Rozdział 48

357 18 3
                                    

koniec dramy? XD


Tatusie i ja

Freddie: Mógłbyś ode mnie odebrać Olaf i nie ignorować prywatnych wiadomości?

Casper: Jest na ciebie obrażony?

Freddie: A na ciebie nie?

Casper: Nie? Bo się wytłumaczyłem, dlaczego nie odbierałem, a twoje "bo spałem" nie tłumaczy, dzwonił wiele razy aż wyłączyłeś telefon, a Londyn wieczorem nie jest bezpieczny. Szczególnie dla osoby, która

Olaf: Mam nadzieję, że dom jest cały. Salon jest czysty, kuchni jest czysta. Lodówka pełna, a z kosza nie wylatują ubrania i nie biegają po domu. Mam nadzieję, że jedzenie, które zostało niezjedzone i są gdzieś resztki, nie dostały nóżek i magicznie nie biegają po domu, bo inaczej was zabiję. 

Olaf: Proszę się do mnie nie odzywać, zrobić zakupy, parnie, posprzątać, będę czekać pod szpitalem o godzinie ósmej. Ma być którykolwiek z was punktualnie, a w domu sobie porozmawiamy.

Olaf: I ja jestem spokojny, nie denerwuję się.

Olaf: Miałem ściągane dzisiaj szwy, tak jakbyście jednak zapomnieli. Wszystko się zagoiło i jest dobrze.

Olaf: Z zegarkiem w ręku, o ósmej. Jeśli nie będzie któregoś z was o ósmej, zamawiam taksówkę i pojadę do taty N.

Freddie&Casper

Freddie: JA SPRZĄTAM KUCHNIĘ I SALON, TY RÓB PRANIE, CZĘŚĆ WYWIEŹĆ DO TWOICH RODZICÓW, NIECH UŻYCZĄ NAM PRALKI, PO DRODZE POJEDŹ NA ZAKUPY

Casper: CO JA MAM KUPIĆ 

Freddie: Jedzenie idioto

Casper: JAKIE?!

Freddie: TAKIE, KTÓRE OLAF LUBI! 

Casper: Ja pierdole....

Tatusie i ja

Freddie: Oczywiście

Casper: Tak

Casper: Punkt ósma

Casper: A dom błyszczy jak diament 

Summer Direction

Nate: Teoretycznie gdybym rzucił pilotem przez przypadek, czysty przypadek, w lampę, a ona spadłaby na ziemię, rozbijając się i trafiłabym mnie szkłem w ramię i jakbym tak trafił do szpitala na zeszycie ręki, to coś by się stało?

Louis: Ty co?

Nate: Czysty przypadek

Harry: Świętego Tomasza?

Tom: Ja się dziwię, że ten dom jeszcze stoi XD

Nate: Tak

Ian: TY CO ZROBIŁEŚ?

Ina; WIEDZIAŁEM, ABY CIĘ NIE ZOSTAWIĆ SAMEGO, BO COŚ ODWLAISZ 

Ian: CZUŁEM TO

Ashton: Jak dobrze, że ja nie muszę jeździć do szpitali

Rose: Ty tylko wujku na komisariat, zatrzymali Jane, bo jakiś facet się do niej przystawiał i mu przywaliła (: 

Calum: Louis??

Louis: Ja mam dziecko w szpitalu! Radźcie sobie sami!

Luke: Ja pojadę

Michael: Lepiej nie

Ashton: Ja pojadę, lepiej ja


My bitches 4 → larry, muke, cashton, ziallam (texting) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz