13

486 17 1
                                    

Los bywa nieprzewidywalny

Tenebris

Rysowałam na papierze plan, jednak w pewnej chwili poczułam się obserwowana.

Arwena.

Pewnie znowu jej jakże cudowny dar elfów, pokazuje coś czego normalnie by się nie spodziewali. To nie fair!

Pewnie przekaże to Aragornowi, a on będzie próbował ostrzec miasto.

Muszę się zatem pospieszyć. Nie pozwolę, na to aby pokrzyżował mi plany.

- Krew się miota, popiół leci tam. A ja szczęśliwa, ze śmierci bliskich. Długa jest moja ścieżka i historia. Płynąca przez wzloty i upadki.

Jeżeli myślisz, że mnie złamiesz. Haha, szczęścia życzę. Twarda ja jak skała, serce mam z kamienia. Nie złamie mnie nikt.

Nuciłam sobie piosenkę, którą sama wymyśliłam.

Aragorn

Muszę jechać jak najszybciej ostrzec miasto, są wobec niej bezbronni. Jest przebiegła i sprytna.

Wstałem aby pocałować swoją ukochaną w czoło, a później pędem pogalopować. Oni nie mogą tak skończyć!

Arwena chyba wiedziała co zamierzam zrobić.

Gdy wstałem, aby ją pocałować ona szepnęła mi do ucha:

- Nie jedź! Ona wyczuła mnie.

- Jest szansa, ze zdążę.

- Nie, nigdzie nie jedziesz! Sam dobrze wiesz, że się nie wyrobisz.

Popatrzyłem na nią.

- Może dotrę w środku bitwy, a przy okazji zabiję zdrajczynię!

- Nie!

- Dlaczego?

- Ponieważ targają nią emocję. Sauron powiedział jej w dodatku, jej prawdziwą historię. Udaje, że wszystko jest okej, chodź tak naprawdę nie wiem co ma robić. Jest obłąkana.

- Zatem pomogę jej i uwolnię od bólu.

- Aragornie nie! Jeżeli to zrobisz, ja również się zabije. Ona jest sprytna, liczy na to, że przyjedziesz ostrzec miasto. Lecz i tak będzie szybsza. Robi to z resztą tylko po to aby ojciec jej nie zabił. Czuję, że jeszcze nam pomoże. Lecz nie teraz.

- Zatem zostanę tutaj.

Zbliżyłem się do niej i załączyłem nasze usta w pocałunku.

Tenebris

Już na następny dzień, miałam przyszykowany plan.

Wojska ruszyły.

Nagle poczułam, że pierścień został użyty. Widziałam Shire.

- Bilbo - szepnęłam tak cicho, że nikt oprócz mnie nie usłyszał.

Z tego wyrwał mnie ork.

- Idziesz Pani?

- Tak

Ruszyłam przed nimi, wydając rozkazy. Nie chciałam od razu zniszczyć miasta. Chciałam go wykruszać, aby było coraz słabsze.

Na polu bitwy był również Boromir. Ciekawił mnie fakt, że ojciec mu w ogóle pozwolił.

Gdy została garstka jedna jak i drugich wycofałam wojska.

- Była sobie księżniczka. Biegła, fikała. Nie było ona jednak zwykła. Pozory często mylą. Zabije Cię szybciej niż się ogarniesz, że żyjesz. Ciesz się chwilą jaka Ci pozostała i unikaj jej. Zdradliwa jest bowiem jak wody na oceanie. Jednak kto wie może się zlituje i nie zabije Cię. Deptasz po szkle. Nie wygrasz tej gry. Pora kogoś zabić.

Nigdy - LegolasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz