Błagania i Nóż

2.5K 171 191
                                    

Cześć! Za wszelkie błędy przepraszam, a jeśli takowe się pojawią powiadom mnie o tym w komentarzu, a ja postaram się poprawić je jak najszybciej!

Miłego czytania!

PS
Zapraszam do gwiazdkowania i Komentowania, ponieważ bardzo zachęca to do dalszego pisania :)

Życie Petera od zawsze, nie było usłane różami. Już w wieku kilku lat stracił rodziców. Nie wiedział, dlaczego nagle, tak odeszli i gdzie się podziali. Ale z czasem zrozumiał, że już nigdy, nie usłyszy ich głosu, nie zobaczy ich i nie przytuli. Kiedy swoje dziecięce i nastoletnie lata spędzał razem z wujkiem oraz ciocią miał wrażenie, że to oni są dla niego jak drudzy rodzice. Opiekowali się nim i troszczyli, ale nagle zabrakło i również wujka Benjamina. Chłopak był już na tyle dorosły, że od razu zrozumiał, że i również już nigdy nie zobaczy, jego uśmiechu czy nie usłyszy jego głosu. W międzyczasie zaczęły pojawiać się problemy w szkole. Flash z jego przyjaciółmi, chętnie gnębili chłopaka, nie przejmując się jego stanem psychicznym czy fizycznym. Kiedy nastolatek dostał moce myślał, że już wszystko będzie dobrze. Miał przecież przy sobie swoją ciocię, którą tak bardzo kochał i wciąż miał nadzieję, że te wszystkie okropności to zwykłe zrządzenie losu, że świat z niego kpił, a teraz będzie wszystko dobrze. Ale i tak też nie było.
Gdy Ciocia May zginęła, Peter nie mógł uwierzyć, że wszystko stracił. Miał przecież tą głupią nadzieję, że już wszystko będzie okej, ale jednak i tak jego życie, posypało się w gruzach. Widział jak zawalony budynek się pali i nie mógł znieść tego, że jego Ciotka gdzieś tam jest. Naprawdę wolał żeby, to on umarł. Kobieta nie zasługiwała na to, aby zginąć. Nie zasługiwała na cokolwiek, co było złe. Szesnastolatek uważał, że to jego wina. Mógł ją uratować, ale nie zdążył. Obwiniał się za to, że przez całe życie kobieta się o niego martwiła. Wracał do domu z siniakami i z krwią na twarzy, a on nic jej nie mówił. Zamiast tego ciocia, wciąż się zamartwiała. Uważał, że będzie tak dla niej lepiej. Nie chciał jej obciążać. I tak było źle, ledwo co starczało na czynsz z jej drobnej pensji, a do tego dochodziło ciagłe zamartwianie się o niego. Peter zawsze zbywał pytanie: "Co się stało?", machnięciem reki. Z czasem zaczął być na siebie zły za to, że nawet się z nią nie pożegnał, a później zaczął nienawidzić siebie za to, że sprawiał jej tylko niepotrzebne problemy i zamartwiania. Gdy trafił do domu dziecka, czuł się jak wrak człowieka. Odciął się od wszystkich, zamykając się w sobie i odpychając od siebie niechciane emocje. Ataki paniki, stały się dla niego codziennością, a do tego dochodzili źli ludzie, którzy go adoptowali. Nie wiedział, jak długo tak wytrzyma. Z dnia na dzień, coraz bardziej zatracał się w smutku udając, że wszystko jest dobrze. Nauczył się doskonale kłamać. Codziennie wkładał na twarz sztuczny uśmiech, a na każde pytanie dotyczące jego samopoczucia odpowiadał, że jest znakomicie. Kłamał. Wciąż kłamał, a w środku rozpadał się na coraz mniejsze kawałki. Ale w końcu pojawił się ktoś chętny do sklejenia, tych kawałeczków w całość. Pan Stark pokazał mu, co to jest bezpieczeństwo, troskliwość i dobroć. Peter w końcu przypomniał sobie, jak to jest czuć się kochanym. I w końcu naprawdę miał nadzieję, że będzie wszystko dobrze. Jego cierpienie się skończy, a on będzie szczęśliwy. Ale świat lubi z niego kpić. Pojawił się Tremendous, który wciąż coś od niego żąda, a on wypełnia każdy jego rozkaz, chcąc chronić Tonego. Tak bardzo nie wiedział, dlaczego wszystko zawsze się sypie.

Peter zaciskał pięści na koszulce, głęboko oddychając. Denerwował się. Denerwował się tym, że za kilka godzin, znowu będzie musiał pójść do Tremendousa. Nie chciał aby Pan Stark się o tym dowiedział, więc błagał w myślach, aby nie było tak jak poprzednio.

-Co robisz Peter? - chłopak przeniósł wzrok na Natashe, która weszła do kuchni.

No tak. Ziedział tu bezczynnie przez kilkanaście minut, gadając sam do siebie pod nosem, trzymając się za koszulkę i przegryzając wargę. Głos Tremendousa w głowie mu w tym nie pomagał i pewnie wyglądał dziwacznie.

List Do Mikołaja| IrondadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz