Plan i Bezsilność

3.3K 224 143
                                    

Sieemanko! Za wszelkie błędy przepraszam - jeśli takowe się pojawią powiadom mnie o tym w komentarzu, a ja postaram się poprawić je jak najszybciej!

Miłego czytania!

PS
Chciałabym przeprosić za krótki rozdział, nie miałam za bardzo na niego pomysłu. I tak na początku miał ledwie 900 słów, lecz wykrzesałam z siebie jeszcze trochę i wybiłam do ponad 1300. Rozdziały nie pojawią się tak często, ponieważ wciąż brakuje mi weny. Halo? Widział gdzieś ktoś moją wenę? Może się gdzieś ukryła? Pomoże mi ktoś jej szukać? Hahha

Komentujesz i gwiazdkujesz=motywujesz!

Mężczyzna, który wyglądał na owiele młodszego, niż był w rzeczywistości, spoglądał na czarną substancję w fiolce, którą trzymał w dłoni. Pracował nad tym specyfikiem pięć lat, okrągłe pięć lat. Chciał mieć dopięte wszystko na ostatni guzik i mieć pewność, że zadziała. Testował ten specyfik na kilkunastu osobach, niedawno dopiero z pomocą jednego ważnego zaklęcia zadziałał on prawidłowo, tak jak tego oczekiwał. Na początku miał w planach dzięki substancji stworzyć własną armię, która by mu służyła, ale kiedy napotkał na swojej drodze Spidermana, który okazał się być dzieciakiem Starka, jego plany trochę się zmieniły. Z początku obawiał się, że substancja może na niego nie zadziałać, przecież chłopak ma nadludzkie zdolności. Ale kiedy wypróbował panować nad myślami nastolatka i innymi rzeczami, specyfik zadziałał. Co prawda było owiele trudniej, brunet opierał się i gorzej było go kontrolować, ale zadziałał. Mężczyzna zapragnął zemsty, na którą czekał, tak długo. Milioner na pewno bardziej się załamie, widząc męczarnie lub śmierć swojego dziecka, niż własne tortury.

Na twarzy Tremendousa pojawił się, kpiący uśmiech.

Czy ten dzieciak naprawdę jest na tyle głupi myśląc, że Stark go kocha? Przecież Tony to zadufany w sobie dupek, który myśli tylko o sobie. Przecież to właśnie on zabił jego matkę, głównie dlatego pragnął tej cholernej zemsty.

Tremendous cicho westchnął i podniósł się z czarnego, skórzanego fotela. Podszedł do metalowej szafki i odłożył na półkę zapełnioną fiolkę. Uśmiechnął się, widząc jeszcze takich pięćdziesiąt. Co prawda, to dopiero początek ich produkcji i miał w planach zrobić, jeszcze takich owiele więcej. Jednak przeszkoda w robieniu ich, to była krew. Do wytworzenia tej substancji, była potrzebna, właśnie ta ciecz.

Nagle w głowie czarnowłosego, narodził się pomysł. A gdyby jeszcze do czegoś wykorzystać tego nastolatka? Skoro spiderman ma nadludzkie zdolności, to jego DNA jest zmodyfikowane, w tym krew. Najprawdopodobniej ma ona lepsze działanie i wydajność. Tremendous zaśmiał się złowieszczo i pokręcił głową z zadowolenia, dzieciak Starka będzie cierpiał, a on na tym zyska, więcej niż mu się zdawało. Co za wspaniała ironia.

~*~

Peter obudził się na łóżku, w swoim pokoju. Ubrany był tylko w jakieś spodenki i luźną koszulkę. Od razu po otworzeniu oczu, złapał się za bolącą szyję. Czuł promieniujący ból oraz dziwne uczucie. Wstając z łóżka spojrzał na zegarek i zobaczył, że jest prawie dwudziesta czwarta godzina. Wszystko byłoby w normalnym porządku, gdyby nie to, że nastolatek nic nie pamiętał z ostatnich kilku godzin. Jedyne co sobie przypominał to wszystko, aż do tego momentu jak Avengersi wyszli, na jakąś ważną misję. Niczego innego Peter nie pamiętał. Jakby po prostu, jego wspomnienia zostały usunięte.

Myśląc, że to tylko przez zmęczenie chłopak skierował się do kuchni. Wchodząc do salonu, który był połączony z wcześniejszym wspomnianym pomieszczeniem, brunet spotkał Avengersów. Żwawo o czymś dyskutowali z zmartwionymi i zdenerwowanymi minami.

List Do Mikołaja| IrondadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz