Odgłos stukotu kopyt mojej klaczy uspokajał mnie.
Ja delikatnie anglezowałam
Na szczycie pobliskiej góry zatrzymałyśmy się, z siodła ściągnęłam matę/koc i położyłam na ziemi.
Niebo tej nocy było golutkie, ani jednej najmniejszej chmurki. Gwiazdy było widać doskonale. Położyłam się na kocu i spoglądałam w niebo.
Zaczęłam nucić jakieś pieśni.
Zasnęłam.
Obudziłam się może około 4/5/6 . Dokładniej obudziło mnie wstające słońce.
Rozsiadłam się wygodnie i wpatrywałam się w słońce, które z oddali wstawało leniwie.
Poranny wietrzyk powiewał moje brązowe włosy.
Gdy słońce już całkiem się wynurzyło, poskładałam koc.
Przymocowałam do siodła i wróciłam z powrotem do Rivendell.
Gdy wracałam, usłyszałam odgłos koni oraz kół czyjegoś wozu.
- Prrr - zatrzymałam klacz na środku drogi, która prowadziła do Rivendell.
Chwyciłam łuk i strzałę. Pocisk celowałam przy zakręcie. Gdy tylko od zakrętu dzieliło ich kilka centymetrów, wypuściłam strzałę. Wbiła się ona aż w skałę.
Gdy czekałam aż okaże się któż to poczułam jak ktoś zasłonił mi oczy, przy czym poczułam zimne otrze przy szyi.
- Powinnaś zwracać uwagę również na inne odgłosy. Nie byłaś skoncentrowana do końca, czyż się nie mylę? - szepnął mi do ucha głos, który już był mi dobrze znany. Legolas.
- Liczysz na to, że ze mną wygrałeś? - warknęłam.
Od razu wyrwałam się i zwinnie zrzuciłam go z klaczy, wybijać miecz z ręki. Teraz ja górowałam.
- I co ty na to teraz książę? - spojrzałam z pogardą.
- Tenebris! - z drugiej strony odezwała się Arwena.
- Z kąd się tu wziąłaś? Miałaś jeszcze chyba pobyć w puszczy. A ty masz puki co leżeć, chce się rozkoszować tą cenną chwilą - powiedziałam dumna.
- Legolas? - odezwał się kolejny głos, również dobrze mi znany.
- Łazik?! - popatrzyłam z niedowierzaniem (Aragorn jak coś to Łazik, jak ktoś czytał książkę Władca Pierścieni to wie) - Powiedzcie mi, czy ktoś jeszcze tu jest?!
- Tak, może na przykład ja - odezwał się Elladan (jeden z braci Arweny, który podobał mi się, ale tylko trochę!) - Czyżbyś ujarzmiła Legolasa?! Nawet ja miałem z nim problem.
Miecz schowałam z powrotem do pochwy.
- Legolasie, możesz się w sumie pochwalić tym, że przegrałeś ze mną już drugi raz.
Aragorn i Elladan popatrzyli na mnie i na Legolasa.
Zadarłam dumnie nos i wsiadłam na klaczkę. Reszta również miała ze sobą konie i razem ruszyliśmy do Rivendell.
Jechaliśmy przez pierwsze kilka sekund w ciszy ,ale później zaczęliśmy się śmiać.
Gdy dotarliśmy do komnaty odprowadziła mnie Arwena.
Gdy w sumie wszyscy rozpakowaliśmy rzeczy, poszliśmy na śniadanie.
Po śniadaniu, szlajałam się po korytarzach zamku.
Nagle usłyszałam za sobą wołanie:
- Tenebris, proszę daj mi szansę!
To był jeden z bzikniętych elfów. Mój psychofan.
CZYTASZ
Nigdy - Legolas
Fanfiction,,- Uwolniłeś ją? - Zabrałem poza światy, powinnaś mi podziękować, że się nad nią zlitowałem. Już nigdy nie zazna tortur. Czułam jak do oczu napływają mi łzy, informacja ta nie mogła do mnie dotrzeć. - Nie wieże Ci! - krzyknęłam." 15.05.2021r nume...