko z nim. Jednak to nie było możliwe. Kochałem jego dotyk, jak mnie przytulał czy całował. Dla mnie wyglądał wręcz idealnie a jego charakter był cudowny. Kocham go i nigdy nie przestanę.
Tak rozmyślając poczułem jak w brzuchu mi burczy. Darryl też to zauważył i zaproponował wspólne ugotowanie naleśników. Spodobał mi się ten pomysł, ponieważ lubiłem to danie.
Wstaliśmy i ruszyliśmy do kuchni. Darryl zaczął wyciągać składniki a ja różne miski, patelki czy robota kuchennego. Po niedługiej chwili ciasto na jedzenie było gotowe. Wylałem je na przygotowaną wcześniej patelkę i czekałem aż się usmaży. Kiedy jedzenie było gotowe, zasiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść. Kiedy wszystko było już zjedzone, ja zacząłem sprzątać kuchnie a Bad zmywać naczynia. Nucił sobie jakąś piosenkę pod nosem, ale lecąca woda z kranu go zagłuszała. Jednak kiedy dało się usłyszeć jego piękny głos, słuchałem z uśmiechem na twarzy. W końcu wszystko było ogarnięte. Zacząłem się już trochę wcześniej zastanawiać co można by było teraz porobić, jednak nic za dobrego do głowy mi nie przyszło. Po prostu chciałem spędzić z nim czas. Nie ważne co robiąc.
Podszedłem do niego od tyłu, przytuliłem go i położyłem swoją głowę na jego ramieniu.
- Kocham cię- Powiedziałem lekko się rumieniąc i zamykają oczy.
- Ja ciebie też- Odpowiedział mi po czym obrócił się i także mnie przytulił. Tak długo czekałem na ten moment i w końcu mogę to usłyszeć.
Po kilku minutach stania tak, chłopak musiał iść do łazienki. Ja poszedłem do salonu i położyłem się na kanapie. Patrzałem się w sufit, bo nie miałem innego zajęcia. Po niedługim czasie chłopak wrócił i usiadł przede mną. Także to zrobiłem a chłopak oparł swoją głowę o moje ramie. Położyłem rękę na jego barkach. Rat do nas przyszła i położyła się u mnie na kolanach. Kiedy spojrzałem na Darryla zobaczyłem, że zasnął. Uśmiechnąłem się i pocałowałem go delikatnie w czoło. Oparłem swoją głowę o jego i w taki sposób, usnąłem.
CZYTASZ
|×| Krwawe Kwiaty |×| SkepHalo |×| Hanahaki |x|
FanficHanahaki to Japońska legenda zwana "Chorobą kwiecistych płuc". Udziela się ona osobie, która czuje mocno nie odwzajemnione uczucia do innej osoby. Jej objawami są m.i.n kaszlenie krwią oraz kwiatami. Choroba ta jest śmiertelna, jednak da się ją wyle...