Poszliśmy do swoich pokoi. Kiedy już byłem w pomieszczeniu zacząłem się znowu zastanawiać nad tą dziwną chorobą. Zastanawiało mnie co Darryl zrobi po moim odejściu. Chciałbym się go o to spytać, ale nie wiedziałem czy śpi. Jednak postanowiłem sprawdzić.
Wstałem z łóżka, wyszedłem ze swojego pomieszczenia i ruszyłem w stronę pokoju chłopaka. Przed drzwiami lekko się zawahałem, ale za bardo chciałem znać odpowiedź a więc niepewnie otworzyłem je. Spojrzałem na Bad'a. Widziałem, że lekko się zdziwił, ale po chwili uśmiechnął się. Podszedłem do łóżka na którym siedział a on pokazał gestem ręki żebym usiadł. Zrobiłem to co mi powiedział i niepewnie zacząłem rozmowę.
- Bad... Mam pytanie- Kiedy tylko usłyszał mój głos jego wyraz twarzy się od razu zmienił. Zobaczyłem w jego oczach zmartwienie.
- Coś się stało?-
- Nie, tylko... Chciałbym wiedzieć...- Ledwo powstrzymywałem się od łez. Z jednej strony bałem się poznać odpowiedź, ale z drugiej, byłem naprawdę ciekawy - Co zrobisz po mojej... Śmierci?- Zobaczyłem jak bardzo chłopak posmutniał. Nie lubiłem widzieć go w takim stanie bo miał naprawdę słodki uśmiech jednak musiał1em się tego dowiedzieć. On westchnął i spuścił wzrok.
- Oj Zak... Nie przejmuj swojej pięknej główki takimi rzeczami...- Nie przejąłem się za bardzo rumieńcami które pojawiły się mi się na twarzy - Poza tym... Nie wiem co zrobię jak ciebie nie będzie...- Poczułem iskierki w oczach. Złapałem go za rękę żeby trochę go pocieszyć. Spojrzał mi w oczy. Przyłożyłem jego rękę swojego do serca i teraz on mógł poczuć jak szybko ono biło. Zamknąłem oczy. Po chwili siedzenia tak, puściłem jego dłoń i przyłożyłem moją do jego serca. Wydawało mi się, że jemu serce bije jeszcze szybciej. Popatrzałem na jego twarz. Zobaczyłem na niej rumieńce. Byłem naprawdę blisko niego i sam poczułem jak policzki zaczynają mnie mocno piec. Nie wiedziałem co mam robić. Spanikowałem. W końcu odsunąłem się.
- Przepraszam...- Wyszeptałem cicho, zawstydzony. On się lekko uśmiechnął. Patrzaliśmy się sobie w oczy. Jednak czułem się zbyt zażenowany tą sytuacją i spuściłem wzrok. Poczułem jak brunet mnie obejmuje. Pomimo, że moja twarz była bardziej czerwona niż najczerwieńszy pomidor, wtuliłem się w jego klatkę piersiową i słuchałem nierównomierne i szybsze bicie jego serca.
- Kocham cię Skeppy- Powiedział a moje serce zaczęło bić za szybko i za mocno. Czułem, że już nie czerwienie się tylko na twarzy. Chciałem żeby to była prawda, ale nie mogłem mu w to znowu naiwnie uwierzyć.
- Jak mogę ci w to uwierzyć? Jeśli naprawdę mnie kochasz, to to udowodnij- Rzekłem bez zastanowienia. On odsunął się ode mnie po czym chwycił mnie za policzki, podniósł twarz na wysokość swojej po czym mnie lekko, ale bardzo czule pocałował. Byłem w zbyt wielkim szoku żeby cokolwiek zrobić. Kiedy się ode mnie odsunął spojrzał się w moje oczy i się uśmiechnął.
- Chce ci coś wyjaśnić... Bo... Ostatnio dosyć dużo myślałem nad tym wszystkim... I myślę, że cię kocham Zak- Powiedział i chwycił moją dłoń. Jednak szybko musiałem ją zabrać bo poczułem silny ból w klatce piersiowej oraz w gardle i szybko zakryłem usta. Poczułem to samo uczucie co zawsze przed kaszleniem kwiatami. Krew zaczęła mi cieknąć ciurkiem z ust. Nie rozumiałem dlaczego tak się dzieje. Lekarz powiedział, że jeżeli miłość zostanie odwzajemniona, objawy powinny ustać. A ja znowu miałem objawy tej dziwnej choroby. Odsunąłem się żeby nie pobrudzić pościeli chłopaka. On od razu do mnie podszedł. Kiedy przestałem kaszleć cichym i słabym głosem powiedziałem.
- Kłamca- Po czym powoli wstałem i wyszedłem z jego pokoju. Wstąpiłem jeszcze do łazienki umyć ręce. Miałem już wyjść z pomieszczenia, ale w drzwiach ujrzałem płaczącego Darryla. Byłem lekko zdenerwowany po tym co zrobił. Wyszedłem po prostu mijając go i idąc w stronę swojego pokoju. Bad nawet nie próbował za mną iść. Zrezygnowany wrócił z powrotem.
Usiadłem na łóżku i nie mogłem przestać myśleć o tym pocałunku. Brunet naprawdę dobrze całował. Był taki czuły i dobry. W końcu moje marzenie marzanie się spełniło. Jednak życie jest zbyt brutalne żeby coś tak pięknego mogło się zdarzyć. Ponownie poczułem jak moje serce łamie się na miliardy kawałków. Przytuliłem do siebie poduszkę, wtuliłem w nią swoją twarz i zacząłem płakać. Nie mogłem mu już zaufać.
W końcu nie udało mi się zasnąć. Sprawdziłem godzinę. Była już siódma nad ranem. Postanowiłem wyjść z pokoju do kuchni po wodę. Nalewałem właśnie ciecz do szklanki kiedy nagle poczułem jak Bad obejmuje mnie od tyłu. Chciałem już go odepchnąć czy powiedzieć mu żeby się ode mnie odsunął, ale jak zobaczyłem, że ma podkrążone i czerwone od płaczu oczy, zrobiło mi się go trochę żal a więc po prostu stałem.
- Skeppy... Przepraszam za wczoraj... Nie powinienem... tego robić... Ja...- Zaczął mówić, ale nie dał rady dokończyć. Nastała krótka chwila ciszy. Jego głos się łamał a do oczu napłynęły mu łzy - J-ja... Myślałem, że cię k-kocham... Przepraszam...- Zrobiło mi się smutno z jego powodu.
Odwróciłem się w jego stronę i wtuliłem w klatkę piersiową. Widząc go nie mogłem się na niego gniewać. Jednak po chwili poczułem kłucie w gardle. Odwróciłem się do tyłem do chłopaka i podbiegłem do kranu. Znowu zacząłem kaszleć krwią oraz kwiatami. Poczułem ostry ból w klatce piersiowej i kiedy przestałem spojrzałem na te kwiatki. Były tak jakby wyblakłe oraz lekko zwiędłe.
- Może pójdziemy do szpitala sprawdzić to?- Chłopak ewidentnie też to zauważył. Nawet nie spostrzegłem kiedy do mnie podszedł. Lekko przytaknąłem bo kwiaty wyglądały dziwnie.
Mieliśmy po południu iść na prześwietlenie klatki piersiowej bo podobno tam miały rozkwitać te rośliny. Czekałem właśnie w poczekalni na moją kolej. Trochę się bałem co powie lekarz. Kiedy Darryl to zauważył chwycił mnie za rękę. Przez chwilę poczułem się trochę spokojniej, ale kiedy wyszedł doktor i mnie wezwał niepokój powrócił. Puściłem rękę chłopaka i wszedłem do pomieszczenia. Lekarz wykonał prześwietlenie po czym wróciłem na korytarz. Usiadłem znowu na krześle obok sali. Bad spojrzał na mnie pytającym spojrzeniem. Teraz ja wziąłem jego dłoń w swoje.
Nie rozumiałem dlaczego, ale teraz zacząłem się naprawdę martwić tym wszystkim. Nie chciałem umierać. Jedyne czego tak naprawdę chciałem to zostać z brunetem. W końcu myślałem, że naprawdę odwzajemnił moje uczucia lecz ta głupia choroba mogła w szybki sposób zakończyć moje życie.
CZYTASZ
|×| Krwawe Kwiaty |×| SkepHalo |×| Hanahaki |x|
Fiksi PenggemarHanahaki to Japońska legenda zwana "Chorobą kwiecistych płuc". Udziela się ona osobie, która czuje mocno nie odwzajemnione uczucia do innej osoby. Jej objawami są m.i.n kaszlenie krwią oraz kwiatami. Choroba ta jest śmiertelna, jednak da się ją wyle...