Chłopak usiadł na kanapie a ja obok niego. Wtuliłem się w niego i on mnie przytulił. Po chwili usnąłem.
Kiedy się obudziłem, zobaczyłem, że chłopaka obok mnie nie było. Poszedł sobie ode mnie i zrobiło mi się trochę smutno, ale rozumiałem to. Zacząłem jego szukać i znalazłem go gotującego coś w kuchni. Cicho do niego podszedłem od tyłu i przytuliłem. On się na mnie spojrzał i lekko uśmiechnął.
- Chciałbyś coś zjeść?- Spytał głaszcząc a przy tym roztrzepując moje włosy.
- Nie chce- Powiedziałem cicho zaspanym głosem. Zacząłem powoli przysypiać wtulony w niego. Przy nim zawsze czułem się bezpiecznie. Bardzo lubiłem spędzać z nim czas. W końcu mogłem się poczuć szczęśliwy, ale tą chwilę musiała popsuć ta dziwna choroba. Poczułem te same objawy co zawsze i niechętnie się odsunąłem od bruneta a on spojrzał się na mnie. Zacząłem kaszleć krwią oraz kwiatami. Bezsilnie upadłem na podłogę. Czułem się okropnie i nie komunikowałem co się koło mnie dzieje. Głowa mnie zaczęła bardzo boleć, tak samo jak cała klatka piersiowa. Nagle nic nie czułem. Zemdlałem
Kiedy się obudziłem, myślałem, że nie dam rady już nigdy wstać. Z ledwością otworzyłem oczy, zobaczyłem, że nie jestem już w kuchni, a w sypialni na moim łóżku. Zacząłem się zastanawiać jak się tu znalazłem. Kiedy Poczułem naprawdę silny i nieustanny ból głowy oraz miałem skłonności do wymiotowania. Do tego jeszcze ledwo oddychałem.
Usłyszałem jak ktoś wszedł do pokoju. Spojrzałem się w stronę drzwi i zobaczyłem zapłakanego Darryla. Kiedy mnie zobaczył, podbiegł do mnie i przytulił. Trwała cisza a jedyne co było słychać to płacz chłopaka. Zrobiło mi się go szkoda. Resztkami sił go objąłem i pocałowałem lekko w policzek.
- Co się stało? Dlaczego płaczesz?- Po pewnym czasie cicho się odezwałem.
- Nie pamiętasz co się wydarzyło godzinę temu?- Spytał. Próbowałem sobie coś przypomnieć, ale na marne.
- Nie- Powiedziałem po czym lekko się od niego odsunąłem. Spojrzałem mu w oczy. Nie nawidziłem każdej chwili, kiedy on płakał. Położyłem ręce na jego policzkach i zacząłem ścierać łzy. Zarumienił się bardziej niż wcześniej. Wyglądał wtedy bardzo słodko jak z resztą zawsze. Chłopak odwrócił wzrok, westchnął i zaczął mi opowiadać co się niedawno wydarzyło. Nie wierzyłem tak naprawdę w to, że ta choroba może być naprawdę śmiertelna, ale po tym co się zdarzyło, uwierzyłem. Chciałem żeby to wszystko się już skończyło, żebym mógł spędzać każdą wolną chwilę z Darrylem, ale życie nie jest takie wesołe jak to niektórzy mówią. Ono jest naprawdę podłe. Nie pozwoli mi żyć szczęśliwie, będzie za wszelką cenę starać mi je odebrać, a ja nie mogę nic z tym zrobić. Muszę mieć jedynie nadzieje na to, że nic się poważniejszego nie zdarzy.
Zrezygnowany tym wszystkim, położyłem się z powrotem na łóżko. Patrzałem się w sufit lecz po chwili ciszę przerwał piękny głos Bad'a.
- Skeppy... Wszystko w porządku?- Przytaknąłem, ale tak naprawdę nic nie było w porządku. Byłem świadomy tego, że kolejne dni najprawdopodobniej będę tak spędzać, niepewny czy się obudzę. Najgorsze jest to, że wiem iż Darryl w jakimś stopniu się mną przejmuje i nie chce mu robić przykrości ani kłopotu moją śmiercią.
Byłem już bliski płaczu, ale nagle poczułem jak Bad przytula się do mojej klatki piersiowej. Położył dłoń na wysokości mojego serca i zamknął oczy. Lekko się uśmiechnąłem i zacząłem go głaskać po włosach, a kilka łez powoli zaczęło moczyć moje policzki. Drugą ręką je szybko wytarłem. Cieszę się, że mam przy sobie taką wspaniałą osobę jak on i nie wiem co bym bez niego zrobił. Moje życie było by wtedy nudne i smutne.
Przytuliłem się do chłopaka. Przy nim zawsze czułem się lepiej oraz bezpieczniej. Po niedługiej chwili poczułem się senny. Spojrzałem na bruneta, on już spał wtulony we mnie. Uśmiechnąłem się lekko, zamknąłem oczy i usnąłem.
Nad ranem obudziły mnie promienie słoneczne świecące prosto na moją twarz. Niechętnie otworzyłem oczy i popatrzałem na chłopaka. Nie spał już, po prostu leżał obok mnie. Uśmiechnąłem się i przybliżyłem po czym lekko pocałowałem w policzek. On spojrzał się na mnie i odwzajemnił uśmiech. Bad spojrzał na zegar wiszący na ścianie. Była dzisiaj sobota a więc miał mieć liva. Pomogłem mu z przygotowaniem sprzętu po czym wziąłem telefon, schowałem go do kieszeni i poszedłem do salonu żeby mu nie przeszkadzać.
Usiadłem na kanapie, przytuliłem do siebie poduszkę i zacząłem się zastanawiać co porobić i jedyne co przyszło mi do głowy to oglądanie streama chłopaka. Nie chciałem tego na razie robić a byłem głodny, więc leniwie wstałem i ruszyłem w stronę kuchni. Kiedy się już znajdowałem w tym pomieszczeni, znalazłem kolejny problem, nie wiedziałem co chce zjeść. Westchnąłem i zajrzałem do lodówki. Nadal nie miałem pomysłu a więc po prostu wyciągnąłem parę składników, bułki z chlebaka poprzednio zamykając lodówkę i zacząłem przygotowywać jedzenie.
Po niedługim czasie było ono gotowe, składniki odłożone, powrotem na miejsce a ja siedziałem z powrotem na kanapie w salonie jedząc kanapkę. W między czasie wyciągnąłem telefon. Sprawdziłem powiadomienia. Okazało się, że Vurb do mnie napisał przed chwilą żebym szybko zobaczył liva Bad'a. Nie wiedziałem o co mu chodzi, ale to zrobiłem. Kiedy tylko wszystko mi się władowało, zacząłem czytać czat. Ludzie byli dla niego bardzo niemili i może mi się tylko wydawało, ale słyszałem jak chłopak płacze. Zacząłem pisać na czacie, że mają przestać i wysłałem tą wiadomość kilak razy. Gdyby nie to, że nikt nie wie, że brunet mieszka ze mną, wszedłbym tam do niego do pokoju i nakrzyczał na ludzi, ale to było jedyne co mogłem aktualnie zrobić. Czat na chwilę ucichł, ale potem znowu zaczęły lecieć obelgi w jego stronę. Już nie wytrzymałem, wstałem i ruszyłem w kierunku pokoju w którym Darryl stremował. Miałem rację, płakał. To mnie jeszcze bardziej zezłościło. Podszedłem do sprzętu i zacząłem mówić, to co miałem na myśli.
- Ludzie! Czy wy już nie myślicie! Bad też jest osobą, też ma swoje uczucia a pisząc takie niemiłe rzeczy, zraniliście go! Następnym razem kiedy będziecie chcieli cokolwiek pisać, zastanówcie się, czy to nie urazi czyjś uczuć! Naprawdę, ogarnijcie się i jeśli macie być tacy okropni to nie przychodźcie do tak wspaniałej, miłej i troskliwej osoby jaką jest Bad!- Mówiąc to zakończyłem liva. Spojrzałem w stronę chłopaka i wyciągnąłem do niego ręce, tak żeby mógł się do mnie przytulić. Zrobił to a ja zacząłem bawić się jego włosami.
CZYTASZ
|×| Krwawe Kwiaty |×| SkepHalo |×| Hanahaki |x|
FanficHanahaki to Japońska legenda zwana "Chorobą kwiecistych płuc". Udziela się ona osobie, która czuje mocno nie odwzajemnione uczucia do innej osoby. Jej objawami są m.i.n kaszlenie krwią oraz kwiatami. Choroba ta jest śmiertelna, jednak da się ją wyle...