Wstyd i Złudna Nadzieja

5.5K 334 665
                                    

Drogi czytelniku! Za wszelkie błędy przepraszam - jeśli jakieś znajdziesz poinformuj mnie o tym w komentarzu, a ja postaram się jak najszybciej je poprawić. Miłego czytania :)

Peter ustawiał na przykrytym już stole talerze, okropnie się nudząc. Spojrzał na zieloną, przystrojoną na wszystkie kolory choinkę. Wisiały na niej bombki, łańcuchy i migoczące światełka. Przez fakt, że nie spędzi tych, ani kolejnych świat ze swoją ukochaną Ciotką, dopadł go smutek i przygnębienie.

Chłopak spojrzał na opiekunki, które żywo o czymś dyskutowały. Może to i wcibskie, ale użył swoich pajeczych mocy, aby podsłuchać ich rozmowę.

-O której ma przyjechać Pan Stark?Już za dwadzieścia minut osiemnasta-stwierdziła Pani Cassandra.

-Za około pół godziny-odparła Pani Emily.

Chłopak na chwilę przestał oddychać. Tony Stark, jego mentor i autorytet od wielu lat, to ten "Święty Mikołaj". Peterowi ugrzęzła gula w gardle zdając sobie sprawę, że to właśnie ten mężczyzna czytał jego list, w którym się żalił. Był pewny, że nikt go nie przeczyta, a przynajmiej nie Tony Stark!

Parker odstawił resztę talerzy na stół i pobiegł szybko, do swojego pokoju. Zakluczył drzwi i położył się na łóżku.

Czuł się dziwnie. Po prostu czuł się dziwnie z myślą, że taki ktoś jak Tony Stark, przeczytał zażalenia szesnastoletniego chłopaka.

Czytając ten list może się z niego wyśmiewał? A może go komuś pokazał? Chłopak nie wiedział, co o tym myśleć. Pomimo tego, że uważał, że Pan Stark nie byłby to tego zdolny, sam fakt, że istnieje szansa, aby tak właśnie było jest dla chłopaka nie do zniesienia.

Po ponad trzydziestu minutach chłopak usłyszał pukanie do drzwi.

-Peter? Gość już przyszedł, chodź proszę na dół do salonu - usłyszał zatroskany głos Pani Emily.

-Nie chcę-odparł przytłumionym głosem.

-Peter... - usłyszał westchnienie.

Po minucie proszenia opiekunki Petera o zejście oraz stanie pod drzwiami bez żadnego skutku, w końcu Pani Emily odeszła od pokoju chłopaka, kierując się do salonu.

Peter czuł złość, wstyd i smutek.

Był zły i zawstydzony bo to Pan Stark przeczytał jego zażalenia, mógł nie pisać tego listu! Mógł odmówić Pani Emily!

Jednak smutek czuł bardziej,bo święta to ulubiony czas Cioci May w roku...
A tym razem nie spędzi tego czasu z nią. Miał ochotę płakać i krzyczeć, chciał ją z powrotem zobaczyć.

Chłopak znów usłyszał ciche pukanie.

-Zostawcie mnie!-krzyknął próbując powstrzymać łzy, zakrył twarz rękoma próbując się uspokoić.

Miał dość. Potrzebował jej. Tak bardzo jej potrzebował.

Po chwili usłyszał przekręcanie zamka i otwieranie drzwi, stanął w nich sam Tony Stark ubrany w czarny garnitur z dziwnym wyrazem twarzy, którego chłopak nie mógł rozszyfrować.

Parker miał ochotę się zaśmiać, akurat Anthony Stark widzi go w takim stanie!

-Cześć Peter... - zaczął Stark, przysiadając na jego łóżko.

Właściwie mężczyzna nie wiedział jak rozmawiać z nastolatkiem, nie miał nigdy dzieci, a co dopiero szesnastolatka pogrążonego w żałobie.

-Nie chcę rozmawiać... - mruknął cicho brunet, mając nadzieję, że Tony sobie pójdzie.

-Czytałem twój list, tak bardzo mi przykro... - mówił nie zważając na to, że chłopak dał mu dokładnie znać, aby wyszedł - Wiesz co? Też straciłem wiele ważnych dla mnie osób, ale nie wolno się załamywać. Trzeba iść dalej Peter, doskonale wiem o tym, że jesteś silny... - powiedział.

List Do Mikołaja| IrondadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz