5

903 28 33
                                    

Odgłos stukotu kopyt mojej klaczy uspokajał mnie.

Ja delikatnie anglezowałam

Na szczycie pobliskiej góry zatrzymałyśmy się, z siodła ściągnęłam matę/koc i położyłam na ziemi.

Niebo tej nocy było golutkie, ani jednej najmniejszej chmurki. Gwiazdy było widać doskonale. Położyłam się na kocu i spoglądałam w niebo.

Zaczęłam nucić jakieś pieśni.

Zasnęłam.

Obudziłam się może około 4/5/6 . Dokładniej obudziło mnie wstające słońce.

Rozsiadłam się wygodnie i wpatrywałam się w słońce, które z oddali wstawało leniwie.

Poranny wietrzyk powiewał moje brązowe włosy.

Gdy słońce już całkiem się wynurzyło, poskładałam koc.

Przymocowałam do siodła i wróciłam z powrotem do Rivendell.

Gdy wracałam, usłyszałam odgłos koni oraz kół czyjegoś wozu.

- Prrr - zatrzymałam klacz na środku drogi, która prowadziła do Rivendell.

Chwyciłam łuk i strzałę. Pocisk celowałam przy zakręcie. Gdy tylko od zakrętu dzieliło ich kilka centymetrów, wypuściłam strzałę. Wbiła się ona aż w skałę.

Gdy czekałam aż okaże się któż to poczułam jak ktoś zasłonił mi oczy, przy czym poczułam zimne otrze przy szyi.

- Powinnaś zwracać uwagę również na inne odgłosy. Nie byłaś skoncentrowana do końca, czyż się nie mylę? - szepnął mi do ucha głos, który już był mi dobrze znany. Legolas.

- Liczysz na to, że ze mną wygrałeś? - warknęłam.

Od razu wyrwałam się i zwinnie zrzuciłam go z klaczy, wybijać miecz z ręki. Teraz ja górowałam.

- I co ty na to teraz książę? - spojrzałam z pogardą.

- Tenebris! - z drugiej strony odezwała się Arwena.

- Z kąd się tu wziąłaś? Miałaś jeszcze chyba pobyć w puszczy. A ty masz puki co leżeć, chce się rozkoszować tą cenną chwilą - powiedziałam dumna.

- Legolas? - odezwał się kolejny głos, również dobrze mi znany.

- Łazik?! - popatrzyłam z niedowierzaniem (Aragorn jak coś to Łazik, jak ktoś czytał książkę Władca Pierścieni to wie) - Powiedzcie mi, czy ktoś jeszcze tu jest?!

- Tak, może na przykład ja - odezwał się Elladan (jeden z braci Arweny, który podobał mi się, ale tylko trochę!) - Czyżbyś ujarzmiła Legolasa?! Nawet ja miałem z nim problem.

Miecz schowałam z powrotem do pochwy.

- Legolasie, możesz się w sumie pochwalić tym, że przegrałeś ze mną już drugi raz.

Aragorn i Elladan popatrzyli na mnie i na Legolasa.

Zadarłam dumnie nos i wsiadłam na klaczkę. Reszta również miała ze sobą konie i razem ruszyliśmy do Rivendell.

Jechaliśmy przez pierwsze kilka sekund w ciszy ,ale później zaczęliśmy się śmiać.

Gdy dotarliśmy do komnaty odprowadziła mnie Arwena.

Gdy w sumie wszyscy rozpakowaliśmy rzeczy, poszliśmy na śniadanie.

Po śniadaniu, szlajałam się po korytarzach zamku.

Nagle usłyszałam za sobą wołanie:

- Tenebris, proszę daj mi szansę!

To był jeden z bzikniętych elfów. Mój psychofan.

Nigdy - LegolasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz